Pamiętam pewnego mema, który przedstawiał standardową zawartość kobiecej szafy. Niewielką część stanowiły ubrania do noszenia na co dzień, prawie połowa szafy to te, które można nazwać: „może jeszcze kiedyś założę”, jedna czwarta to „jeszcze schudnę” i niewiele mniej: „już nie schudnę, ale są piękne/ były drogie”. Niestety… jest w tym „trochę” prawdy. Żyjemy nadziejami, marzeniami i ma to swój urok, gorzej że tak ciężko przychodzi nam ich realizacja. Co z tego, że próbujemy, skoro bardzo szybko w głowie pojawia się myśl, iż może (tylko) dziś odpuszczę, nie chcę mi się, przecież i tak mi się nie uda…
Stop! Nie chcę podsycać poczucia winy, ale przyjrzeć się tym planom, marzeniom i nadziejom. Czy one na pewno są moje, czy nie zapożyczone od rodziców, przyjaciół, znajomych, mediów społecznościowych, przekazów telewizyjnych,…? Czy muszę je wszystkie realizować, czy mogę sobie wybrać, poprzymierzać, popróbować i dopiero podjąć decyzję? A do tego wszystkiego, jak wspierać dzieci w realizacji marzeń?
Dziecięcy świat
To, co kojarzy mi się przede wszystkim z dziećmi, to fantazja i marzenia. Niejednokrotnie przypominając sobie własne dzieciństwo, czy też obserwując moje dzieci, jestem pod wrażeniem, jak wiele czasu spędzane jest w krainie wyobraźni. To właśnie tutaj można wszystko. Ja na przykład rano i wieczorem latałam w kosmos, moja córka zamienia się w baletnicę, tańczącą w najbardziej wymyślnych miejscach, a mój syn biega po boisku z Messim, czy Cristiano Ronaldo. Świat wyobraźni nie ma granic i tutaj może zdarzyć się absolutnie wszystko.
Najpiękniejsze jednak wydaje się to, że dla dzieci wyobraźnia jest taką jakby przymierzalnią. Można w niej sprawdzić, co do mnie pasuje, a co niekoniecznie, co sprawia mi większą radość i do czego z chęcią będę wracać, a co jest dobre tylko na chwilę. Dzieci zatem testują, przymierzają, sprawdzają i odkrywają najróżniejsze i najciekawsze zakątki własnej duszy.
Ten dziecięcy świat może wydawać się niekiedy infantylny, niepoważny, a przecież niejeden genialny wręcz pomysł, który później zrewolucjonizował świat, narodził się właśnie w dziecięcej głowie. Jedna z ciekawszych historii, którą poznałam całkiem niedawno, dotyczyła języka esperanto i jej twórcy, Ludwika Zamenhofa. To właśnie on, będąc jeszcze chłopcem, przechodził każdego dnia w drodze do szkoły przez białostockie targowisko, słyszał kłótnie handlarzy (Polaków, Rusinów, Żydów, Tatarów i Niemców). Dookoła było słychać gwar i mieszaninę języków, dialektów i różnorodnych akcentów. Chłopiec zwrócił uwagę, że większość konfliktów wynika z nieporozumień językowych i doszedł do wniosku, że problem rozwiązałby jeden wspólny język. Kilka lat później wpadł na pomysł, jak marzenie wprowadzić w czyn.
Świat dorosłych
„Wszystko, co dobre zaczyna się od marzenia. Nie rezygnuj ze swojego” – to słowa wypowiedziane przez mamę głównego bohatera w filmie „Wonka” Paula Kinga. Podobnie mogliby powiedzieć rodzice małego Ludwika, ale nie ma się, co oszukiwać, nie wszyscy dorośli i nie wszyscy rodzice mają takie podejście.
Dziecięce pomysły, wizje, marzenia są niezwykle często wyśmiewane, czy krytykowane przez dorosłych. Z jednej strony pragniemy jako rodzice, aby nasze pociechy rozwinęły skrzydła, aby podbijały świat, a z drugiej gasimy ich zapał wizjonerski, bo pomysły wydają nam się nierealne, niebezpieczne, infantylne, bez szans na powodzenie. Co ciekawe, w tym krytycznym podejściu, wcale nie chodzi o złą wolę rodzica. Najczęściej bowiem, gasimy zapał naszych dzieci z troski o nie, aby nie przeżyły zawodu i rozczarowania, bo miało być pięknie, a coś się nie udało. Te wyrazy troski i obaw o dziecięce dobre samopoczucie, nie przemijają lecz zostają na dłużej, tylko ukrywają się pod postacią naszego głosu wewnętrznego, krytykującego i sabotującego wszystkie nowe pomysły na życie.
Połączenie
Ledwo skończyłam czytać autobiografię Andrzeja Grabowskiego, serialowego Ferdynanda Kiepskiego, a już zaczęłam kolejną. Tym razem Toma Feltona, który odtwarzał role Draco Malfoya w ekranizacji książek o Harrym Potterze. W obu biografiach, poruszony jest temat rodziców i ich podejścia do marzeń swoich dzieci. Andrzej Grabowski podkreśla, że patrząc na swoją starszą córkę zupełnie nie widział w niej zadatków na aktorkę ze względu na jej dużą nieśmiałość, a jednak powstrzymał się od krytyki i dał jej wolną rękę. W tej chwili możemy oglądać ją w niejednej polskiej produkcji. Z kolei mama Toma Feltona, niemal stawała na głowie, aby pomóc swoim synom realizować ich pomysły na siebie. Jak nie trudno się domyślić, większość była chybiona, ale nikt nie odbierze im doświadczeń „przymiarek”.
Nie wiem, jakie Ty, Drogi Rodzicu masz podejście do marzeń swoich dzieci. Chcę Cię jednak zachęcić do otwartości na te pomysły, które nie zawsze wydają nam się trafione, czy też odpowiednie dla naszych pociech. Chcę Cię zachęcić do pozwolenia na próby, przymiarki, bo dzięki temu, Twoja pociecha nie będzie miała w przyszłości pretensji, że to przez Ciebie, nawet nie spróbowała. Nasze dzieci, mają przed sobą całe życie i wiele możliwości. To jest dla nich najlepszy czas na próbowanie i sprawdzanie, co mi pasuje, a co niekoniecznie. Nie odbierajmy im prawa do prób, tylko dlatego, że nam, niektóre z nich wydają się szalone!
Iwona Kozłowska