Kajakarki Martyna Klatt i Helena Wiśniewska zajęły trzecie miejsce, a Karolina Naja i Anna Puławska były czwarte w finale B igrzysk olimpijskich w konkurencji K2 500 m. "Świat się bardzo dobrze przygotował. Nic, tylko podziwiać" - powiedziała czterokrotna medalistka olimpijska Naja.
Polskie osady zostały sklasyfikowane odpowiednio na 11. i 12. miejscu.
W dwóch piątkowych finałach A z udziałem Polaków Dorota Borowska i Sylwia Szczerbińska zajęły piąte miejsce w C2 500 m, a kanadyjkarz Wiktor Głazunow był szósty w jedynkach na 1000 m
"Może to nie ten dzień, może nie to miejsce. Zdecydowanie jest bardzo ciężko przyjąć to, co się wydarzyło. Szukamy pozytywów. Czwarte miejsce kajakowej czwórki to był finał godny podziwu" - mówiła Naja, najbardziej doświadczona z polskich kajakarek.
Podkreśliła, że w przygotowaniach wszystko szło dobrze. "Świat się bardzo dobrze przygotował. Niektóre reprezentacje, które sobie z nami nie radziły w ostatnich latach, dzisiaj bardzo mocno odbiły piłeczkę. Widać to po osadach węgierskich. Nowozelandki budowały team trzy lata. Nic, tylko podziwiać" - powiedziała Naja.
Dodała, że to jest bardzo trudny moment w jej karierze. "Statystycznie patrząc, to najtrudniejszy moment w karierze mojej i Ani. To, co się wydarzyło dzisiaj, nie świadczy o nas jako o sportowcu i kobietach, ale całokształt, który budowaliśmy. Takich dni było niewiele na szczęście w mojej karierze" - dodała
Naja nie odpowiedziała jednoznacznie na pytanie o swoją przyszłość.
"Wcale nie musi paść pytanie, czy chcę się dalej ścigać, do kolejnych igrzysk, a ja nie muszę na nie odpowiadać. Sama jeszcze nie wiem co czuję i co będę o robić. To za daleko, aby dziś sięgnąć myślami w przyszłość o cztery lata. Nikt, kto tutaj stoi, nie odpowie mi na to pytanie. Chyba, że ktoś jest taki, chętny?" - powiedziała Naja.
Puławska, odpowiadając na pytanie o to, co dalej z bardzo mocną w ostatnich latach grupą Tomasza Kryka powiedziała, że ta grupa dalej jest bardzo mocna.
"Koleżanki z innych państw bardzo dobrze odrobiły lekcję. Do czwórki nie mamy zarzutów. Jeżeli chodzi o dwójkę, to będę się czepiać warunków, które dzisiaj tutaj panowały. One nam nie sprzyjały i nie pomogły pokazać tej formy, którą zbudowałyśmy. Trzeba iść dalej, pogodzić się z tym co się wydarzyło i do kolejnych sukcesów. Wiatr nam nie sprzyjał. W półfinale po 150 metrach złapałyśmy taką falę, która nas wciągnęła. Niestety nie potrafiłyśmy się z niej wydostać. Po tym momencie dopłynęłyśmy tylko swoje, nic nie mogłyśmy z tego wydobyć" - powiedziała Puławska.
Klatt oceniła, że "na tyle pozwoliła dzisiejsza forma".
"Rywalki były mocne, nie ma już tutaj słabych osad. Nasza osada była widać w stanie popłynąć tylko na tyle" - dodała.
Pytana o przyczyny słabego występu kajakarek na igrzyskach odpowiedziała, że nie zna tej przyczyny.
"Sumiennie pracowałyśmy w trakcie przygotowań. Dawałyśmy z siebie wszystko na wodzie i na lądzie. Same jesteśmy zaskoczone. Liczyłyśmy na bardzo dobre wyniki. Wystarczyło na tyle. Ja z Heleną w ostatnim tygodniu nie zwracałyśmy uwagi, czy coś się dzieje, czy nie. Miałyśmy do wykonania zadanie, jasny cel. Miałyśmy dobre humory i nastawienie. Stres nie był na mega wysokim poziomie, a był motywujący. Wydawało się, że wszystko idzie zgodnie z planem. My wierzyłyśmy, że jesteśmy dobrze przygotowane i możemy powalczyć tutaj o wysokie lokaty" - powiedziała Klatt.
Zapytana przez PAP o to, co dalej z tą grupową, odpowiedziała: "to już nie do mnie takie pytanie". "Najpierw każda z nas będzie chciała chwilę odpocząć i nabrać świeżości, nowej energii" - powiedziała Klatt.
Odległe lokaty polskich dwójek to spore rozczarowanie, bowiem obie załogi były kandydatami do podium, a nie były w stanie zakwalifikować się nawet do finału A. Klatt i Wiśniewska to ubiegłoroczne wicemistrzynie świata, a Naja z Puławską w tej konkurencji sięgnęły po srebrny medal IO w Tokio.
(PAP)