Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
środa, 25 grudnia 2024 09:04
Reklama KD Market

(Nie) tylko dla dzieci…

fot. Depositphotos.com

W ostatnich dniach stałam się mimowolnym słuchaczem rozmowy mojej córki z koleżankami o płaczu. Dziewczynki jednogłośnie stwierdziły, że każdej z nich zdarza się płakać, ale ich doświadczenia zdecydowanie różniły się jeżeli chodzi o płaczących rodziców. Dziewczynek było pięć i większość widziała kiedyś płaczącą mamę, ale żadna płaczącego taty. Dodatkowo jedna nigdy nie widziała żadnego ze swoich rodziców, jak płakali.

To niezwykle ciekawe, że to, co jest naturalnie powiązane z przeżywanymi emocjami, akceptujemy u dzieci, ale dla dorosłych staje się powodem do wstydu. Czy rzeczywiście płacz umniejsza naszej dorosłości i do niczego się nie przydaje?

Od dziecka… 

Dziecięcy płacz wydaje się czymś naturalnym, choć niektórzy twierdzą, że można znieść wyłącznie ten wydobywający się z gardeł naszych dzieci.  Kiedy jednak dochodzi do tego niewyspanie, zmęczenie, czy przeciążenie najróżniejszymi stresami, przetrwanie zdaje się być pewnego rodzaju wyzwaniem. Bywa ciężko, szczególnie że nikt nas nie uczył, jak radzić sobie z dziecięcymi łzami. Niektórzy z nas wyrośli słysząc, że płaczące dziecko jest rozkapryszone, jest mazgajem, że płaczą tylko baby, że … to nie jest powód do płaczu… 

Niejednokrotnie od starszego pokolenia możemy nadal usłyszeć, że dzieci płacząc starają się coś wymóc na rodzicach, że wykorzystują go do szantażu. Szkoda jednak, że tak rzadko przypominamy sobie, że płacz dla malutkich dzieci jest jedynym sposobem komunikacji ze światem, dania znać, że coś jest nie tak. Nieco starsze dzieci również płaczą, bo jest to dla nich najbardziej dostępny sposób radzenia sobie z emocjami. A to, czy coś może wywołać płacz, nie powinno być kwestią oceny ze strony postronnego obserwatora. 

Warto jednak pamiętać, że to wszystko, co młody i później już całkiem dorosły człowiek usłyszy w pierwszych latach swojego życia od ważnych dla siebie osób z otoczenia, będzie bezpośrednio wpływało na sposób radzenia ze swoim chociażby smutkiem.

W kierunku dorosłości

Pamiętam, że kiedy byłam dzieckiem, moja mama często powtarzała, że jej oczy są ulokowane w mokrym miejscu. Mogłabym powtórzyć po niej te same słowa, bo rzeczywiście nie jest dla mnie żadnym problemem, aby uronić łzę, kiedy oglądam wzruszający film, kiedy coś zwyczajnie mnie poruszy, kiedy coś rozbawi do granic możliwości, czy też przytłoczy. 

I tak, idąc za wspomnianą rozmową dziewczynek, mogę powiedzieć, że płacz jest „bardziej kobiecy”, ale zupełnie nie wynika to z tego, że mężczyźni są silniejsi, czy odporniejsi na przeciwności losu. Niestety jest to wynikiem przede wszystkim wytrwałego przekonywania, że „mężczyźni nie płaczą” i w efekcie wstydu, czy tłumienia emocji.

Publicznego okazywania łez unika większość z nas, ale niestety okazuje się, że spora część ma problem również w domu, wśród najbliższych. Blokujemy tym samym jeden z najbardziej naturalnych naszych wentyli bezpieczeństwa, który pozwala rozładować nagromadzone emocje, który również pokazuje innym, że potrzebujemy wsparcia lub przynajmniej chwili przerwy, wytchnienia. Takie postępowanie prowadzi nas do przeciążenia, wypalenia, a niekiedy nawet wpędza w chorobę.

Jak działać?   

Co zatem możemy zrobić, aby nasze dzieci miały nieco łatwiej, być może trochę lżej w tym świecie pełnym emocji? Prawdopodobnie najłatwiejszym sposobem na to będzie pozwolenie im na przeżywanie najróżniejszych emocji. 

Nie jest trudnym zakazać dzieciom śmiać się, złościć, czy smucić. Znacznie trudniejszym jest zaakceptować, że wszyscy mamy prawo wyrażać emocje i pozwolić na to naszym najbliższym. Będzie to jednocześnie dla nas szansa na opanowanie kolejnej umiejętności, a mianowicie, realnego wsparcia. Kiedy płacz, czy złość postrzegamy jako coś nieodpowiedniego, jako oznakę słabości lub czegoś, co wymyka się spod kontroli, bardzo często wywołuje to w nas strach, z którym nie wiemy jak sobie poradzić. Najłatwiejszym sposobem może być wycofanie się, a w kontaktach z naszymi dziećmi, bagatelizowanie sprawy. Znacznie lepszym i szybszym sposobem na uspokojenie emocji jest towarzyszenie dziecku w trudnej chwili, wysłuchanie i zaoferowanie pomocy. 

Płacz i łzy to wspaniały „wynalazek”, który ma za zadanie przede wszystkim chronić i wspierać. Choć niektórzy chcieliby wierzyć, że nadaje się on tylko dla dzieci, czy kobiet, to warto pamiętać, że jest dla wszystkich i daje ogromną moc tym, którzy umieją z niego korzystać. Regulacja emocji, rozładowanie „bagażu emocjonalnego”, a także bezsłowna prośba o wsparcie – to niewątpliwe korzyści płynące z tego, że nie boimy się zapłakać. Pozwólmy sobie na to!

Iwona Kozłowska

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama