Jak przekazał we wtorek w komunikacie rzecznik PK Przemysław Nowak, prokuratura dotychczas przesłuchała 67 świadków, w tym m.in. pracowników Ministerstwa Spraw Zagranicznych, placówek dyplomatycznych czy przedstawicieli podmiotów gospodarczych, u których zatrudnione miały być osoby z przyznanymi wizami.
Ponadto - jak dodał - w śledztwie wydano 69 postanowień żądających wydania rzeczy skierowanych m.in. do MSZ. Zgromadzono również "szereg dokumentów i dowodów", do których zalicza się m.in. korespondencja mailowa, telefony służbowe oraz dokumentacja z kilkunastu konsulatów. "Tak zgromadzony materiał jest na bieżąco oględzinowany i analizowany" - zapewnił prok. Nowak. Materiał dowodowy obejmuje 96 tomów akt głównych, 81 tomów załączników oraz 30 tomów akt niejawnych.
Zarzuty w sprawie usłyszało dziewięciu podejrzanych. Wśród nich są m.in. były wiceminister spraw zagranicznych Piotr Wawrzyk (wyraził zgodę na podawanie przez PAP jego nazwiska) oraz jego współpracownik Edgar K.
Według prokuratury Edgar K. miał powoływać się na swoje wpływy w resorcie oraz "podejmował się pośrednictwa w załatwieniu sprawy polegającej przede wszystkim na przyspieszeniu wydawania wiz". Oceniono, że podejrzany, "wykorzystując swoje faktyczne znajomości" z Wawrzykiem, "rzeczywiście wpływał" na przebieg postępowań wizowych w placówkach konsularnych; miał on przekazać dane "co najmniej" 607 cudzoziemców - w komunikacie podano, że "co najmniej" 358 z tych osób otrzymało wizy. Łączna suma korzyści przyjętych przez Edgara K. ma przekraczać 500 tys. zł.
Łącznie Edgarowi K. prokurator miał przedstawić dziewięć zarzutów związanych z przyjmowaniem korzyści majątkowych lub obietnicy otrzymania takich korzyści poprzez powoływanie się na swoje wpływy w resorcie spraw zagranicznych czy w placówkach dyplomatycznych. Ponadto zarzucono mu tzw. "płatną protekcję" poprzez deklarowanie swojego uczestnictwa przy uzyskaniu wiz.
Takie same zarzuty miał usłyszeć Mariusz G. - były kielecki radny Prawa i Sprawiedliwości, którego nie przyznał się jednak do popełnienia zarzucanych mu czynów i złożył wyjaśnienia.
Piotr Wawrzyk usłyszał z kolei zarzut przekroczenia swoich uprawnień, gdy pełnił funkcję wiceszefa MSZ. Według prokuratury podejrzany naruszył obowiązujące wtedy procedury związane z rejestracją i obiegiem dokumentów; podejmował "nieuzasadnione interwencje", które miały dotyczyć przyspieszenia procedur wizowych oraz miał udostępnić "osobie nieuprawnionej" informacje objęte tajemnicą służbową. Wawrzyk, podobnie jak Mariusz G., nie przyznał się do popełnienia stawianych mu zarzutów i złożył wyjaśnienia.
Prokuratura wskazała, że na ten moment śledztwo obejmuje trzy główne wątki. Po pierwsze jest to wątek pośredniczenia w uzyskiwaniu wiz - które uprawniają osobę do przebywania na terenie Polski - poprzez powoływanie się na "wpływy w MSZ oraz w polskich placówkach dyplomatycznych" w zamian za uzyskanie korzyści majątkowej.
Drugi wątek dotyczy "przekroczenia uprawnień lub niedopełnienia obowiązków przez osoby zatrudnione w MSZ w związku z działalnością podejrzanego Edgara K.". Wątek trzeci natomiast odnosi się do przebiegu prac legislacyjnych związanych "ze zmianami ustawy o cudzoziemcach, a następnie prowadzonych na podstawie tej ustawy prac dotyczących wydania lub projektowania rozporządzeń wykonawczych, jak też utworzenia Centrum Decyzji Wizowych w Łodzi oraz Centrum Informacji Konsularnej w Kielcach".
Pozostałymi podejrzanymi z zarzutami są: Beata W., Saikat B., Anzhalica R., Filip P., Monika R. oraz Maylin D., która - jak podała PK - jest obecnie poszukiwana listem gończym. Prokuratura podejrzewa ich o "udzielanie korzyści majątkowych lub ich obietnic w zamian za pośrednictwo w uzyskaniu wizy".
Według komunikatu wobec podejrzanych są obecnie stosowane środki zapobiegawcze o charakterze wolnościowym. Śledztwo w sprawie tzw. afery wizowej prowadzi lubelski Wydział Zamiejscowy Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji PK.
Poniedziałkowa "GW" podała, że Najwyższa Izba Kontroli w swoim raporcie dot. "afery wizowej" wskazała m.in., że minister spraw zagranicznych nie nadzorował w sposób rzetelny tego, jak wydawane są wizy, a w ministerstwie "funkcjonował nietransparentny i korupcjogenny mechanizm wpływania na niektórych konsulów". Jak informowano w środę na Kolegium NIK ma zostać zatwierdzona informacja po kontroli Izby dotyczącej tej kwestii.
W sierpniu prezes NIK Marian Banaś mówił PAP, że ustalenia Izby po kontroli w MSZ są poważne i wskazują na brak nadzoru nad wydawaniem wiz i działalnością konsulatów.
Tzw. afera wizowa wybuchła latem ub.r. 31 sierpnia ub. roku Piotr Wawrzyk, który odpowiadał wówczas za sprawy konsularne, w tym za system wydawania wiz, został odwołany z funkcji sekretarza stanu w MSZ. Jako powód podano "brak satysfakcjonującej współpracy". Kilka dni później ówczesny premier Mateusz Morawiecki przyznał, że dymisja Wawrzyka związana jest z działaniami CBA.
W kolejnych dniach media zaczęły ujawniać nieprawidłowości przy wydawaniu wiz. Opisano m.in. sprawę imigrantów udających ekipy filmowe z Bollywood, którzy za pieniądze mieli otrzymać polskie wizy. Pojawiły się też wówczas informacje o tym, że w kwietniu 2023 r. został zatrzymany współpracownik Wawrzyka, Edgar K. Prokuratura ustaliła, że K. otrzymał łapówki za wizy od 607 osób.
W styczniu tego roku Wawrzyk został zatrzymany przez funkcjonariuszy lubelskiej delegatury CBA w śledztwie dotyczącym płatnej protekcji w związku z przyspieszaniem procedur wizowych.
Powołana w grudniu ub.r. sejmowa komisja śledcza bada nadużycia, zaniedbania i zaniechania w zakresie legalizacji pobytu cudzoziemców w Polsce w okresie od 12 listopada 2019 r. do 20 listopada 2023 r. Przesłuchała ponad 30 świadków, w tym byłego szefa MSZ Zbigniewa Raua, b. premiera Mateusza Morawieckiego i b. wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego. Jak mówił PAP szef komisji śledczej ds. afery wizowej Marek Sowa (KO), ustalenia NIK i komisji są w wielu obszarach zbieżne. Zapowiedział, że sprawozdanie z prac komisji może być gotowe w drugiej połowie października. (PAP)