Gwiazdą tegorocznego festiwalu Taste of Polonia, który w świąteczny weekend Labor Day odbędzie się w Copernicus Center, jest Krzysztof Cugowski z Zespołem Mistrzów. Legendarny współtwórca Budki Suflera na przestrzeni 55 lat swojej pracy artystycznej był blisko związany z Chicago. W przeddzień kolejnej wizyty w naszym mieście podzielił się z „Dziennikiem Związkowym” garścią wspomnień.
Joanna Marszałek: 2024 to dla Pana szczególny rok. Dlaczego?
Krzysztof Cugowski: W tym roku przypada 55 lat mojej pracy artystycznej, stąd jubileuszowa trasa koncertowa, która rozpoczęła się już w styczniu i ciągle nabiera rozpędu. Co więcej, 20 września premierę będzie miała moja kolejna płyta nagrana z Zespołem Mistrzów. W tym samym miesiącu ukaże się też książka – wywiad rzeka – podsumowująca 55 lat mojej pracy. Jak więc widać, jest co robić i jest się z czego cieszyć.
Który to już Pana raz w Chicago?
– Nie jestem w stanie zliczyć. Byłem w Chicago może ze 30 razy. Dwa razy, w pierwszej połowie lat 90., przebywałem tu prawie po roku. Grywaliśmy wówczas po kilka miesięcy w jednym miejscu i przenosiliśmy się do drugiego. Bywaliśmy też w New Jersey czy Nowym Jorku. Co ciekawe, moja żona przez wiele lat mieszkała w Chicago i w tym mieście się poznaliśmy. Mam więc z Chicago bardzo bliskie związki. Staramy się również raz na kilka lat do państwa wracać. Ostatni raz byliśmy u was dwa lata temu w sierpniu, na festiwalu Polonaise.
Jakie są Pana wspomnienia z Chicago?
– W Chicago grałem dla Polonii we wszystkich miejscach, gdzie można było posłuchać muzyki na żywo. Regularnie występowałem w Maryla Polonaise, od czasu do czasu u Włodka Wandera w Cardinal Club i w wielu innych miejscach. Z sentymentem wspominam lokal Cisza Leśna, który był otwarty aż do piątej rano. Zbierali się w nim wszyscy miłośnicy długich imprez… było bardzo wesoło.
Zagrałem też wiele koncertów w Copernicus Center. Ta sala to dla mnie miejsce pełne wspomnień. Obserwowałem także, jak się zmienia. Teraz z tyłu za sceną są garderoby. Pamiętam czasy, kiedy wychodziło się do grania prosto z parkingu!
Od tego czasu dużo się zmieniło w polskim Chicago.
– Dwa lata temu przejechałem dobrze znanym odcinkiem ulicy Milwaukee po to tylko, żeby zobaczyć, że nie ma już miejsc, gdzie tętniło życie, gdzie ludzie się bawili. Zniknęły ostatnie fragmenty polskiego Chicago. Nie ma już tak zwanych wakacjuszy, jest Polonia właściwa, która mieszka tu na stałe. Ale to są ci sami Polacy. Nadal z entuzjazmem oczekują wykonawców z kraju. Kiedy byłem w Chicago dwa lata temu, przywitali nas z taką samą radością, jak w latach 90.
Chicagowianie najbardziej pamiętają Pana z Budki Suflera. Teraz występuje Pan jako Krzysztof Cugowski z Zespołem Mistrzów. Kim są ci mistrzowie?
– Nazwa jest nieprzypadkowa. Gram z najwybitniejszymi polskimi muzykami. Cezary Konrad (perkusja) i Robert Kubiszyn (gitara basowa) od lat wygrywają wszystkie plebiscyty jazzowe. Jacek Królik (gitara) to zawodnik światowej klasy. Tomek Kałwak (instrumenty klawiszowe) jest wykładowcą i prodziekanem Wydziału Jazzu i Muzyki Rozrywkowej w Akademii Muzycznej w Katowicach. To są absolutnie topowi instrumentaliści. Gramy razem już nieprzerwanie siódmy rok. Jako ciekawostkę powiem, że w tym składzie zagraliśmy po raz pierwszy siedem lat temu w… Nowym Jorku, na paradzie Pułaskiego w Central Parku. Nigdy nie zapomnę, jak jechaliśmy po jednej próbie z duszą na ramieniu, zastanawiając się, jak nam pójdzie. Obawy były jednak nieuzasadnione, mój Zespół Mistrzów spisał się świetnie.
