Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
środa, 27 listopada 2024 16:53
Reklama KD Market

Ekstraklasa piłkarska - remis Śląska w Warszawie, rośnie przewaga Jagiellonii

Ekstraklasa piłkarska - remis Śląska w Warszawie, rośnie przewaga Jagiellonii
Śląsk zremisował z Legią i traci do prowadzącej Jagiellonii już cztery punkty fot. Facebook/Śląsk Wrocław

Po remisie zajmującego drugie miejsce w tabeli piłkarskiej ekstraklasy Śląska Wrocław w Warszawie z Legią 0:0 przewaga prowadzącej Jagiellonii Białystok wzrosła do czterech punktów. Do końca sezonu pozostało pięć kolejek.

Lider swoje zadanie wykonał już w sobotę, wygrywając w Lubinie ze słabo spisującym się wiosną Zagłębiem 2:1. Bohaterem spotkania został Kristoffer Hansen. Norweg po raz kolejny pokazał dużą klasę, strzelając dwa gole - w 15. i 74. minucie.

Autorem honorowego trafienia dla miejscowych został w końcówce Hiszpan Juan Munoz.

"To był bardzo trudny mecz. Gratulacje dla drużyny i podziękowania dla kibiców za wsparcie. Gratulacje również dla naszego kapitana Tarasa Romanczuka, który rozegrał 300. spotkanie w ekstraklasie. Wielka sprawa, wspaniały człowiek i piłkarz. Cieszę się, że Hansen strzelił dwie bramki, bo w ostatnim meczu z Cracovią musiał zejść szybko z boiska przez zmianę taktyczną. Życie jednak takie rzeczy oddaje i teraz poprowadził nas do zwycięstwa" - skomentował trener "Jagi" Adrian Siemieniec.

Zwycięstwo drużyny z Białegostoku oznacza, że ma 55 punktów. Cztery punkty do lidera tracą Śląsk i Lech Poznań.

Wrocławianie w szlagierze 29. kolejki zremisowali bezbramkowo w Warszawie z Legią. Biorąc pod uwagę przebieg spotkania na więcej piłkarze trenera Jacka Magiery nie mogli liczyć.

Gospodarze, których po raz pierwszy przy Łazienkowskiej poprowadził Portugalczyk Goncalo Feio, byli bliżsi powodzenia, ale na początku drugiej połowy piłka po uderzeniu Hiszpana Marca Guala trafiła w poprzeczkę.

"Jesienią bardzo wysoko zawiesiliśmy sobie poprzeczkę. Dlatego to, co dzieje się w rundzie wiosennej, odbieramy jako coś negatywnego. Do końca sezonu będziemy jednak grać o mistrzostwo Polski. Ta drużyna, po 12 latach, może tego dokonać" - ocenił Magiera.

Do Śląska doskoczył "Kolejorz", który wygrał w Łodzi z przedostatnim w tabeli ŁKS 3:2.

Poznaniacy prowadzi już 2:0, ale najpierw Holender Kay Tejan z rzutu karnego, a w końcówce Bośniak Stipe Juric, kiedy gospodarze grali już w dziesiątkę, bo w krótkim czasie dwie żółte kartki i w konsekwencji obejrzał Argentyńczyk Thiago Ceijas, zdobyli gole dla łodzian. Faworyt, który na wyjeździe wygrał poprzednio dwa miesiące temu w Białystoku, postawił jednak na swoim, dzięki drugiemu tego dnia trafieniu Filipa Marchwińskiego.

"W pewnym momencie straciliśmy kontrolę nad spotkaniem. Potem był rzut karny oraz czerwona kartka dla przeciwnika i znów wydawało się, że kontrolujemy przebieg gry, ale straciliśmy gola na 2:2. Na szczęście mój zespół dobrze zareagował, ruszył do przodu i wywozimy ostatecznie bardzo cenne trzy punkty" - wskazał trener Lecha Mariusz Rumak.

Na czwarte miejsce awansował Górnik - 48. Zabrzanie, którzy są najlepiej punktującą wiosną drużyną ligi - powiększyli dorobek już o 22 "oczka", wygrali w piątek w Częstochowianie z Rakowem 1:0. Bramkę w doliczonym czasie zdobył głową były napastnik gospodarzy Sebastian Musiolik, który - z racji dawnej przynależności klubowej - nie okazywał radości.

