Brytyjskie media są zachwycone stylem, w jakim Walia pokonała Finlandię (4:1) w pierwszym meczu barażowym do piłkarskich mistrzostw Europy, ale przypominają, że to dopiero połowa drogi, a w drugiej Walijczyków czeka znacznie trudniejszy przeciwnik - Polska.
"Daily Telegraph" ocenia, że miarą postępu, jaki Walia poczyniła w piłce nożnej jest to, iż takie wieczory jak ten wydają się być niemal rutyną.
"Kolejny ogromnie ważny mecz u siebie w drodze do ważnego turnieju i kolejne zwycięstwo na pulsującym, gorącym Cardiff City Stadium. Kiedy presja rośnie, a tłum ryczy, Walia zwykle znajduje sposób, by to osiągnąć. Po zwycięstwie nad Finlandią w półfinale baraży Rob Page i jego piłkarze są zaledwie 90 minut od zakwalifikowania się do Euro 2024" - pisze dziennik, podkreślając, że Polska jest ostatnią przeszkodą dla Walii przed zakwalifikowaniem się na czwarty z ostatnich pięciu wielkich turniejów.
"Czy Walia może zdominować grę i rozgromić Polskę? Wydaje się to mało prawdopodobne. Ale czy Walia może pokonać Polskę? Absolutnie. To drużyna, która może pochwalić się pewnością w defensywie i zestawem napastników mogących zrobić różnicę w kluczowych momentach" - ocenia "Daily Telegraph".
"W wieczór, kiedy Walia wiedziała, że potrzebuje świeżej krwi, aby odpalić, zrobili to. Zwycięstwo nad Finlandią oznacza, że Walia wygrała każdy z trzech ostatnich meczów barażowych w Cardiff, a jeśli pokona Polskę we wtorkowym finale, zapewni sobie miejsce na finałach Euro 2024 w Niemczech tego lata. Żaden ze strzelców bramek nie wystąpił na Euro 2016 - kilku z tego tętniącego życiem wyjściowego składu kibicowało Walii będąc wówczas w szkole - ale wszyscy odegrali znaczącą rolę w zapewnieniu, że ich nadzieje na dotarcie do trzecich z rzędu mistrzostw Europy i czwartego dużego turnieju z pięciu pozostają bardzo żywe" - pisze "The Guardian".
Jednak, jak dodaje, mimo świetnego występu Walijczycy byli powściągliwi w okazywaniu radości, co zrozumiałe, bo teraz czeka na nich Polska, która w czwartek rozbiła Estonię 5:1. "Co nietypowe, Robert Lewandowski nie wpisał się na listę strzelców. Być może 35-letni napastnik Barcelony zatrzymał amunicję na czas, gdy to naprawdę ważne" - dodaje gazeta.
"The Times" zauważa, że po eliminacjach pełnych wzlotów i upadków pewne zwycięstwo nad Finlandią było dla Walii niczym akt zmartwychwstania, ale zaznacza, że wtorkowy finał baraży będzie trudniejszy. "Polska rozgromiła Estonię i we wtorkowym finale baraży będzie innym wyzwaniem niż Finlandia, która długo była w posiadaniu piłki, ale straciła gole na początku każdej połowy" - ocenia.
Dziennik zwraca uwagę na słowa selekcjonera Roba Page'a, który powiedział, iż pod jego wodzą Walia przegrała tylko trzy z 20 meczów na Cardiff City Stadium. "Należy oczywiście dodać, że niewiele z nich było z przeciwnikami z elity, a jedna z porażek została zadana przez Polskę, która dwukrotnie pokonała Walię w Lidze Narodów UEFA w 2022 roku" - zauważa "The Times".
"Walia jest 90 minut od awansu do Euro 2024, po zmiażdżeniu Finlandii na Cardiff City Stadium w półfinale baraży. (...) Wynik ten oznacza, że Walia ma przywilej powtórzenia tego wszystkiego w stolicy we wtorek przeciw Polsce stojącej na drodze do trzecich z rzędu mistrzostw Europy" - pisze portal WalesOnline.
"Być może to zły moment, by przypominać, że Walia nie wygrała z Polską w meczu o punkty od 1973 roku, ale ten występ mógł dać do myślenia Robertowi Lewandowskiemu i spółce, którzy pokonali Estonię w drugim półfinale tego wieczoru" - dodaje.
WalesOnline zauważa, że pomimo zakwalifikowania się ich reprezentacji do dwóch ostatnich turniejów, walijscy kibice rzadko pozwalają sobie na branie czegokolwiek za pewnik, a trajektoria tych eliminacji z pewnością czasami dodawała dowodów na tego potwierdzenie. "Ale chociaż Walia miała kilka problemów w tej kampanii, bramki, co ciekawe, nie były jednym z nich. W istocie, w ostatnich 13 meczach kwalifikacyjnych tylko w jednym nie ich nie zdobyła" - podkreśla.
Również "Daily Mail" pisze, że Polska będzie znacznie trudniejszym przeciwnikiem, ale gazeta ta zwraca uwagę też na inną kwestię.
"Jednak ten mecz był w równym stopniu oskarżeniem rozdętego przez UEFA 24-drużynowego turnieju, co świętem Page'a i jego graczy. W dzisiejszych czasach trudniej jest nie zakwalifikować się na międzynarodowy turniej niż do niego dostać. Pomijając Pukkiego, Glena Kamarę i Nikolaia Alho, Finowie nie wyglądali lepiej niż drużyna z League One. Udostępniając miejsca zarówno poprzez eliminacje, jak i Ligę Narodów, UEFA ryzykuje dewaluację swojego elitarnego turnieju" - ocenia.
Dodaje, że jeśli Walijczycy wygrają z Polską, nie będzie to miało dla nich większego znaczenia.