Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 28 września 2024 16:26
Reklama KD Market
Reklama

Festyn entuzjastów fiatów 126P z charytatywną akcją (PODCAST)

Festyn entuzjastów fiatów 126P z charytatywną akcją (PODCAST)
Ze swoimi maluchami zwycięzcy kategorii: najładniejszy klasyk, po modyfikacji i ulubieniec publiczności. Od lewej: Łukasz Liszka, Michał Liszka i Dariusz Monica

Polonijni właściciele fiatów 126P skupieni w klubie Auta PRL Chicago postanowili uroczyście celebrować półwiecze, jakie w czerwcu minęło od wyprodukowania w Bielsku-Białej pierwszego modelu popularnego „malucha”. Z tej okazji zorganizowali festyn i konkurs na najładniejszy samochód tej marki. 13 sierpnia w podchicagowskim parku Busse Woods pojawiło się blisko 40 właścicieli aut, aby zaprezentować swoje cacka. Była też kwesta na pomoc dla 2,5-letniej Majki Rutkowskiej z Polski, którą czeka kolejna operacja serca w Kalifornii.

Podcast „Dziennika Związkowego” powstaje we współpracy z radiem WPNA 103.1 FM. Zaprasza Joanna Trzos

Uczestnicy automobilowego festynu oceniali pojazdy w trzech kategoriach: najlepszego klasyka i po modyfikacji oraz ulubieńca publiczności. Na pół godziny przed zakończeniem imprezy prezes klubu Paweł Gumularz ogłosił wyniki i wręczył pamiątkowe trofea.W grupie najładniejszych i najwierniej zachowanych oryginałów zwyciężył Łukasz Liszka startujący z numerem 17. Trofeum za najbardziej interesujący model po modyfikacji i przebudowie odebrał Michał Liszka prezentujący auto oznaczone numerem 0. Natomiast publiczność najwięcej głosów oddała na auto z numerem 4, którego właścicielem jest Dariusz Monica.

– Wyglądał bardzo źle, gdy go kupiłem i nadawał się do remontu. Doprowadziłem go do stanu, jaki tutaj można było zobaczyć i ludzie sami ocenili przyznając mi pierwsze miejsce. W czasie remontu nie było żadnych zmian, jedynie został pokryty nowym lakierem – powiedział laureat pierwszego miejsca w kategorii klasyków Łukasz Liszka, który posiada kilka aut w swojej kolekcji i prezentuje je na wszystkich piknikach klubu oraz wielu innych miejscach jak chociażby Parada 3 Maja lub spotkania w innych klubach.– Kocham te samochody. Ich kolekcjonowanie jest moją życiowa pasją dająca wiele radości i satysfakcji – dodał Łukasz Liszka.

Z kolei Michał Liszka zaprezentował najbardziej „podrasowany” samochód. Został poszerzony, wzmocnione zostało zawieszenie i zamontowany silnik Kawasaki o pojemności 1.2 litra i mocy 180 KM.

– Z oryginalnego malucha pozostała jedynie karoseria – powiedział z uśmiechem pan Michał, który zakupił auto przed rokiem w Polsce i ukończył rozpoczęty projekt przebudowy. Chyba mi się udało dobrze to zrobić, bo publiczność doceniła moje starania – podkreślił z dumą.

– Ten maluch przybył do Chicago 3 lata temu. Co roku miałem jakąś przeróbkę. W tym roku zamontowałem inną, pięciobiegową skrzynię biegów. Zamontowany jest silnik od fiata Uno o pojemności 1.2 litra. Osiąga 120 mil na godzinę i myślę, że jeszcze mogę z niego coś wycisnąć – wyjawia Dariusz Monica, właściciel auta wybranego przez publiczność jako najładniejsze. Wspominając początki fascynacji maluchami Monica z sentymentem wraca do sytuacji, kiedy jako dziesięciolatek razem siostrą starszą o 2 lata pod nieobecność ojca postanowili spróbować swoich umiejętności jako kierowcy. Przejażdżka zakończyła się w rowie, ale fascynacja maluchami pozostała.

Sympatycznym momentem festynu było przekazanie przez prezesa klubu Pawła Gomularza rajdowego modelu swojej żonie Katarzynie, która nie kryła zaskoczenia.– Faktycznie, bardzo pozytywnie mnie mąż zaskoczył. To wyjątkowy prezent. Dostałam na urodziny małego fiata. Mamy w domu kolekcję 11 pojazdów i chyba już wystarczy. Wszystkie z ręczną skrzynią biegów. Nie umiem prowadzić, a teraz będę musiała się nauczyć jeździć „biegówką”. Na dodatek jest to wersja rajdowa z ramą wewnątrz i specjalnymi fotelami. Paweł uraczył mnie takim pojazdem, żeby mi się nie stała krzywda. Od jutra zaczynam naukę, chyba na cmentarzu albo kościelnym parkingu, bo tam najbezpieczniej. Na dodatek okleił go logiem mojego ulubionego drinka. Jestem bardzo mile zaskoczona – powiedziała szczęśliwa jubilatka.

