Były burmistrz Nowego Jorku i były prawnik Donalda Trumpa został w środę w Atlancie zatrzymany i usłyszał zarzuty w sprawie związanej ze staraniami kampanii Trumpa o obalenie wyniku wyborów prezydenckich w stanie Georgia w 2020 roku. Prawnik został zwolniony po wpłaceniu kaucji w wysokości 150 tys. dolarów.
Giuliani usłyszał w budynku aresztu hrabstwa Fulton w Atlancie łącznie 13 zarzutów, w tym m.in. o uczestnictwo w grupie przestępczej, nakłanianie urzędników stanowych do złamania przysięgi i składanie fałszywych oświadczeń. Przewidziana przez prawo stanowe kara za ten pierwszy, najcięższy zarzut, to 5-20 lat więzienia.
Po usłyszeniu zarzutów Giuliani został warunkowo zwolniony po wpłacie kaucji w wysokości 150 tys. USD.
Były prawnik Trumpa był jedną z czołowych postaci zaangażowanych w kontestowanie wyników wyborów i rozgłaszanie tez o fałszerstwach wyborczych, choć nie dowiódł ich w żadnym ze złożonych pozwów. Miał też nakłaniać przedstawicieli władz stanowych, by nie uznali zwycięstwa Joe Bidena w wyborach.
Jak powiedział po wyjściu z aresztu polityk, jest "bardzo zaszczycony", że jest jednym z oskarżonych w sprawie obok byłego prezydenta USA Trumpa i 17 innych osób.
"To nie tylko atak na mnie, nie tylko atak na prezydenta Trumpa. To jest atak na naród amerykański. Jeśli to może przydarzyć się mnie (...) to może również przydarzyć się wam" - powiedział Giuliani. Jak stwierdził, poprzez postawienie mu zarzutów stanowa prokuratura złamała jego konstytucyjne prawo do składania skarg przeciwko władzom. Dodał, że "ludzie mają prawo uważać", że wybory zostały sfałszowane.
Giuliani jest jedną z 19 osób pozwanych w sprawie. Jak dotąd do aresztu zgłosiło się kilka z nich, w tym prawnik uważany za architekta strategii odwrócenia wyników wyborów John Eastman oraz inna prawniczka i propagatorka teorii o fałszerstwach Sydney Powell. Sam Trump zapowiedział, że zrobi to w czwartek.
Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)