Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
środa, 27 listopada 2024 22:49
Reklama KD Market

Ekstraklasa piłkarska - Legia wygrała w Zabrzu, Widzew coraz groźniejszy

Ekstraklasa piłkarska - Legia wygrała w Zabrzu, Widzew coraz groźniejszy
Legia przerwała seria siedmiu ligowych spotkań Górnika u siebie bez porażki fot. Facebook/Legia Warszawa

Piłkarze Legii Warszawa wygrali w Zabrzu z Górnikiem 3:1 w szlagierze 26. kolejki ekstraklasy. Wcześniej tego dnia Widzew Łódź pokonał Koronę Kielce 3:1, Stal Mielec zremisowała z Lechem Poznań 0:0, a Puszcza Niepołomice z Radomiakiem 1:1, tracąc gola po strzale bramkarza gości.

"Górnik od października jest chyba najlepszą ekipą w ekstraklasie. Mamy ochotę przerwać tę passę i wrócić do Warszawy ze zwycięstwem. Wiem, że jesteśmy w stanie dobrze zagrać i zwyciężyć" - mówił przed meczem w Zabrzu trener Legii Kosta Runjaic.

Jego piłkarze wzięli sobie do serca te słowa. Do przerwy prowadzili po golu Czecha Tomasa Pekharta. Wprawdzie w 61. minucie wyrównał z rzutu karnego niemiecki pomocnik Lawrence Ennali, ale wkrótce potem bramki dla Legii zdobyli Bartosz Kapustka i Portugalczyk Josue.

Dzięki zwycięstwu warszawski zespół awansował na piąte miejsce. Ma identyczny dorobek punktowy jak szósta Pogoń Szczecin (po 44), ale lepszy bilans bezpośrednich meczów. Górnik, prowadzony przez byłego szkoleniowca Legii Jana Urbana, pozostał na siódmym miejscu - 39 pkt.

Coraz lepiej spisuje się Widzew. Tym razem łodzianie, tradycyjnie w obecności praktycznie kompletu widzów, wygrali u siebie z Koroną 3:1. Ozdobą meczu był gol po strzale z dystansu wyróżniającego się młodzieżowca Antoniego Klimka w 86. minucie.

Podopieczni Daniela Myśliwca, którzy w ostatnich sześciu meczach zanotowali cztery zwycięstwa, awansowali na dziewiąte miejsce - 35. Pogarsza się natomiast sytuacja Korony. Kielczanie otwierają strefę spadkową, są na 16. pozycji - 24.

Pozostałe poniedziałkowe mecze nie wyłoniły zwycięzców. Czwarty Lech zremisował bezbramkowo w Mielcu z ósmą Stalą, a piętnasta Puszcza na stadionie Cracovii, gdzie występuje w roli gospodarza, zremisowała z jedenastym Radomiakiem 1:1.

Piłkarze z Niepołomic (25 pkt), dla których każdy mecz jest niezwykle istotny w kontekście walki o utrzymanie, mogą mieć do siebie ogromne pretensje. Prowadzili już od czwartej minuty po golu Ukraińca Romana Jakuby. Na dodatek od 63. minuty grali w przewadze (czerwona kartka Vagnera Diasa), ale chwilę potem stracili bramkę. I to w bardzo niecodziennych okolicznościach.

Gola dla Radomiaka strzelił... bramkarz Gabriel Kobylak z ponad 80 metrów. To nie jest prima aprilis. Kobylak wznowił grę długim podaniem, w polu karnym gospodarzy piłka odbiła się od murawy i przelobowała Oliwiera Zycha. To pierwsze trafienie bramkarza w tym sezonie krajowej ekstraklasy.

"Jeśli chodzi o naszego gola... Dzisiaj był prima aprilis, więc powiem, że to ćwiczyliśmy. Oczywiście żartuję, ale ta sytuacja wpisuje się trochę w klimat tego dnia" - przyznał trener Radomiaka Maciej Kędziorek.

Cztery mecze odbyły się już w Wielką Sobotę. Piłkarze lidera Jagiellonii Białystok wygrali u siebie z zamykającym tabelę ŁKS Łódź aż 6:0 i powiększyli przewagę nad kolejnymi zespołami. Zremisowały drugi w tabeli Śląsk Wrocław - na wyjeździe z Piastem Gliwice 2:2, a także trzeci Raków Częstochowa - u siebie z przedostatnim Ruchem Chorzów 1:1. Natomiast Pogoń pokonała w Szczecinie Cracovię 3:1.

Jagiellonia (51) ma teraz cztery punkty przewagi nad Śląskiem i sześć na broniącym tytułu Rakowem.

Zakończenie kolejki we wtorek, gdy czternasta Warta Poznań podejmie w Grodzisku Wielkopolskim dziesiąte Zagłębie Lubin.

(PAP)

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama