Od lat jedną z ludzkich fascynacji są roboty. Pojawiają się one zarówno w jednej z moich ulubionych książek (cykl „Fundacja” Isaaca Asimova), jak i w jednym z moich ulubionych seriali (Orville). W obu przypadkach problemem stają się zasady moralne, jakimi powinny kierować się te „stworzenia”. Co ciekawe, Asimov stworzył nawet cztery prawa robotyki, mające uregulować wspomnianą kwestię. W Orville’u natomiast możemy zobaczyć konsekwencje złamania tych praw, kiedy roboty zaczynają walczyć z ludźmi, bo Ci wcześniej traktowali je instrumentalnie.
Piszę o tym, ponieważ tak jak roboty, czy cała sztuczna inteligencja ma swoje dobre strony, warto pamiętać o tym, że jest też druga strona medalu. I tak jest ze wszystkim… z jednej strony coś jest dobre, ale może też być wykorzystane do niewłaściwych czynów. A ludzie? Przyjrzyjmy się temu nieco bliżej.
„Internety”
Miałam ostatnio ciekawą rozmowę, która zaczęła się od tego, że w dzisiejszych czasach wychowanie dzieci nie należy do najłatwiejszych, żeby nie powiedzieć, że jest po prostu trudne. Sprawę utrudniają w dużej mierze media, które bardziej lub mniej bezpośrednio podają naszym dzieciom najróżniejszy przekaz, na który te nie zawsze są gotowe. Rodzice nie zawsze są w stanie zapobiec tego typu zdarzeniom i niekiedy „mleko się rozlewa”. Mój rozmówca zwrócił uwagę, że docierają do niego opinie niektórych ludzi jakoby wszystkiemu winien był Internet, a niektórzy posuwają się nawet do obarczania winą Marka Zuckerberga, czyli twórcę jednego z serwisów społecznościowych.
Choć w Internecie rzeczywiście nie jest trudno natknąć się na nieodpowiednie dla dzieci treści, to w mojej opinii, tego typu oskarżenia nie są skierowane we właściwą stronę. Mam wrażenie, że zdecydowanie łatwiej i wygodniej jest nam szukać winnych na zewnątrz, zamiast zweryfikować własne działania i tutaj mamy tego dobry przykład.
Internet daje nam ogromną szansę na szybkie uzyskanie informacji, a media społecznościowe sprawiają, że możemy mieć stały kontakt z osobami mieszkającymi nawet po drugiej stronie kuli ziemskiej. Oczywiście jest to spore uproszczenie, bo jest w tym wszystkim również druga strona. Można zatem zwrócić uwagę, że wiele z tych informacji, które możemy tak szybko znaleźć jest fałszywych, więc dochodzi jeszcze czas związany z ich weryfikacją, a ten pozorny bliski kontakt z innymi może być tylko iluzją, bo przecież nie wszystko, co pokazują nam inni jest prawdziwe.
Na te i podobne sytuacje powinniśmy jako rodzice zwracać uwagę naszym dzieciom! To właśnie do nas należy poinformowanie ich o możliwościach, a także zagrożeniach płynących z „dobrodziejstw” Internetu, czy mediów społecznościowych. Nie bez przyczyny serwisy są dostępne dopiero dla nastolatków, a my jesteśmy informowani o zagrożeniach związanych chociażby z upublicznianiem wizerunku dzieci w Internecie. To my jesteśmy użytkownikami i tym samym nadajemy rzeczom określone znaczenie.
Jaki i jaka jest?
Podobne znaczenie jak przedmiotom, nadajemy ludzkim cechom. Odwaga, wrażliwość, dokładność, opanowanie, wytrwałość… – to tylko niektóre cechy, które mogą być w naszych oczach błogosławieństwem, czy też przeszkodą w zależności od sytuacji, czy też osoby obserwatora.
Z jednej strony zatem, mogę być dumna kiedy mój syn ma odwagę stanąć po swojej stronie w obliczu nauczyciela, który oskarża go bezpodstawnie. Z drugiej strony mogę myśleć: po co jest taki pyskaty? Gdyby przestał dyskutować, być może więcej by załatwił…
Z jednej strony mogę być pod wrażeniem mojego dziecka, które jest na tyle wrażliwe, że potrafi dostrzec krzywdę drugiego człowieka, czy zwierzęcia i próbować pomóc. Jednocześnie może mnie drażnić ta wrażliwość, kiedy to samo dziecko wpada w czarną rozpacz, bo ktoś mu powiedział coś niemiłego.
Mogę również być pod wrażeniem szczegółów uwzględnionych na obrazku narysowanym/namalowanym przez moje dziecko, a jednocześnie irytować się, że wciąż trzeba na to samo dziecko czekać aż wszystkie wcześniejsze czynności zostaną ukończone w całości.
Patrzymy pozornie na te same osoby, ale to od nas zależy, jakie cechy u nich dostrzeżemy i jakie nadamy im znaczenie. Niezwykle ciekawe jest to, że potrafimy tą samą cechę u jednej osoby doceniać, aby u kogoś innego ją przeklinać. Te cechy bowiem są jak wspomniane wcześniej rzeczy, narzędzia – wszystko zależy do czego są nam potrzebne i jak z nich skorzystamy.
W tym wszystkim dla nas, Rodziców, jest jedna niezwykle ważna rzecz, aby wzmacniać w naszych dzieciach przekonanie, że ten zestaw cech, którym dysponują jest świetny do budowania, a my możemy im w tym pomóc. Najczęściej bowiem, nasze zestawy są wystarczające, a jedynie potrzebujemy użyć czegoś w innej sytuacji, w innym celu, czy też z innym nastawieniem.
Dobro i zło, zalety i wady leżą po dwóch stronach „barykady”, a jednocześnie potrafią być bardzo blisko siebie. Tym samym, to tylko od nas zależy jak je zinterpretujemy, a także wykorzystamy w codziennym życiu. Powodzenia!
Iwona Kozłowska