Naukowcy określili nowe granice odporności człowieka na przebywanie w gorącej temperaturze; wcześniejsze badania dowodziły, że nawet zdrowa, młoda osoba może umrzeć po sześciu godzinach przebywania w cieple o temperaturze 35 stopni Celsjusza (95 Fahrenheita) w połączeniu ze 100-procentową wilgotnością. Nowe badania pokazują, że próg ten może być znacznie niższy - poinformował portal sciencealert.com
Po przekroczeniu pewnego czasu przebywania w cieple pot - główne narzędzie organizmu do obniżania temperatury - nie odparowuje już ze skóry, co ostatecznie prowadzi do udaru cieplnego, niewydolności narządów i śmierci.
Teoretyczna granica przetrwania człowieka wynosi 35 st. Celsjusza przy stuprocentowej wilgotności lub 46 st. Celsjusza przy wilgotności wynoszącej 50 proc. Takie wartości bardzo rzadko zostają przekroczone w naturze, głównie ma to miejsce w Azji Południowej i Zatoce Perskiej. Nigdy takie ekstremalne warunki nie trwały dłużej niż dwie godziny, dlatego też nie doszło do masowego umierania ludzi - powiedział Colin Raymond z Laboratorium Napędu Odrzutowego NASA w wywiadzie dla AFP, cytowanym przez portal sciencealert.com.
Eksperci twierdzą jednak, że wystarczą niższe wartości, aby ludzie umierali, ponieważ każdy ma inny próg wytrzymałości w zależności od wieku, stanu zdrowia i innych czynników społecznych i ekonomicznych. Szacuje się na przykład, że latem 2022 roku w Europie z powodu upałów zmarło ponad 61 tys. osób, a rzadko występuje tam stuprocentowa wilgotność.
Jednak wraz ze wzrostem globalnych temperatur - potwierdzono, że lipiec 2023 r. był najgorętszym w historii od początku pomiarów - naukowcy ostrzegają, że niebezpieczne zjawiska związane z wilgocią połączone z wysokimi temperaturami staną się bardziej powszechne. Częstotliwość występowania wspólnie tych dwóch czynników w ciągu ostatnich 40 lat co najmniej się podwoiła i ma to związek ze zmianami klimatu spowodowanymi przez człowieka - powiedział Colin Raymond. Jego badania przewidują, że temperatury rzędu 35 stopni przy wilgotności 100 proc. będą "regularnie przekraczane" w najbliższych latach w kilku miejscach na świecie, jeśli świat ogrzeje się o 2,5 st. Celsjusza powyżej poziomów sprzed epoki przemysłowej.
Granicę niebezpiecznej temperatury określono za pomocą badania zwanego "mokrym termometrem" - nakładano na termometr wilgotną szmatkę i wystawiano na działanie powietrza. Pozwoliło to zmierzyć, jak szybko woda - imitująca pot na skórze - odparowuje z tkaniny.
Następnie, by przetestować prawdziwość badania, naukowcy z Pennsylvania State University w Stanach Zjednoczonych zmierzyli temperaturę organów wewnętrznych młodych, zdrowych ludzi w komorze cieplnej o 100-proc. wilgotności. Okazało się, że uczestnicy osiągnęli granicę krytyczną - kiedy ich ciało nie było w stanie powstrzymać dalszego wzrostu temperatury organów wewnętrznych - przy temperaturze 30,6 st. C, znacznie poniżej wcześniej zakładanych 35.
Należy zaznaczyć, że wartości te dotyczyły ludzi młodych i zdrowych. Większość ofiar śmiertelnych fal upałów w Europie i Azji Południowej nastąpiła przy temperaturach i wilgotności znacznie niższych. Najbardziej narażone na zgony spowodowane upałami są osoby powyżej 65 roku życia, ponieważ mają mniej gruczołów potowych, oraz małe dzieci, których organizmy nie osiągnęły pełnej możliwości regulowania temperatury ciała. (PAP)