Trzykrotny mistrz świata Formuły 1 i lider tegorocznego cyklu Holender Max Verstappen wygrał w niedzielę w Szanghaju wyścig o Grand Prix Chin, piątą rundę cyklu. To jego czwarte zwycięstwo w sezonie i 58. w karierze.
Drugie miejsce zajął Brytyjczyk Lando Norris z McLarena, a trzeci był Meksykanin Sergio Perez z Red Bulla. Na dziewiątej pozycji linię mety minął siedmiokrotny mistrz świata Brytyjczyk Lewis Hamilton z Mercedesa.
Holender wygrał też w sobotę sprint.
W niedzielę w Szanghaju na zmodernizowanym torze ponownie odbył się wyścig... jednego aktora. Verstappen prowadził od startu do mety, na czele stawki nie jechał tylko wtedy, gdy musiał zjechać do pit stopu na zmianę opon.
Po starcie nie dał się wyprzedzić żadnemu z rywali, szybko uzyskał ponad sekudę przewagi na drugim Hiszpanem Fernando Alonso z Aston Martina. Słabo rozpoczęli natomiast kierowcy Ferrari. Zarówno Monakijczyk Charles Leclerc, jak i Hiszpan Carlos Sainz Jr. spadli o dwie pozycje. Alonso nie cieszył się jednak długo drugą lokatą, już na piątym okrążeniu wyprzedził go Perez, który zaspał na starcie.
Później na torze dominował już tylko mistrz świata. Holender już na 6. okrążeniu (w sumie przejechano 56) miał prawie 6 s przewagi nad Perezem. Po raz pierwszy Verstappen "stracił" pozycję lidera na 14. okrążeniu, gdy zjechał na zmianę opon i wrócił na tor na czwartym miejscu. Nie trwało to jednak długo, po wizytach rywali w pit stopie szybko wrócił na prowadzenie.
Na 21. kółku po raz pierwszy na torze pojawiła się zielona flaga, zapalił się bolid Fina Veltteriego Bottasa z Saubera. Wprowadzono wirtualną neutralizację, ale kilka chwil później na tor wjechał samochód bezpieczeństwa, gdyż konieczne było usunięcie bolidu Saubera.
W połowie dystansu prowadził Verstappen, drugi jechał Norris, a za nim Leclerc. Po wznowieniu wyścigu przejechano tylko jedno okrążenie i ponownie pojawiła się zielona flaga. Japończyk Yuki Tsunoda (Racing Bulls) zderzył się z Duńczykiem Kevinem Magnussenem z Haas. Dla kierowcy Azji, któremu pękła opona, to był koniec wyścigu.
Na 35. okrążeniu Daniel Ricciardo, partner Tsunody z teamu zjechał do alei serwisowej i już z niej także nie wrócił na tor.
Na dziesięć rund przed końcem Verstappen miał już prawie 10 s przewagi nad Norrisem, trzeci Perez tracił do lidera 12. Za ich plecami walczono natomiast o kolejne pozycje. Nieźle wypadł Alonso, który zdecydował się na kolejną zmianę opon, gdy był 12. Po wyjeździe na tor zaczął "kręcić" coraz lepsze czasy, wyprzedził kilku rywali i ostatecznie uplasował się na siódmej pozycji.
Nieźle spisała się także ekipa Ferrari. Leclerc był czwarty, a Sainz Jr. - piąty. Hamilton, po problemach technicznych zameldował się na mecie jako dziewiąty.
Verstappen ponownie zdominował wyścig. Holender jechał najszybciej, ale to było dla niego za mało. Kilka razy, mocno zirytowany, narzekał przez radio, że musi jechać tak wolno za samochodem bezpieczeństwa.
Następną, szóstą rundą mistrzostw świata F1 będzie 5 maja GP USA w Miami na Florydzie.
(PAP)