Nie tracili czasu adwokaci matki, która w poniedziałek, 26 czerwca, została oczyszczona z zarzutów i zwolniona z aresztu w związku z „wyłaniającymi się dowodami” w sprawie o morderstwo. Już następnego dnia rano w sądzie powiatu Cook kobieta zaskarżyła policję i miasto m.in. za złośliwe oskarżenie oraz szkody emocjonalne. Kobieta odpowiadała na zarzut morderstwa mężczyzny, który zaatakował ją w kolejce w barze szybkiej obsługi na południu Chicago. Wraz z nią oskarżony był jej 14-letni syn, któremu to matka nakazała strzelać do agresora. Sprawa budzi kontrowersje.
35-letnia Carlishia Hood, która jeszcze parę dni temu wraz ze swoim nastoletnim synem była oskarżona o morderstwo mężczyzny po kłótni w kolejce w barze szybkiej obsługi na południu Chicago, została oczyszczona z zarzutów, a teraz skarży policję i miasto.
Adwokaci Hood we wtorek, 27 czerwca rano, na konferencji prasowej ogłosili, że złożyli pozew przeciwko miastu oraz pięciu policjantom, którzy ją aresztowali za złośliwe oskarżenie, fałszywe aresztowanie i umyślne spowodowanie emocjonalnego cierpienia. W ośmiostronicowym pozwie twierdzą, że w wyniku aresztowania ich klientka doznała „utraty wolności, narażenia na publiczny skandal i hańbę, uszczerbku na reputacji, cierpienia psychicznego i emocjonalnego, upokorzenia, zażenowania i udręki”.
Dzień wcześniej, w poniedziałek po południu, Hood została zwolniona z aresztu po tym, jak biuro prokurator stanowej Kim Foxx wydało oświadczenie, zgodnie z którym w obliczu „wyłaniających się dowodów” oddala wobec niej wszystkie zarzuty.
Zaatakowana, pobita i… aresztowana
Przemawiając na wtorkowej konferencji, adwokaci kobiety oraz ona sama wielokrotnie dziękowali biurowi Kim Foxx za oddanie sprawiedliwości, podjęcie właściwej – ich zdaniem – decyzji i oddalenie zarzutów.
Prawnicy powiedzieli, że aresztowanie ich klientki i jej syna było „oczywistym pośpiechem w osądzeniu”. Dodali, że sprawę klientki traktują poważnie, gdyż to sprawa „nieuzbrojonej kobiety brutalnie zaatakowanej przez mężczyznę”. Zapowiedzieli też dalsze pozwy.
Podczas konferencji głos zabrała sama kobieta. Wyraźnie roztrzęsiona, mówiła, że „doświadczyła bólu na wiele, wiele sposobów, o których nigdy by nie pomyślała”.
„To, co mi się przytrafiło, było zupełnie niepotrzebne. Nigdy w minionych latach nie wyobrażałam sobie, że zostanę brutalnie zaatakowana, pobita, a następnie aresztowana” – powiedziała.
Według pozwu, funkcjonariusze wiedzieli, że to Hood była ofiarą brutalnego ataku i mimo braku podstaw aresztowali ją i oskarżyli o morderstwo.
W czwartek, 22 czerwca, Hood po raz pierwszy stanęła przed sądem powiatu Cook, gdzie usłyszała zarzuty morderstwa pierwszego stopnia oraz przyczynienia się do przestępczości osoby nieletniej. Sędzia Barbara Dawkins wyznaczyła wówczas dla niej kaucję w wysokości 3 milionów dolarów. Na 12 lipca wyznaczono kolejne przesłuchanie kobiety, po czym zabrano ją z powrotem do aresztu.
Cztery dni później ogłosili, że oddalają wszystkie zarzuty. Później poinformowali też, że oczyszczają z zarzutów 14-letniego syna kobiety.
„W świetle pojawiających się dowodów, biuro prokuratora stanowego powiatu Cook wniosło dziś o oddalenie zarzutów przeciwko Carlishii Hood i jej 14-letniemu synowi. Opierając się na faktach, dowodach i prawie, nie jesteśmy w stanie sprostać ciężarowi dowodów w ściganiu tych spraw” – napisano w oświadczeniu.
