Trener piłkarzy Pogoni Szczecin Jens Gustafsson nie ukrywał rozczarowania po przegranym w Warszawie finale Pucharu Polski z Wisłą Kraków 1:2 po dogrywce. "Mieliśmy już to trofeum w rękach, ale na koniec zawaliliśmy sprawę" - przyznał na konferencji prasowej.
Pogoń, która nigdy w historii nie wywalczyła Pucharu Polski, była w czwartek bardzo bliska tego celu. Prowadziła do 90+9. minuty 1:0, ale wówczas straciła gola, a na początku dogrywki - następnego, przesądzającego o jej porażce na PGE Narodowym.
"Przede wszystkim gratulacje dla Wisły. Myślę, że to nie jest moment na analizę meczu. Mieliśmy w rękach to trofeum, ale zawaliliśmy na koniec" - przyznał Gustafsson.
"Moja opinia na temat pracy arbitra (Tomasza Kwiatkowskiego - PAP)? Przede wszystkim jest pewna historia związana z tym sędzią i Pogonią. Ale to nie jest najlepsza chwila na komentowanie jego występu. Jeżeli chodzi o czerwoną kartkę dla mojego asystenta, była ona pokłosiem naszej analizy sytuacji na tablecie. Uważaliśmy, że należał nam się rzut karny" - dodał Szwed.
Na pytanie, czy ma pretensje do swojego zespołu, odparł:
"Myślę, że w pierwszej połowie Wisła grała od nas lepiej. Nie byliśmy w stanie kontrolować piłki, tak jak potrafimy. Ale tworzyliśmy jakieś sytuacje, Wisła też to robiła. W drugiej połowie poprawiliśmy naszą grę. Jeżeli jest się minutę od wygrania finału i nie zdobywa się trofeum, to trzeba czuć wielkie rozczarowanie. I właśnie to czujemy, bo powinniśmy dzisiaj zwyciężyć" - przyznał trener Pogoni.
Jego podopieczni zajmują siódme miejsce w ekstraklasie i teraz tam będą próbować dostać się do europejskich pucharów.
"Nasze miejsce w lidze nie oddaje w pełni sytuacji, zasługujemy na więcej. Musimy zrobić wszystko, żeby być w czołowej trójce na koniec sezonu" - zakończył szkoleniowiec „Portowców”.
(PAP)