Marząca o pierwszym triumfie w historii Pogoń Szczecin będzie faworytem czwartkowego finału piłkarskiego Pucharu Polski, w którym zagra w Warszawie z pierwszoligową, ale bardzo utytułowaną Wisłą Kraków. Początek meczu na PGE Narodowym o godz. 16.
"Biała Gwiazda" jest pierwszym zdobywcą Pucharu Polski – w finale w 1926 roku pokonała Spartę Lwów 2:1. Łącznie czterokrotnie sięgała po to trofeum – również w 1967, 2002 i 2003 roku. Ponadto sześć razy dotarła do finału. Natomiast mistrzostwo Polski wywalczyła aż 13 razy.
Pogoń trzykrotnie awansowała do finału PP, ostatnio w 2010 roku, ale jeszcze nigdy nie sięgnęła po trofeum. Nie wywalczyła również ani razu mistrzostwa kraju.
Mimo takiej różnicy w rubryce "sukcesy", faworytem 2 maja będzie zespół ze Szczecina.
Obecność "Portowców" w finale Fortuna Pucharu Polski nie jest zaskoczeniem - to siódmy obecnie zespół w tabeli ekstraklasy, ale wciąż z realnymi szansami na podium. Drużyna jest mocna kadrowo, wysoką formę utrzymuje m.in. 93-krotny reprezentant Polski Kamil Grosicki.
Tymczasem Wisła występuje obecnie w 1. lidze i walczy o powrót do ekstraklasy. Szanse na bezpośredni awans ma tylko matematyczne, znacznie większe na baraże, z udziałem drużyn z miejsc 3-6.
Obecność krakowskiej drużyny w finale PP to spora niespodzianka. Po drodze wiślacy wyeliminowali u siebie m.in. Widzew Łódź w ćwierćfinale i Piasta Gliwice w półfinale.
Szczególnie dużo emocji wzbudził mecz z Widzewem. Krakowska drużyna zwyciężyła po dogrywce 2:1. Spotkanie trwało łącznie ponad 140 minut, gdyż do regulaminowych 90 minut doliczono prawie 20.
Łodzianie stracili gola na 1:1 w kontrowersyjnych okolicznościach. Jak przyznali przedstawiciele środowiska arbitrów, m.in. był szef sędziów PZPN Zbigniew Przesmycki, bramka dla Wisły powinna być anulowana. Sędzia Damian Kos po sygnale z VAR oglądał nawet powtórki tej sytuacji, ale nie zmienił swojej decyzji. To oznaczało dogrywkę, w której lepsi okazali się krakowianie.
Pogoń w drodze do finału wyeliminowała trzy czołowe obecnie drużyny ekstraklasy: w 1/8 finału Górnika Zabrze, w ćwierćfinale aktualnego wicelidera Lecha Poznań, a w półfinale lidera Jagiellonię Białystok - w każdym przypadku po dogrywce.
Kapitan Wisły Kraków Alan Uryga nie ma wątpliwości, że faworytem czwartkowego finału będzie Pogoń.
"Nie deprymuje nas to. W meczach z Widzewem i Piastem pokazaliśmy, że potrafimy być równorzędnym rywalem dla drużyn z ekstraklasy. Może fakt, że nikt nie uważa nas za faworyta, okaże się jakimś plusem? Bez takiej presji łatwiej pokazać pełnię umiejętności" – podkreślił.
Formalnie gospodarzem finału organizowanego przez PZPN jest Pogoń. To oznacza, że ma prawo np. wyboru strojów oraz skorzystania z szatni dla gospodarzy.
Przed meczem tradycyjnie zostanie odegrany hymn państwowy, a po zakończeniu nastąpi dekoracja. W przeszłości nagrody wręczano na trybunie honorowej, ale od kilku lat ceremonia odbywa się na płycie boiska.
Oba kluby, zgodnie z tradycją finałów PP na PGE Narodowym, dostały dla swoich kibiców po 10 tysięcy wejściówek. To miejsca na tzw. łukach za bramkami. Pozostałe bilety są z neutralnych sektorów i też cieszyły się dużym zainteresowaniem. Organizatorzy spodziewają się łącznie ok. 48 tysięcy widzów. Wyższa frekwencja jest niemożliwa z uwagi na sektory buforowe.
W ostatnich latach zdarzały się bojkoty lub ich zapowiedzi ze strony grup kibiców. Powodem nieporozumienia z organizatorami był zakaz wnoszenia dużych flag, tzw. sektorówek, który wynikał z kwestii bezpieczeństwa (obawa o problemy związane m.in. z pirotechniką).
W 2022 roku na obiekt nie weszli fani Lecha Poznań - pod stadionem zostało ok. 15 tysięcy osób, a w ubiegłym grozili takim bojkotem kibice Legii Warszawa, ale ostatecznie osiągnięto porozumienia i trybuny zapełniły się w całości.
Teraz również nie brakuje w mediach informacji o groźbach bojkotu ze strony fanów - chodzi o obecność policji w strefie kontroli.
PZPN i tak już poszedł na rękę kibicom Wisły. W kwietniu Komisja Dyscyplinarna zawiesiła bowiem wykonanie kary orzeczonej w listopadzie 2022 roku, zakazującej wyjazdów zorganizowanych grup kibiców krakowskiego klubu (za odpalanie rac i rzucanie na murawę) na trzy kolejne mecze w PP w roli gości. Kara nie została jeszcze wykonana, ponieważ w obecnej edycji Wisła wszystkie spotkania rozgrywała na swoim stadionie.
Finał PP poprowadzi jako sędzia główny Tomasz Kwiatkowski. Asystentami 46-letniego arbitra z Warszawy będą Kamil Wójcik i Tomasz Niemirowski, arbitrem technicznym - Wojciech Myć, a sędziami VAR - Bartosz Frankowski i Paweł Pskit.
Pula nagród wynosi 10 milionów złotych, z czego połowa, czyli 5 mln zł, przypadnie zwycięzcy.
W finale ubiegłorocznej edycji Legia - rekordzistka pod względem triumfów w PP (20) - pokonała w rzutach karnych broniący trofeum Raków Częstochowa.
(PAP)