Co najmniej 23 osoby zostały ranne, a jedna zginęła w masowej strzelaninie, do której doszło w miniony weekend w Willowbrook, na południowo-zachodnich przedmieściach Chicago. Sprawcy ostrzelali ludzi celebrujących Juneteenth, przypadające w poniedziałek święto federalne i lokalne. Do wydarzeń w Willowbrook odniósł się w oświadczeniu Biały Dom. Również w Chicago i innych miastach doszło w ten weekend do licznych strzelanin. Sprawcy większości z nich są poszukiwani.
Kilkaset osób zebrało się w sobotę wieczorem na parkingu małego centrum handlowego w okolicy Route 83 near Honeysuckle Rose Lane w Willowbrook. Ludzie przyszli, aby celebrować przypadające w poniedziałek, 19 czerwca święto Juneteenth.
Strzały w kierunku tłumu zostały oddane ok. godz. 12.30 am w niedzielę przez kilku sprawców. „Nagle doszło do poważnej strzelaniny trwającej około 30 sekund (...) Wyglądało to, jakby dwie różne grupy ludzi strzelały do siebie” – mówił stacji telewizyjnej ABC 7 Chicago Bartosz Majerczyk, który był świadkiem wydarzenia. Jak ocenił, mogło paść ponad 60 strzałów.
Na nagraniach wideo, które trafiły do mediów społecznościowych, widać spanikowanych uciekających ludzi. Ofiary strzelaniny zostały przetransportowane do kilku w szpitali w powiatach DuPage, Cook i Will. Wiek 23 rannych nie był w poniedziałek znany.
Strzelaniny nie przeżył 31-letni Reginald Meadows z Willowbrook, którego kula trafił w brzuch – podało biuro koronera powiatu DuPage. Meadows pozostawił dwoje dzieci.
Biuro szeryfa powiatu DuPage obserwowało to zgromadzenie od godz. 6 pm w sobotę. Z relacji świadków wynikało, że przed strzelaniną doszło do dwóch oddzielnych bójek między nastolatkami. Jednak ich zdaniem, nie miały one związku ze strzelaniną.
We wtorek nikt jeszcze w tej sprawie nie został aresztowany. Śledczy z biura szeryfa DuPage przesłuchują osoby podejrzane w tej sprawie.
Do wydarzeń w Willowbrook odniósł się w oświadczeniu Biały Dom. „Prezydent i pierwsza dama są myślami z ofiarami strzelaniny w Illinois” – napisała na Twitterze rzeczniczka Białego Domu Karine Jean-Pierre. Dodała, że władzom stanowym i lokalnym zaoferowano pomoc w związku z tragicznymi wydarzeniami podczas obchodów Juneteenth.
Z kolei gubernator J.B. Pritzker w swoim oświadczeniu napisał, że „spotkania z okazji świąt powinny być radosną okazją, a nie czasem, w którym wybuchają strzelaniny”. Pritzker podkreślił, że przemoc z użyciem broni palnej jest zagrożeniem dla zdrowia publicznego.
Miniony weekend był też niespokojny w Chicago. W strzelaninach na terenie miasta, od piątku, 16 czerwca do poniedziałku, 19 czerwca, rannych zostało co najmniej 75 osób, w tym trzynaście odniosło śmiertelne obrażenia – podsumowała we wtorek chicagowska policja.
Ostatnia śmiertelna strzelanina miała miejsce wieczorem w niedzielę w dzielnicy Roseland na południu miasta. Sprawca ostrzelał z samochodu ludzi na rodzinnym pikniku z okazji Dnia Ojca, który miał miejsce niedaleko skrzyżowania ulic West 99th Street i South Princeton Ave. Z pięciu trafionych kulami osób, dwóch mężczyzn nie przeżyło. W poniedziałek nikogo jeszcze nie aresztowano w sprawie tej strzelaniny.
Miniony weekend nie był spokojny także w innych miastach. W niedzielę nad ranem doszło do strzelaniny w biurowcu w śródmieściu St. Louis w stanie Missouri. W budynku odbywała się impreza, na której zgromadzili się młodzi ludzie i strzelał nieletni, który został ujęty przez policję. Dziewięć osób w wieku 15-19 lat zostało rannych, wiele z nich odniosło liczne rany postrzałowe. Zginęła 17-letnia dziewczyna, stratowana przez uciekających – poinformowała lokalna policja.
W stanie Waszyngton dwie osoby zginęły, trzy zostały ranne, gdy sprawca ostrzelał przypadkowych ludzi zgromadzonych na festiwalu muzyki elektronicznej w pobliżu miasteczka George. Sprawca został postrzelony i schwytany przez policję.
„Nastąpił gwałtowny wzrost przemocy. Szczególnie widać to wśród nastolatków, które zaczęły rozstrzygać spory przy pomocy broni palnej” – ocenił profesor Daniel Nagin z Carnegie Mellon University.
Joanna Trzos[email protected]