Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
środa, 25 grudnia 2024 09:10
Reklama KD Market

W okularach – nie zawsze różowych

fot. Unsplash.com

Razem z córką pomagałyśmy ostatnio w klubie sportowym w przygotowaniach do dużego turnieju. Pracy było dość dużo, ale ponieważ zebrała się spora grupa chętnych, wszystko poszło całkiem sprawnie. Kiedy wracałyśmy już do domu, moja córcia powiedziała, że bardzo dobrze się bawiła, bo lubi pomagać. Posłuchałam, przyjęłam i zamurowało mnie nieco, ponieważ akurat takiego stwierdzenia nie spodziewałam się usłyszeć z ust mojego dziecka.

Z tej sytuacji wyciągnęłam kilka przemyśleń. Z jednej strony bowiem zwróciłam uwagę, że moje dziecko do najporządniejszych, czytaj: czyściochów i domowych „pomagaczy”, nie należy, a tutaj chętnie zajęła się wycieraniem szyb czy też odkurzaniem. To ciekawy temat i jeszcze do niego wrócę, pewnie za tydzień. Tymczasem…

Wyobrażenia

Każdy z nas wyobraża sobie najróżniejsze rzeczy. Niekiedy dotyczy to naszego życia osobistego, zawodowego, kiedy indziej najróżniejszych sytuacji, w których mogliśmy się inaczej zachować, ale czegoś nam zabrakło, więc następnym razem, postąpimy w przemyślany sposób. Nasze wyobrażenia nierzadko dotyczą również innych ludzi. Zakładamy, że ktoś będzie zachowywał się w określony sposób. Nasze wyobrażenia bywają pozytywne, szczególnie w odniesieniu do osób nam bliskich. To trochę jak na etapie zakochania, kiedy patrzymy na świat jak przez różowe okulary i nie dopuszczamy do siebie nawet myśli, że druga osoba mogłaby zrobić coś złego.

Warto jednocześnie zaznaczyć, że kiedy ktoś nam się naraził, podpadł w jakiś sposób, nasza wyobraźnia będzie podpowiadała kolejne scenariusze, które potwierdzą nasze wcześniejsze obserwacje. Będziemy niejako poszukiwać i wyłapywać zdarzenia potwierdzające nasze teorie.

To samo dotyczy naszych dzieci. Ich określony obraz również jest w naszej głowie i wcale nie jest tak łatwo wprowadzić w nim określone zmiany. Czy jednak takie zmiany rzeczywiście są potrzebne?

Jak przepowiednia

Nie zawsze dorośli, a tym bardziej dzieci, mają odwagę bycia nielubianym. Piszę o tym, ponieważ pomimo powszechnej świadomości, że nie wszyscy spotkani na naszej życiowej drodze ludzie będą nas lubić, to wcale nie jest łatwo zaakceptować taką sytuację, kiedy rzeczywiście ma ona miejsce. Najczęściej zatem staramy się dostosować do innych, aby darzyli nas sympatią.

Podobnie dzieje się w większości rodzin, gdzie dzieci dostosowują swoje zachowania do „oczekiwań” swoich opiekunów. Myślę, że warto zauważyć, że nie zawsze będzie to zachowanie spokojne, spolegliwe i tak zwane „grzeczne”. Nie jest to bowiem „koncert życzeń”. Priorytetem okazują się właśnie wspomniane oczekiwania i wcześniejsze spostrzeżenia dziecka odnośnie sytuacji, w których dostało najwięcej uwagi od rodzica.

Ten mechanizm to trochę taka samospełniająca się przepowiednia. Choć żadna obca wróżka niczego nam tu nie wyczyta z kart, ale nasze dzieci są mistrzami w wyłapywaniu i odczytywaniu naszych zachowań. To właśnie dlatego tak często nie reagują na to, o co je prosimy, co im tłumaczymy. Bezbłędnie jednak reagują na nasze zachowania i zachowują się tak, jak „powinny”, aby otrzymać od nas uwagę, nawet jeżeli ukrywa się ona pod płaszczykiem złości, zawodu, czy też rozczarowania.

Nie jesteśmy, a bywamy

Mając powyższe informacje na uwadze, pamiętajmy, że wszyscy (niezależnie od naszych sympatii i antypatii) nie jesteśmy, a jedynie bywamy: sympatyczni, uczynni, egoistyczni, nadęci, szczerzy, fałszywi, itd. Niejednokrotnie nie jest nam łatwo się do tego przyznać, znacznie łatwiej patrzeć na świat przez pryzmat schematów i wyobrażeń, które mamy w głowie, ponieważ wszelkie nieprawidłowości, które pojawiają się w naszym otoczeniu, zaburzają nasz ogląd świata.

Kiedy zatem dzieje się coś  niezgodnego z tym, co o kimś „wiemy”, powstaje zgrzyt, który na początku staramy się zagłuszyć tłumaczeniami, usprawiedliwieniami w duchu naszych wyobrażeń. Nie zawsze jednak jest to możliwe i wtedy dochodzimy do punktu, gdzie potrzebujemy zbudować nasz schemat jeszcze raz, co nierzadko budzi nasz wewnętrzny opór.

Wracając jeszcze na koniec do słów mojej córki i jej wcześniejszych działań – one również były dla mnie dużym zaskoczeniem i zupełnie nie pokrywały się z tym, co wcześniej „wiedziałam” o moim dziecku. Stanęłam zatem przed szansą przyjrzenia się moim działaniom, które wcześniej powodowały, że córka zachowywała się tak, a nie inaczej i pokazywała mi wieczny bałagan w swoim pokoju. Dostałam jednocześnie możliwość zainicjowania wspólnych działań, w których ja nie będę tyle wymagać, ale będziemy działać razem.

Oczywiście znacznie łatwiej jest się przyjrzeć zdarzeniom, które wnoszą coś pozytywnego. Zupełnie inaczej podchodzimy do sytuacji, w których dowiadujemy się, że nasze dziecko coś nabroiło lub kogoś skrzywdziło. W takich chwilach, bardzo proszę o wstrzymanie się z pochopnymi ocenami lub próbami tłumaczenia. Znacznie lepszy efekt przyniesie próba wyjaśnienia intencji, jakie stały za danymi zachowaniami. Pamiętaj również, Drogi Rodzicu, że Twoje dziecko nie jest złe, ono czasami tylko źle się zachowuje, bywa zagubione. Powodzenia!

Iwona Kozłowska

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama