Temperatura wody wokół Florydy przez dwa dni z rzędu przekraczała 100 st. F (37,8 st. Celsjusza), co meteorolodzy uznają za potencjalny światowy rekord - poinformowała w środę agencja Associated Press.
Zaledwie 40 kilometrów od wybrzeża Florydy naukowcy zaobserwowali niszczycielski trend rozgrzanych wód otaczających półwysep, na którym leży amerykański stan - blaknięcie koralowców. Do lat 80. blaknięcie koralowców było rzadkością na świecie, ale "obecnie osiągnęliśmy punkt, kiedy stało się to rutyną" - ocenił Ian Enochs z programu ochrony koralowców w ramach rządowego projektu NOAA.
Odczyty temperatury wody nie są na razie oficjalne, jednak w poniedziałek wieczorem w wodach przy południowo-wschodnim wybrzeżu półwyspu odnotowano 101,1 st. Fahrenheita, czyli 38,4 st. Celsjusza, jak przekazał meteorolog Geroge Rizzuto z Krajowej Służby Pogodowej. W niedzielę w nocy w tej samej zatoczce odnotowano 100,2 st. Fahrenheita (37,9 st. Celsjusza).
"Wydaje się to prawdopodobne. To potencjalny rekord" - powiedział Rizzuto.
"To jak jaccuzzi. Lubię, kiedy temperatura w moim jaccuzzi wynosi ok. 37,8, 38,3 stopnia" - skomentował meteorolog Jeff Masters z inicjatywy Yale Climate Connections, działającej przy Uniwersytecie Yale.
W badaniu opublikowanym w 2020 r. jako światowy rekord dla temperatury wody wskazano 37,6 st. Celsjusza w Zatoce Kuwejckiej. (PAP)