Jakie są obecnie Pana relacje z Budką Suflera?
– Dla mnie zespół zakończył działalność w 2014 roku, naszą wspólną decyzją. Wiem, że zostały podjęte próby reaktywacji, ale ja nigdy nie zmieniłem swojego zdania. W tej chwili z oryginalnego składu pozostał tylko jeden muzyk, perkusista. Oczywiście wiem, że po całym świecie jeżdżą zespoły noszące oryginalne nazwy, ale w których nie ma nikogo z pierwotnego składu. Czy tak powinno być? Moim zdaniem publiczność powinna mieć świadomość, że przychodząc na koncert konkretnego zespołu nie usłyszy muzyków, których się spodziewa.
Czy czuje się Pan spełniony jako muzyk solowy?
– Jestem spełniony jako muzyk, ale również jako człowiek. Mam szczęśliwe życie, wspaniałą rodzinę, świetny zespół. Nie mam żadnych oczekiwań od losu. Jedyne, o co jeszcze proszę, to żebym jak najdłużej mógł się tym wszystkim cieszyć.
Z czego jest Pan najbardziej dumny?
– Moją dumą są moi trzej synowie, którzy również poszli artystyczną ścieżką. Odnoszą sukcesy, są profesjonalistami, spełniają się twórczo. Mam wspaniałą żonę, jestem zdrowy. Czego więcej mógłbym oczekiwać?
Przez dwa lata był Pan senatorem. Czy nadal angażuje się Pan w politykę?
– Nie, nawet nie chcę o tym słyszeć. To, co dzieje się w Polsce i w ogóle na świecie nie napawa mnie optymizmem. Do wejścia w politykę zostałem namówiony przez dwie partie, które teraz walczą ze sobą na śmierć i życie. Wtedy, czyli blisko dwadzieścia lat temu, miałem nadzieję, że wejdą w koalicję i razem będą zmieniać Polskę. Szybko się okazało, że tak jednak nie będzie. Dlatego z polityką pożegnałem się zaledwie po dwóch latach.
Co usłyszymy 1 września na Taste of Polonia w Copernicus Center?
– Zagramy część utworów Budki Suflera, których w większości jestem współkompozytorem i oryginalnym wykonawcą. W repertuarze znajdą się również piosenki z mojej płyty z zespołem Cross oraz późniejszych albumów. Staramy się, żeby setlista koncertów jubileuszowych stanowiła pewien przekrój tych 55 lat na scenie. Dlatego oprócz utworów starszych, zagramy także kilka z najnowszej płyty. Koledzy z zespołu zaprezentują się również w dwóch utworach instrumentalnych, które najpełniej pozwalają odkryć ich kunszt muzyczny. Mam nadzieję, że nasz koncert wypełniony starszymi i nowszymi utworami przypadnie publiczności do gustu.
Pozostaje zaprosić na koncert Krzysztofa Cugowskiego z Zespołem Mistrzów.
– Zapraszam serdecznie wszystkich mieszkańców Chicago, Polaków i nie tylko, którzy chcą zobaczyć nas w akcji. Będzie nam niezmiernie miło. Postaramy się zagrać najlepiej, jak umiemy. Mam nadzieję, że będzie nam się dobrze grało, a publiczność będzie zadowolona z tego, co usłyszy, bo przecież będziemy tu dla niej. Już się cieszymy na spotkanie z Wami.
Dziękuję za rozmowę i do zobaczenia w Copernicus Center.
Rozmawiała: Joanna Marszałek
[email protected]