Aryna Sabalenka potrzebowała zaledwie 73 minuty, by pokonać mistrzynię olimpijską z Paryża Chinkę Qinwen Zheng 6:1, 6:2 w ćwierćfinale wielkoszlemowego turnieju US Open w Nowym Jorku. Tenisistka z Białorusi w czołowej czwórce tej imprezy zameldowała się po raz czwarty z rzędu. Taylor Fritz i Frances Tiafoe zagrają w piątek w pierwszym od 2005 roku amerykańskim półfinale mężczyzn. Jeden z nich pójdzie w ślady Andy'ego Roddicka, który w edycji 2006 był ostatnim tenisistą gospodarzy w finale.
Rozstawiona z numerem drugim 26-latka z Mińska w 2021 i 2022 roku kończyła udział w tej imprezie na półfinale, a przed rokiem dotarła do finału, w którym nie sprostała Amerykance Coca Gauff.
Sabalenka po raz trzeci spotkała się z Zheng, po raz trzeci w Wielkim Szlemie i po raz trzeci nie dała jej szans. Przed rokiem oddała Chince ledwie pięć gemów w ćwierćfinale na kortach Flushing Meadows, podobnie jak w styczniu 2024 w finale Australian Open, gdy Białorusinka sięgnęła po drugi tytuł w tym turnieju.
Mecz zaczął się po myśli Sabalenki, która już w pierwszym gemie serwisowym rywalki zdołała ją przełamać, a Zhneg wcześniej z podania robiła świetny użytek, posyłając m.in. 49 asów. W ćwierćfinale powiększyła ten dorobek o pięć.
W pierwszej partii, trwającej 35 minut, Chinka wygrała tylko jednego gema, w drugiej - o dwie minuty dłuższej - dwa.
Białorusinka z powodu kontuzji opuściła w tym roku wielkoszlemowy Wimbledon i nie zagrała też w igrzyskach w Paryżu. Za to od początku sierpnia gra na twardych kortach w USA, czego efektem było m.in. efektowne zwycięstwo w prestiżowym turnieju w Cincinnati.
W półfinale spotka się z debiutującą na tym etapie Emmą Navarro. Rozstawiona z numerem 13. Amerykanka pokonała w ćwierćfinale Hiszpankę Paulę Badosę 6:2, 7:5.
Navarro rozgrywa najlepszy sezon w karierze i w każdym kolejnym turnieju wielkoszlemowym w tym roku dochodzi o jedną rundę dalej. Zaczęła od 3. w Australian Open, później była 1/8 finału French Open, ćwierćfinał Wimbledonu, a teraz zrobiła kolejny krok naprzód.
W najbliższym notowaniu światowego rankingu Navarro zadebiutuje w czołowej "10" - awansuje z 12. na co najmniej ósme miejsce.
Sabalenka zdaje sobie sprawę, że półfinale amerykańska publiczność będzie wspierać swoją zawodniczkę.
"Stawiam dziś drinka wszystkim, którzy będą w czwartek mi kibicować" - zażartowała białoruska tenisistka.
W 2005 roku w ostatnim dotychczas "derbowym" półfinale z udziałem zawodników amerykańskich zmierzyli się Andre Agassi i Robby Ginepri. Z kolei Roddick w 2003 roku zapewnił gospodarzom ostatni triumf w męskim singlu.
Zajmujący 12. miejsce w światowym rankingu i z takim numerem rozstawiony w Nowym Jorku Fritz pierwszy w karierze półfinał Wielkiego Szlema zapewnił sobie pokonując turniejową "czwórkę" - Niemca Alexandra Zvereva 7:6 (7-2), 3:6, 6:4, 7:6 (7-3).
"To niesamowite uczucie. W ostatnich latach rozegrałem sporo ćwierćfinałów, ale na tym zawsze się kończyło. Dzisiaj było inaczej, bo od początku czułem, że to mój dzień i pora zrobić kolejny krok. Dodatkowy plus, że stało się to na korcie Arthura Ashe'a, podczas US Open, czyli przed moją publicznością" – skomentował 26-letni Kalifornijczyk.
Wcześniej Fritz przegrał cztery ćwierćfinały w Wielkim Szlemie: Wimbledon 2022 i 2024, US Open 2023 i Australian Open 2024.
Rozstawiony z "20" Tiafoe, którego rodzice pochodzą z Sierra Leone, zna już smak półfinału, bo grał na tym poziomie w Nowym Jorku dwa lata temu. W ćwierćfinale okazał się lepszy od wyżej notowanego Bułgara Grigora Dimitrowa, który zrezygnował z gry przy stanie 6:3, 6:7 (5-7), 6:3 i 4:1 dla Amerykanina.
"Oczywiście, lepiej byłoby zwyciężyć w inny sposób, wygrać tę ostatnią piłkę, ale to nie mąci mojej radości z awansu do półfinału. To był mecz na wysokim poziomie, ale... w półfinale będzie jeszcze lepiej. Szykuje się jeszcze większe widowisko, gdy stanie przeciw sobie dwóch Amerykanów. Nie mogę się już doczekać. Znamy się z Taylorem od 14. roku życia, dużo graliśmy ze sobą, dużo czasu wspólnie spędziliśmy, a teraz spotkamy się w najważniejszym meczu w naszych karierach. Będzie się działo!" - skomentował Tiafoe na korcie.
33-letni Dimitrow już w trzecim secie zaczął odczuwać skutki kontuzji uda. Na jego twarzy coraz częściej pojawiał się grymas bólu, a w czwartej partii miał już kłopoty z bieganiem i skreczował. "Jestem rozczarowany" - przyznał.
Dwa kolejne mecze ćwierćfinałowe, w tym hitowe starcie Włocha Jannika Sinnera z Rosjaninem Daniiłem Miedwiediewem, odbędą się w środę.
(PAP)