"Ten medal jest najpiękniejszy" – powiedział koszykarz LeBron James, MVP turnieju, po finałowym meczu w Paryżu, w którym reprezentacja USA pokonała Francję 98:87, zdobywając piąte z rzędu mistrzostwo olimpijskie. Zaznaczył też, że był to jego ostatni występ w igrzyskach.
"To wspaniały moment dla amerykańskiej koszykówki. Żyję chwilą. Czuję się bardzo zaszczycony, że nadal mogę grać na wysokim poziomie, występować z 11 innymi świetnymi zawodnikami pod okiem wspaniałego sztabu trenerskiego i że zrobiłem to dla naszego kraju" - podkreślił.
Najlepszy strzelec w historii i czterokrotny mistrz ligi NBA odegrał jedną z głównych ról w zdobyciu przez USA piątego z rzędu tytułu olimpijskiego. W swoim powrocie na igrzyska po 12 latach nieobecności został wybrany najlepszym graczem (MVP) turnieju. Wcześniej po złoto sięgnął w Pekinie (2008) i Londynie (2012), a zaczynał od brązowego w Atenach (2004).
"Ten medal jest najpiękniejszy, bo dotyczy chwili obecnej" – powiedział dziennikarzom 39-letni skrzydłowy, dając do zrozumienia, że igrzyska w Paryżu były jego ostatnimi. "Nie widzę siebie grającego za cztery lata w Los Angeles" - przyznał.
W finałowym meczu z Francją James uzyskał 14 punktów, 10 asyst i sześć zbiórek. Wcześniej w dramatycznym półfinale z Serbią (95:91) zanotował 16 pkt, 12 zbiórek i 10 asyst, stając się trzecim w historii koszykarzem z tzw. triple-double w turnieju olimpijskim. Przed nim dokonali tego tylko reprezentant ZSRR Aleksander Biełow (1976) i Słoweniec Luka Doncic (2021). W sobotę do tego grona dołączył Serb Nikola Jokic - 19 pkt, 12 zbiórek i 11 asyst. w meczu o brązowy medal z Niemcami (93:83).
Zarówno James, jak i Jokic znaleźli się w pierwszej piątce turnieju olimpijskiego, do której wybrano także Amerykanina Stephena Curry'ego, Francuza Victora Wembanyamę i Niemca Dennisa Schrodera. Wszyscy na co dzień grają w NBA.
Curry był kluczowym graczem reprezentacji trenera Steve'a Kerra w ataku. Gdy w finałowym meczu z Francją gospodarze zmniejszyli straty do trzech punktów 79:82 na 180 sekund przed końcem, wziął sprawy w swoje ręce, cztery razy trafił zza linii 6,75 m i 78 sekund przed ostatnią syreną Amerykanie wygrywali 93:84.
W dwóch decydujących meczach turnieju czterokrotny mistrz NBA z Golden State Warriors popisał się znakomitą skutecznością rzutów za trzy - trafił 17 z 26 takich prób.
"Szacunek dla ekipy Francji. To świetny zespół, który wydobył z nas to, co mamy najlepszego. Jestem wdzięczny wszystkim, że mam ten złoty medal na szyi. Tworzymy wyjątkową grupę i cieszę się, że nam się to udało" - przyznał Curry.
"Widywałem go na parkiecie w różnych koszulkach. To wspaniałe mieć go po swojej stronie" - powiedział o koledze z zespołu James.
(PAP)