Niezależnie od tego w jakim wieku są nasze dzieci, dla większości z nich właśnie zaczęły się całkiem nowe wyzwania. Niektóre zatem poszły do przedszkola, do szkoły, zmieniły szkołę, zmieniły klasę, wychowawczynię, nauczycieli, przyjaciół… To wszystko to duża rewolucja, która nie zadziewa się w jeden dzień, a wymaga odpowiedniej porcji czasu na przystosowanie się, na znalezienie swojego sposobu na aklimatyzację.
Jednocześnie wraz z dziećmi, nowe wyzwania czekają również na rodziców. To przecież oni, to przecież my, rozpoczynamy wraz z naszymi pociechami nowy rok szkolny, który przynosi ze sobą przynajmniej wcześniejsze wstawanie, konieczność dostosowania się pod określony rytm i wiele nieoczekiwanych sytuacji, które potrafią spaść na nas jak grom z jasnego nieba.
Warto jednocześnie pamiętać, że poza wyzwaniami związanymi z rozpoczęciem roku, rodzicom, towarzyszą najróżniejsze inne powiązane z dziećmi. Chciałabym zwrócić dziś Twoją uwagę, Drogi Rodzicu na poniższe.
Ach ten kalendarz
Kiedy ktoś dorosły zaczyna się gorzej czuć fizycznie, często winę zrzuca się na PESEL. W przypadku nowych wyzwań rodzicielskich, jest dość podobnie. Choć sam PESEL nie ulega zmianie, to przecież dni w kalendarzu zmieniają się jak szalone. Wraz z nimi zmienia się oczywiście wiek nasz, a także naszych dzieci.
To właśnie „dzięki kalendarzowi” nasz słodki niemowlak staje się buntowniczym dwulatkiem, czterolatkiem, sześciolatkiem… Są to oczywiście okresy, kiedy orientacyjnie przypada intensywniejszy rozwój mózgu, ale z efektami tego procesu muszą mierzyć się zarówno mniej świadome „całego zamieszania” maluchy, a także ich często zdezorientowani i zagubieni rodzice.
To już nie są problemy z ząbkowaniem, gdzie zdajemy sobie sprawę, że maluszek może cierpieć, więc jesteśmy w stanie więcej wybaczyć. To jest bardziej czas, kiedy stajemy naprzeciw „dzikiego zwierza”, który dokładnie wie, w który punkt uderzyć.
Podobna orientację mają nastolatki. Ci również, z precyzją chirurga uderzają tam, gdzie najbardziej zaboli. Są świetnymi obserwatorami, a nawet najmniejsze potknięcie potrafią wykorzystać przeciwko nam. Relacja z nimi bywa jak spacer po polu minowym, bo nigdy nie wiadomo, które słowo będzie tym jednym za dużo, wysadzającym ukrytą minę.
A jeżeli komuś mogłoby się wydawać, że później już jest z górki, to prawdopodobnie zupełnie nie, ponieważ kochamy nasze dzieci niezależnie od tego ile mają lat, a tym samym cieszymy się ich sukcesami i przeżywamy wszystkie potknięcia, stresując się w wyjątkowych chwilach.
Bo kiedyś było…
Prawdopodobnie jednym z najważniejszych wyzwań rodzicielskich jest stawienie czoła własnym ograniczeniom i zrozumienie własnych rodziców. Każdy z nas wychował się przecież w jakiejś rodzinie, która żyła według określonego schematu, kierowała się pewnymi zasadami i wychowywała dzieci zgodnie z tym, co narzucała ówczesna kultura.
Dziś czasy bardzo się zmieniły i przed współczesnymi rodzicami stają niekiedy całkiem nowe wyzwania. Oczywistym jest, że niektóre będą się powtarzać, ale są też takie, dla których rozwiązania trzeba wymyślić od podstaw, dla kolejnych pokoleń. W tym wszystkim jest jednak pewien haczyk, ponieważ nasze zaangażowanie nie spotka się raczej z aprobatą ze strony dziadków, a niekiedy i z tą od dzieci bywa różnie, bo znów chcemy coś narzucać, bo przecież kiedyś nikt tak nie chuchał i dmuchał na dzieci, a wyszły na ludzi…
Z jednej strony dziadkowie stają przed wyzwaniem zrozumienia, że kiedy oni mieli szansę wychowywać własne dzieci, sytuacja była zupełnie inna niż obecnie, a dzieci nie żyły przede wszystkim pod nieustanną obserwacją i z telefonem niemal wrośniętym w rękę.
Dzisiejsi rodzice sami mogą się czuć jakby byli pod nieustanną kontrolą. Internet, media społecznościowe i wielu nieproszonych gości, wnika do ich życia i próbuje przejąć ich uwagę. Dzieci z jednej strony mają świat na wyciągnięcie ręki, z drugiej, mogą zostać przez ten wirtualny świat wciągnięte, a nawet wykorzystane, co sprawia, że rodzice dwoją się troją, aby temu zapobiec. Prawdopodobnie najprostszym sposobem byłoby odizolowanie dzieci od elektroniki, Internetu, ale czy jest to rzeczywiście możliwe w czasach, gdy coraz więcej dziedzin życia właśnie na niej się opiera?
Pozostawiam Cię dziś Drogi Rodzicu z tematem współczesnych wyzwań, które są inne niż te, przed którymi stawali nasi rodzice, ale… warto przy tym pamiętać, że oni również mieli swoje „nowe” sprawdziany, z których część zdali, kilka musieli poprawiać, a jeszcze inne zupełnie im nie wyszły. W związku z tym, pozwólmy im być dziadkami, ale wychowanie niech zostawią rodzicom – my też musimy się sprawdzić w tej szkole życia. A z okazji nowego roku szkolnego, życzę Ci Drogi Rodzicu wielu sukcesów!
Iwona Kozłowska