– To samochód, który w Polsce uczestniczył w wyścigach. Bardzo mi się ten model spodobał, ale nie bardzo wiedziałem jak wejść w jego posiadanie, bo w domu mamy już kilkanaście aut różnych marek. Pomyślałem, że jak kupię go żonie, to nie będzie awantury o kolejny wydatek. Trochę się martwiłem, jak przyjmie ten prezent, bo nie umie jeździć biegówką. Ale mnie kompletnie zaskoczyła, powiedziała, że się nauczy – powiedział Paweł Gumularz prezentując klub i jego plany.

Najbliższą imprezą, w której klubowicze będą uczestniczyć, jest zaplanowany na 27 sierpnia „Car Show – Auta PRL kontra reszta świata”, który odbędzie się w ogrodach Związku Narodowego Polskiego przy 6100 N. Cicero w Chicago.

Wśród osób oglądających prezentowane auta były całe rodziny, dla których wspomnienia z młodości związane z fiatem 126P są jeszcze bardzo żywe, ale były także dzieci.– Słyszałam od taty, że kiedyś jeździł małym fiatem. Gdy teraz oglądam te auta, to nie mogę się nadziwić, jak mógł się zmieścić, bo ma ponad 190 centymetrów wzrostu – powiedziała Hanna Hekiert, która przyszła na pokaz z mamą Aldoną.

Niedzielny festyn stał się okazją do kwesty na pomoc dla 2,5-letniej Majki Rutkowskiej z Polski, którą czeka kolejna operacja na sercu w szpitalu w Kalifornii. Wśród uczestników festynu chodziły wolontariuszki grupy wsparcia „Razem dla Majki”, aby prosić w imieniu chorej i jej rodziców o danie im szansy na walkę o życie dziecka.Maja urodziła się bez tętnicy płucnej. Serce pracowało na jednym naczyniu. Lekarze w Polsce nie mogli jej pomóc. Praktycznie została skazana na odejście, gdyż lekarz, który ją prowadził nie widział szans na podjęcie skutecznego leczenia i nie wydał skierowania, co jest jednoznaczne z brakiem funduszy z Narodowego Funduszu Zdrowia na operację. Rodzice rozpoczęli walkę i starania o fundusze, bo sami nie są w stanie nic zrobić. Dzięki pomocy dobrych ludzi udało im się zgromadzić odpowiednia kwotę i w roku ubiegłym Maja przeszła operację w klinice Stanford w Kalifornii.

– Niestety, pojawiły się komplikacje i konieczny jest ponowny przylot do Stanów Zjednoczonych. Rozpoczęła się nowa batalia o środki na przelot i operację. My jako grupa wsparcia „Razem dla Majki” staramy się im pomóc w tej batalii o życie ich ukochanego dziecka. Potrzeba sporo, bo około miliona dolarów. Wierzymy, że się uda –powiedziała Anna Wiechowska.

Na jednym ze stoisk akcję pomocy dla kobiet walczących z rakiem piersi prowadziły wolontariuszki fundacji „Zjednoczone w różowym kolorze”.– Naszą misją jest pomaganie kobietom walczącym z rakiem piersi. Prowadzimy edukację i namawiamy do profilaktyki, bo wczesne wykrycie ratuje życie. Niestety, w naszym środowisku często kobiety nie chcą się badać, nie chcą wiedzieć, nie wierzą w profilaktykę, a w obecnych czasach rak piersi jest coraz częściej diagnozowany u bardzo młodych kobiet. W tym momencie mamy 14 podopiecznych. Wszystkie panie, to kobiety przed 40 rokiem życia. Apeluję do wszystkich pań, aby dbały o siebie i gdy tylko zauważą jakiekolwiek objawy, natychmiast zgłaszały się do lekarza – apelowała prezes Beata Balosz.

Tekst i zdjęcia: Andrzej Baraniak/NEWSRP


DSC_3833

DSC_3833

DSC_3792

DSC_3792

DSC_3777

DSC_3777

DSC_3685

DSC_3685

DSC_3679

DSC_3679

DSC_3673

DSC_3673

DSC_3627

DSC_3627


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama