Nie ma obecnie zagrożenia dla polskich obywateli ani potrzeby ich ewakuacji w związku z sytuacją na Bliskim Wschodzie - przekazał w poniedziałek rzecznik MSZ Paweł Wroński. Podtrzymał ostrzeżenia resortu przed podróżami w ten region świata.
W nocy z soboty na niedzielę Iran dokonał odwetowego uderzenia na Izrael w odpowiedzi na atak na irańską placówkę konsularną w Damaszku, w wyniku którego zginęło kilku wyższych rangą irańskich oficerów. Iran wystrzelił w kierunku Izraela ok. 300 dronów i pocisków rakietowych. Według sił zbrojnych Izraela 99 proc. dronów i pocisków zostało przechwyconych.
"Nie ma zagrożenia dla polskich obywateli ani żadnej potrzeby ich ewakuacji. Jest oczywiście grupa polskich obywateli, która jest w Izraelu, natomiast powoli przywracany jest ruch lotniczy. Także jeśli państwo słyszą jakieś sygnały o tym, że te osoby nie mogą wyjechać z Izraela - to one w dużej części będą mogły z niego wyjechać. Jest możliwość przebukowania biletów" - zaznaczył Wroński na poniedziałkowym briefingu w Warszawie.
Rzecznik MSZ podkreślił, że ostrzeżenia przed możliwą eskalacją zbrojnego konfliktu na Bliskim Wschodzie, dotąd wydane przez resort, pozostają w mocy. Ostrzeżenia wydano m.in. dla podróżujących do Izraela, Palestyny i Libanu, zalecenia resortu dotyczą też Iranu.
"Ci którzy nie muszą tam jechać - bardzo proszę ich także w imieniu polskich służb konsularnych, by się tam nie udawali. Z naszej oceny wynika, że jest nadzieja i szansa na to, by nie doszło do dalszej eskalacji w regionie. W momencie, gdy rozpoczął się atak irański, ten dronowy i lotniczy, Polska, tak jak inne kraje, wyraziła nadzieję, że nie dojdzie do eskalacji, wzywała do opamiętania się i powstrzymania się od użycia siły" - powiedział.
Podkreślił, że choć do Iranu w ostatnim czasie udała się kilkunastoosobowa wycieczka polskich obywateli, to wkrótce będą oni wracać do kraju.
Rzecznik MSZ, pytany ilu jest Polaków w Izraelu, stwierdził, że na to pytanie odpowiedzieć jest bardzo trudno. "Bardzo duża grupa osób - nawet kilkadziesiąt tysięcy obywateli Izraela - ma również obywatelstwo polskie. Inna część osób nie zapisuje się także do systemu Odyseusz" - zauważył.
Wroński - dopytywany ilu Polaków chce wrócić do kraju i ilu czeka na lotniskach - przypomniał, że w nocy z soboty na niedzielę "dzwoniło kilkanaście osób dopytując się o tego rodzaju możliwość". "Usłyszałem od dziennikarzy, że +dziesiątki, setki Polaków koczują na lotnisku+. Dopytywałem o to, ale nie potwierdzono mi tego typu informacji" - zaznaczył. Podkreślał, że "wszyscy raczej powinniśmy dążyć do uspokojenia, a nie nakręcania pewnych emocji".
Rzecznika MSZ pytano także, czy obecnie ryzyko eskalacji jest duże.
"To, co się dzieje na Bliskim Wschodzie, jest obecnie wymianą ciosów. My mamy nadzieję, że wysiłki dyplomatyczne i wpływ USA spowodują, że nie będziemy mieć kolejnego etapu, czyli uderzenia z kolei ze strony izraelskiej w kierunku Iranu. I mamy nadzieję, że dojdzie do pewnego rodzaju uspokojenia" - odpowiedział. Zaznaczył, że "to jest nadzieja, a nie pewność".
Dopytywany, czy Polska sama apeluje do Izraela o brak odwetowych działań wobec Iranu, Wroński powiedział, że cała UE także "stara się w podobny sposób (do USA) wpływać na sytuację".
Pytany o wpływ wydarzeń na Bliskim Wschodzie na wojnę w Ukrainie, Wroński powiedział, że "pojawiły się tego rodzaju głosy, że jest to sytuacja połączona". "Minister (SZ, Radosław Sikorski) zaapelował o wsparcie dla obu państw - dla Izraela i dla Ukrainy, bo jest to połączone w jednym pakiecie. Wszyscy wiemy, że chodzi o to, by ten pakiet w amerykańskim Kongresie poddać pod głosowanie. Pojawiają się sygnały, że tak się stanie. Więc być może, paradoksalnie, ta sytuacja może wpłynąć na poprawę sytuacji w Ukrainie, czego Ukrainie wszyscy życzymy" - powiedział rzecznik MSZ. (PAP)