Athletic Bilbao zremisował u siebie z Barceloną 0:0 w 27. kolejce hiszpańskiej ekstraklasy piłkarskiej. Robert Lewandowski rozegrał całe spotkanie w barwach gości, którzy wciąż tracą osiem punktów do lidera Realu Madryt. Porażki tego dnia - 0:1 z Mallorcą - doznała Girona.
Wicelider Girona i trzecia Barcelona przystępowały do swoich meczów z nadzieją na zniwelowanie części strat do Realu, który dzień wcześniej zremisował na wyjeździe z Valencią 2:2.
Obie goniące lidera drużyny czekało jednak wyzwanie - grały bowiem w niedzielę z zespołami, które w minionym tygodniu awansowały do finału Pucharu Hiszpanii.
Wprawdzie Mallorca zajmuje dopiero 15. miejsce w tabeli, ale w niedzielę udowodniła, że jej awans do finału krajowego pucharu nie był przypadkiem. Wygrała z Gironą 1:0 po golu Jose Copete w 33. minucie.
Wieczorem odbył się natomiast szlagier kolejki w Bilbao. To była okazja do rewanżu dla Barcelony za porażkę 24 stycznia 2:4 po dogrywce w ćwierćfinale Pucharu Hiszpanii. Athletic poszedł za ciosem i w czwartkowy wieczór bez kłopotów wyeliminował w półfinale Atletico Madryt.
Mecz z Barceloną nie był jednak ciekawy. Brakowało okazji z obu stron, zwłaszcza w przypadku gości. Niewidoczny był Lewandowski, jego koledzy też się nie wyróżniali.
Kibice nie oglądali więc goli, na dodatek Barcelona doznała strat kadrowych. W pierwszej połowie boisko z powodu kontuzji musieli opuścić Frenkie De Jong (w 26. minucie) oraz Pedri (tuż przed przerwą). To zła informacja dla "Dumy Katalonii" również w perspektywie występów w fazie pucharowej Ligi Mistrzów.
W tabeli Girona ma 59 pkt, a trzecia Barcelona - 58. Athletic jest piąty - 50.
Potknięcia rywali ucieszyły na pewno Real, który zgromadził 66 pkt.
W sobotni wieczór "Królewscy", choć przegrywali już 0:2, ostatecznie zremisowali dzięki bramkom Viniciusa Juniora na wyjeździe z Valencią 2:2.
Do ogromnej kontrowersji doszło w ostatniej akcji tego meczu. Bramkę dla "Królewskich" zdobył głową wracający po przerwie spowodowanej kontuzją Jude Bellingham, ale arbiter nie uznał trafienia, ponieważ... sekundę wcześniej (gdy piłka leciała na pole karne) zakończył zawody.
Protesty piłkarzy Realu po meczu na nic się zdały, na dodatek Bellingham został ukarany czerwoną kartką.
(PAP)