Selekcjoner reprezentacji Walii Robert Page powiedział po przegranym barażu z Polską o awans do piłkarskich mistrzostw Europy, że przegrana rzutami karnymi bardzo boli, bowiem jego drużyna była tak blisko celu. Podkreślił jednak, że jego zespół nadal ma przyszłość przed sobą.
"To okrutna gra i to właśnie powiedziałem zawodnikom. (Byliśmy) jeden strzał od awansu i to boli. Myślałem, że jesteśmy lepszą drużyną, moje przesłanie do zawodników w przerwie było takie, że jesteśmy lepszą drużyną i wygramy ten mecz" - powiedział Page w rozmowie z walijską stacją S4C.
Wyraził jednak przekonanie, że reprezentacja Walii znajduje się na dobrej drodze i ta grupa zawodników ma przed sobą przyszłość. "Właśnie powiedziałem zawodnikom: zobaczcie, jak daleko zaszliśmy. Jestem po prostu dumny z tej grupy i naród powinien być z nich dumny. Włożyli w dzisiejszy mecz wiele wysiłku, aby nas tam doprowadzić. Będziemy więksi i silniejsi po przejściu przez to straszne doświadczenie" - mówił selekcjoner Walijczyków, dodając, że jest dumny też z Daniela Jamesa, który miał odwagę podjąć się wykonania ostatniego rzutu karnego.
Zapytany i swoją przyszłość w charakterze selekcjonera reprezentacji odparł: "Ten zespół dokądś zmierza. Są tak rozczarowani, że nie zakwalifikowali się dziś wieczorem. Są tego głodni, przed nami jeszcze wiele dobrych chwil".
W rozegranym w Cardiff finałowym meczu baraży do Euro 2024 Walia uległa Polsce rzutami karnymi 4:5. W regulaminowym czasie i w dogrywce żadna z drużyn nie strzeliła bramki. Decydującego karnego nie strzelił napastnik Leeds United Daniel James. Oznacza to, że Walijczyków, którzy grali na mistrzostwach Europy w 2016 i 2020 roku tym razem zabraknie w gronie finalistów.
(PAP)