Rozstawiony z numerem 13. Hubert Hurkacz wygrał z belgijskim tenisistą Davidem Goffinem 6:3, 5:7, 6:4, 2:6, 6:4 w pierwszej rundzie wielkoszlemowego French Open w Paryżu. Spotkanie trwało aż trzy godziny i 37 minut. Awansowała także Magdalena Fręch, która pokonała rozstawioną z numerem 29. Chinkę Shuai Zhang 6:1, 6:1. Spotkanie trwało zaledwie 47 minut. Nie powiodło się natomiast Magdzie Linette. Rozstawiona z numerem 21. Polka przegrała z Kanadyjką Leylah Fernandez 3:6, 6:1, 3:6.
Patrząc na ranking ATP można było się spodziewać łatwego zwycięstwa Hurkacza. Goffin zajmuje w nim bowiem dopiero 111. miejsce. 32-letni Belg w przeszłości był jednak w czołowej dziesiątce listy ATP, a na dużych turniejach wciąż potrafi eliminować faworytów - w ubiegłorocznym Wimbledonie dotarł do ćwierćfinału. Hurkacz natomiast niespełna trzy tygodnie temu szybko odpadł w turnieju w Rzymie i jego forma była niewiadomą.
26-letni wrocławianin niedzielną batalię zaczął źle, bo od razu dał się przełamać. Później jednak stratę odrobił z nawiązką i wygrał pierwszego seta. W drugiej partii szybko objął prowadzenie 3:1. Wydawało się, że kontroluje sytuację, ale tym razem to Goffin zdołał odwrócić losy seta.
W kolejnych minutach obaj tenisiści przeplatali okresy bardzo dobrej gry i słabszej. W efekcie trzeciego seta wygrał Hurkacz, ale Belg znów doprowadził do remisu.
Piąty set okazał się esencją całego meczu, w którym obaj tenisiści mieli swoje szanse, a o wygranej decydowały detale. W drugim gemie Hurkacz znalazł się opałach i musiał bronić break pointa. Wyszedł z opresji, a w piątym gemie to jemu udało się przełamać rywala.
To był kluczowy moment, bowiem Goffin powstałej wówczas straty już nie odrobił. Hurkacz solidnie serwując utrzymał przewagę i awansował do drugiej rundy.
"Z Davidem zawsze gra się trudno, bo rywalizuje z całych sił. Było ciężko i dziękuję kibicom za wsparcie. Pierwszy mecz zawsze jest trudny na takim turnieju" - powiedział Hurkacz w krótkiej rozmowie na korcie.
Z Goffinem rywalizował po raz trzeci w karierze i odniósł drugie zwycięstwo.
Kolejnym rywalem podopiecznego trenera Craiga Boyntona będzie Tallon Griekspoor. Holender w światowym rankingu zajmuje 39. miejsce. Do tej pory nie grali ze sobą.
Griekspoor spędził w niedzielę na korcie tylko minutę mniej niż Hurkacz. Również po pięciosetowym boju pokonał hiszpańskiego kwalifikanta Pedro Martineza 6:4, 2:6, 0:6, 7:5, 6:3.
To był ekspresowy awans Fręch do drugiej rundy. Kiedy w innych rozpoczętych o godzinie 11.00 meczach zawodnicy na dobre się rozgrzali, 88. w światowym rankingu Fręch już cieszyła się ze zwycięstwa.
W pierwszym secie Polka szybko objęła prowadzenie 3:0. Natomiast na wygranego przez Zhang gema na 1:3 Fręch odpowiedziała serią aż ośmiu wygranych gemów.
Odrobina emocji była dopiero przy stanie 5:0 w drugiej partii, gdy Fręch serwowała na zwycięstwo. Polka zmarnowała trzy piłki meczowe i niespodziewanie dała się przełamać. Chwilę później przypieczętowała jednak awans.
Doświadczona, 34-letnia Chinka, która w 2019 roku dotarła w Paryżu do ćwierćfinału, zagrała bardzo słabo, a Fręch nie dawała jej okazji, aby nawiązać walkę. Zhang miała problem ze zdobywaniem punktów nawet przy własnym serwisie. Popełniła siedem podwójnych błędów i aż 30 niewymuszonych.
Polka natomiast posłała dwa asy i miała tylko osiem niewymuszonych błędów. Zanotowała 16 zagrań wygrywających wobec ośmiu rywalki.
To było drugie w historii spotkanie tych tenisistek. Fręch zrewanżowała się za porażkę z 2018 roku w Hiroszimie.
25-letnia łodzianka po raz drugi w karierze wystąpi w drugiej rundzie French Open. Poprzednio udało jej się to w 2018 roku, gdy debiutowała na paryskich kortach.
W środę jej kolejną rywalką będzie Rosjanka Kamilla Rachimowa (82. WTA), która wygrała z czeską kwalifikantką Sarą Bejlek 6:0, 6:3.
Linette mimo rozstawienia nie miała szczęścia w losowaniu. Od początku było wiadomo, że czeka ją ciężki mecz z 20-letnią Fernandez, bo ta ma już na koncie wartościowe wyniki. W 2021 roku dotarła do finału US Open, a rok temu w Paryżu zatrzymała się na ćwierćfinale.
Linette dobrze weszła w mecz i po kilkunastu minutach prowadziła 3:1. Od tego momentu na korcie dominowała jednak Fernandez. Wygrała pięć kolejnych gemów i pierwszy set padł jej łupem.
Polka postanowiła skorzystać z przerwy. Przyniosło to dobry efekt, bo wróciła do dobrej gry. Drugą partię zaczęła od prowadzenia 3:0, ale tym razem nie pozwoliła rywalce odrobić strat i wyrównała wynik.
W decydującym secie Linette zmarnowała break-pointa w trzecim i siódmym gemie. Fernandez wyszła z opresji i poszła za ciosem. W ósmym gemie to ona uzyskała przełamanie, które okazało się kluczowe dla losów spotkania. Kilka minut później wykorzystując drugą piłkę meczową, Kanadyjka zamknęła mecz.
(PAP)