W oświadczeniu nie sprecyzowano, jakie „wyłaniające się dowody” skłoniły prokuraturę do zmiany decyzji. Jednak w miniony weekend w internecie rozpowszechniono nagranie, na którym widać, jak mężczyzna, z którym kłóciła się Hood, 32-letni Jeremy Brown, uderza ją pięścią w twarz.
W obronie matki?
Incydent miał miejsce w niedzielę, 18 czerwca około 11 pm w barze szybkiej obsługi Maxwell Street Express przy 11656 S. Halsted Street w dzielnicy West Pullman na dalekim południu Chicago.
Najnowszy filmik miał być nagrany przez postronnego świadka. Nie ukazuje momentu, w którym 14-letni syn Carlishii Hood wchodzi do restauracji i oddaje strzał, lecz widać na nim, jak Brown zamachuje się i uderza Hood.
Gdy w ubiegłym tygodniu prokuratorzy przedstawiali po raz pierwszy sprawę w sądzie, podawali, że dysponują wysokiej rozdzielczości nagraniem z kamery monitoringu. Mówili wówczas, że Brown uderzył pięścią Hood w głowę po tym, jak dwójka wdała się w kłótnię w kolejce oczekujących na odbiór zamówienia. Podczas kłótni Hood miała wezwać SMS-em 14-letniego syna na pomoc. Chłopiec wszedł do lokalu z bronią w chwili, gdy Brown wymierzał jego matce cios. Następnie miał postrzelić mężczyznę od tyłu.
Brown wybiegł z restauracji, podczas gdy syn Hood nie przestawał strzelać. Prokuratorzy początkowo mówili, że matka i syn podążyli za Brownem na parking, gdzie matka nakazała chłopcu dalej strzelać i zabić Browna.
Następnie Hood miała powiedzieć synowi, by strzelał też do kobiety, która śmiała się i podżegała Browna podczas awantury. Matka próbowała odebrać synowi pistolet, ale ten miał ją odepchnąć, po czym oboje wsiedli do samochodu i odjechali do domu.
Brown został trafiony dwa razy i zmarł wskutek odniesionych obrażeń.
Partnerka zabitego zidentyfikowała później Hood i jej syna jako podejrzanych w strzelaninie. Matka z synem sami zgłosili się na policję w środę, 21 czerwca.
Prokuratorzy przyznali też w ub. tygodniu, że Hood ma ważne pozwolenie na broń oraz na ukryte noszenie jej. Kobieta nie ma żadnej przeszłości kryminalnej. Postawiono jej zarzut morderstwa oraz przyczyniania się do popełnienia przestępstwa przez osobę nieletnią. Syn miał odpowiedzieć w sądzie dla nieletnich na zarzut morderstwa, bezprawnego użycia broni i jej posiadania. Władze podały, że broń, której użył, nie była zarejestrowana.
W sprawie strzelaniny i śmierci Browna nadal wiele pytań pozostaje bez odpowiedzi i budzi ona kontrowersje. Podczas konferencji prasowej we wtorek, 27 czerwca, dziennikarze chcieli wiedzieć, dlaczego kobieta nie wyszła z lokalu, nie zadzwoniła pod numer 911, czy w inny sposób nie próbowała uniknąć konfrontacji. W fali komentarzy w mediach społecznościowych część internautów solidaryzowała się z Hood, której rola zmieniła się nagle z agresorki na ofiarę i pochwalała chłopca, który stanął w obronie matki. Inni uważali jednak, że kobieta „wychowywała zabójcę” i pytali, dlaczego 14-latek miał w ręce nielegalną broń, której użył do zabójstwa, a na dodatek nikt nie poniesie za to żadnych konsekwencji.
W opinii niektórych ekspertów prawnych, prokurator stanowa powiatu Cook, Kim Foxx wypowiedziała się w sprawie bardzo ogólnikowo, a powinna szczegółowo wyjaśnić, dlaczego najpierw oskarżyła kobietę i jej syna, a później wycofała zarzuty.
JoannaMarszałek[email protected]