To pierwsza ligowa porażka obrońców tytułu w tym sezonie na własnym stadionie. Tym boleśniejsza, że prawdopodobnie przekreślająca - i tak niewielkie - szanse na powtórzenie sukcesu sprzed roku. Do lidera drużyna spod Jasnej Góry, która spadła na siódmą pozycję, traci aż dziewięć punktów.

Do niespodzianki doszło w Szczecinie, gdzie Pogoń uległa walczącemu o utrzymanie Piastowi 0:2. Gole strzelili między 11. i 21. minutą Słowak Tomas Huk i Hiszpan Jorge Felix.

"Portowcy", którzy mają w niedalekiej perspektywie finał Pucharu Polski, są na szóstej pozycji, ale stracą do lidera już osiem punktów, podobnie jak piąta Legia. W ich przypadku o paszporty do Europy chyba łatwiej będzie przez zwycięstwo na PGE Narodowym, gdzie 2 maja zagrają z pierwszoligową Wisłą Kraków.

Gliwiczanie dzięki drugiemu z rzędu zwycięstwu mogą czuć się coraz bezpieczniej. Awansowali na 10. miejsce z dorobkiem 35 pkt.

"Zdobyć w Szczecinie trzy punkty nie jest łatwo, a my zasłużyliśmy na to swoją pracą" - podkreślił po meczu trener Aleksandar Vukovic.

Poprawiły się nastroje w Gliwicach, a wciąż bardzo kiepskie są za miedzą - w Chorzowie. Ostatni w tabeli Ruch (20 pkt) przegrał u siebie z Widzewem 2:3 i jest już jedną nogą w pierwszej lidze. Do bezpiecznej, czyli 15. lokaty traci aż 11 punktów, a po poniedziałkowym spotkaniu Warty Poznań ze Stalą Mielec dystans może wzrosnąć do 12.

Mecz na Stadionie Śląskim był przerywany z powodu zadymienia obiektu, ale przejdzie do historii polskiej piłki z innego, znacznie bardziej chwalebnego powodu.

Kibice Ruchu i Widzewa od lat żyją w zgodzie, na trybunach nie było w sobotę podziału na gospodarzy i gości. Pozwoliło to ustanowić frekwencyjny rekord ligowego meczu w Polsce w tym stuleciu. Obejrzało go z trybun 50 087 widzów, w tym ok. 20 tysięcy fanów łódzkiej drużyny.

Widzew, który nie przegrał szóstego z rzędu meczu w ekstraklasie, zajmuje ósme miejsce z dorobkiem 42 punktów.

"Byliśmy dziś świadkami historycznego wydarzenia. 50 tysięcy ludzi na trybunach. To pokazuje skalę obu klubów. Kibice nas wspierają, przychodzą na mecze, chociaż nasze wyniki – delikatnie mówiąc – nie rozpieszczają" - przyznał na konferencji prasowej trener "Niebieskich" Janusz Niedźwiedź, który jeszcze we wrześniu był szkoleniowcem... Widzewa.

Ważne zwycięstwo odniosła w piątek Korona, wygrywając w Kielcach z Radomiakiem aż 4:0. Cenne trzy punkty (łącznie 30) nie pozwoliły jednak drużynie trenera Kamila Kuzery opuścić strefy spadkowej.

Wszystko za sprawą drugiej z rzędu wygranej Puszczy Niepołomice, która na dobrze sobie znanym stadionie Cracovii, gdzie gościnniej podejmuje ligowych rywali, pokonała - tym razem w roli gości - ekipę "Pasów" 1:0. Jedynego gola uzyskał w 19. minucie Wojciech Hajda.

Beniaminek zrównał się z Cracovią punktami, ale ma lepszy bilans bezpośrednich meczów, co może mieć znaczenie, jeśli te zespoły zakończą sezon z takim samym dorobkiem.

"Jesteśmy bardzo zadowoleni z wyniku, bo wiemy, w jakim miejscu jesteśmy i jakiej wagi był to mecz dla obydwu drużyn" - podkreślił opiekun Puszczy Tomasz Tułacz.

(PAP)

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama