Ponad 100 osób zostało aresztowanych przez policję podczas marszu na nowojorskim Manhattanie, którego uczestnicy wzywali do zwiększenia pomocy dla Palestyńczyków w Gazie. Przeszli oni trasą od Bryant Park do biura senator Stanów Zjednoczonych Kirsten Gillibrand.
Demonstranci apelowali też do amerykańskiego Kongresu o zaprzestanie pomocy wojskowej dla Izraela.
„Senatorzy są odpowiedzialni za finansowanie, dlatego musimy przeciwstawić się przekazywaniu funduszy dla Izraela i IDF (Izraelskich Sił Zbrojnych). Nie możemy pozwolić, aby przy naszej pomocy doszło do ludobójstwa” – cytuje telewizja CBS News uczestniczkę protestu Leah Ali.
Demonstranci podkreślali, że w Gazie istnieje poważna potrzeba pomocy humanitarnej. CBS przytacza wypowiedzi kilku z nich.
„Ci ludzie są ofiarami przemocy. Gaza jest objęta blokadą bez dostępu do wody” – mówił Jordan Lan. „Nie rozumiem, w jaki sposób bombardowanie Gazy uniemożliwia większej liczbie ludzi przyłączenie się do Hamasu” – oceniła Zoe O'Brien.
Demonstranci podkreślali jednocześnie, że jedna czwarta mieszkańców Gazy jest wysiedlana i dlatego starają się im pomóc jak tylko mogą.
Nowojorska policja poinformowała, że ponad 100 osób zostało aresztowanych i umieszczonych w autobusach po zablokowaniu ruchu przed biurem Gillibrand.
W środę na waszyngtońskim Kapitolu ujęła się za Palestyńczykami społeczność Żydów amerykańskich. Policja aresztowała ok. 300 osób domagających się zawieszenia broni w wojnie między Izraelem i Hamasem w Strefie Gazy.
Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski (PAP)