Burmistrz Chicago Brandon Johnson ogłosił we wtorek, że miasto nie odnowi kontraktu chicagowskiej policji na ShotSpotter, czyli czujniki wykrywające strzały rozmieszczone w newralgicznych punktach miasta. Zakończenie używania kontrowersyjnej technologii było jedną z obietnic wyborczych Johnsona. System ma swoich zwolenników i przeciwników – jest krytykowany jako nieefektywny, lecz był dobrze przyjęty przez policję. W chwili oddania bieżącego wydania gazety do druku nie było wiadomo, czy czujniki przestaną działać już w piątek – kiedy wygasa kontrakt, czy dopiero we wrześniu, jak chce burmistrz Johnson.
Kontrakt z ShotSpotterem oficjalnie wygasa w piątek, 16 lutego. W wydanym we wtorek oświadczeniu burmistrz Brandon Johnson powiedział, że miasto zaprzestanie stosowania używania technologii 22 września – miesiąc po Krajowej Konwencji Demokratów, która w sierpniu ma przyciągnąć do Chicago ponad 50 tys. gości i po upływie lata, kiedy na ulicach tradycyjnie jest najwięcej strzelanin. Jednak w czwartek media donosiły, że firma macierzysta ShotSpottera, SoundThinking, może nie zgodzić się na współpracę z miastem aż do września i skoro Chicago nie przedłuża kontraktu długoterminowo, firma może dezaktywować czujniki już w piątek, 16 lutego.
Według oświadczenia Johnsona, po dezaktywacji ShotSpottera miasto „wykorzysta swoje zasoby w kierunku najbardziej skutecznych strategii i taktyk, które przyspieszą obecny trend spadkowy przestępczości z użyciem przemocy”.
„Wykonanie tej pracy, w porozumieniu ze społecznością, organizacjami zapobiegającymi przemocy i organami ścigania, zapewnia drogę do lepszego, silniejszego i bezpieczniejszego Chicago dla wszystkich” – dodał Johnson w oświadczeniu.
ShotSpotter wykorzystuje sieć czujników akustycznych, które mogą zlokalizować i zawiadamiać policję i służby ratunkowe o strzałach. Według firmy będącej właścicielem technologii, SoundThinking, jest to możliwe w ciągu mniej niż 30 sekund.
Czujniki znajdują się w 12 chicagowskich dystryktach policyjnych, głównie w południowych i zachodnich dzielnicach.
Według strony internetowej firmy, w Chicago technologia uratowała życie 125 osób i zebrała 25 tys. dowodów.
Zwolennikiem technologii wykrywania strzałów jest również mianowany przez burmistrza Johnsona szef chicagowskiej policji Larry Snelling. Jeszcze niedawno nazwał technologią kluczowym narzędziem w walce policji z przemocą związaną z bronią i gangami. Do czwartku szef chicagowskiej policji nie zabrał głosu w sprawie decyzji burmistrza Johnsona.
Prezes firmy SoundThinking Ralph Clark powiedział w ub. tygodniu, że 80-90 proc. sytuacji związanych z bronią palną nie prowadzi do zgłoszenia pod 911. „Brak reakcji oznacza utratę szansy na uratowanie czyjegoś życia, zebranie dowodów, a czasami także na podjęcie działań egzekwowania prawa” – powiedział Clark.
Za utrzymaniem technologii opowiadają się również niektórzy radni, w tym Silvana Tabares z 23. okręgu miejskiego, obejmującego m.in. dzielnicę Little Village. Jak powiedziała, zewnętrze grupy nie powinny wywierać nacisku na eliminację narzędzia, które skraca czas reakcji funkcjonariuszy, prowadzi do zwiększenia liczby dowodów, a tym samym aresztowania przestępców.
Radny Brian Hopkins z 2. okręgu miejskiego powiedział, że system „absolutnie działa”.
„W zeszłym roku mieliśmy 44 tys. wykrytych incydentów strzelanin. Sugerować, że system nie działa, to jakby uwierzyć, że były 44 tys. samochodów, które wybuchły lub 44 tys. fajerwerków” – powiedział Hopkins.
Chicago korzysta z technologii ShotSpotter od 2012 roku, lecz znacznie rozszerzyło jej zastosowanie w 2018 r., kiedy ówczesny burmistrz Rahm Emanuel podpisał 3-letni kontrakt o wartości 33 mld dol. z firmą SoundThinking, będącą właścicielem technologii ShotSpotter.
W sierpniu 2021 r. ówczesna burmistrz Lori Lightfoot przedłużyła kontrakt z ShotSpotterem na kolejne dwa lata. Jednocześnie miejski inspektor generalny opublikował raport, w którym skrytykował użycie technologii przez policję. Audyt inspektora wykazał, że tylko mniej niż jeden na 10 sygnałów ShotSpottera skutkowało znalezieniem dowodów przestępstwa związanego z bronią.
Również według wewnętrznego raportu prokurator stanowej powiatu Cook Kim Foxx, który wyciekł do mediów, system ShotSpotter rzadko prowadzi do ścigania przestępstw z użyciem broni. Zgodnie z raportem, od początku kontraktu ShotSpotter doprowadził do 146 aresztowań, czyli zaledwie 1 procenta wszystkich incydentów strzelanin.
„ShotSpotter nie doprowadza do znacznej części aresztowań w incydentach strzelanin” oraz „aresztowania ze ShotSpottera nie są głównie związane z przemocą z użyciem broni” – czytamy w dokumencie.
Do rozwiązania umowy z ShotSpotterem wzywali miasto aktywiści podczas burzliwego spotkania miejskiej komisji ds. bezpieczeństwa, Community Commission for Public Safety and Accountability, które w ub. tygodniu odbyło się w dzielnicy Auburn Gresham. Zdaniem niektórych, technologia jest inwazyjna i reaktywna, a nie prewencyjna.
W lutym w liście otwartym do burmistrza Grupa #StopShotSpotter napisała, że każdy sygnał z ShotSpottera „naraża czarnoskórych i brązowych mieszkańców na niebezpieczne spotkanie z policją” oraz że „każdy grosz zainwestowany w narzędzia nadzoru świadczy o braku zaufania do rozwiązań bezpieczeństwa kierowanych przez społeczność”. Pod listem podpisały się setki grup i indywidualnych osób.
Podczas kampanii wyborczej Brandon Johnson obiecywał eliminację ShotSpottera, którego obarczał winą za śmierć 13-letniego Adama Toledo w 2021 r. Chłopiec został zastrzelony przez chicagowską policję, gdy ta odpowiadała na sygnał o strzałach z systemu ShotSpotter. Johnson twierdził wówczas, że miejskie środki powinny koncentrować się na zwalczaniu nielegalnej broni bez zastraszania czy przeszukiwania chicagowian na ulicy.
Joanna Marszałek
[email protected]