Do czterech napadów zbrojnych doszło w środę nad ranem w sklepach 7-Eleven w różnych częściach Chicago. Podobna seria napadów miała miejsce w poniedziałek. Nikogo nie aresztowano, a policja kontynuuje śledztwo.
Według policji, w środę, 29 marca około 1.10 am dwóch mężczyzn uzbrojonych w pistolety weszło do sklepu przy 900 W. Monroe Street i ogłosiło napad. Złodzieje opróżnili dwie sklepowe kasy i ukradli klucze do czarnego jeepa 28-letniemu mężczyźnie, który był w sklepie.
Niecałą godzinę później policja otrzymała zgłoszenie, że dwóch mężczyzn w czarnym jeepie napadało na 7-Eleven w rejonie 500 W. Grenshaw St. w dzielnicy South Loop.
Tuż po 3 am w ciągu zaledwie paru minut obrabowano dwa kolejne sklepy sieci, tym razem na północy Chicago, w rejonie 2700 W. Touhy Ave. Skradziono gotówkę z kas, a sprawcy uciekli pieszo.
Czwarty napad miał miejsce o 3.15 am w oddalonym o niecałą milę sklepie 7-Eleven w rejonie 6800 N. Western Ave. Sprawcy uciekli czarnym SUV.
Nikt z pracowników ani klientów nie został ranny w powyższych napadach. Bezpośrednio po zdarzeniach nikogo nie aresztowano. Policja nie potwierdziła, czy incydenty są ze sobą powiązane. Detektywi kontynuują śledztwo.
Dwa dni wcześniej, w poniedziałek, 24 marca nad ranem miały miejsce inne zbrojne napady w sklepach 7-Eleven na północy i zachodzie Chicago. Sprawcy poruszali się czarnym SUV-em. W jednym z napadów okazali pistolet z niebieskim laserem. Napady miały miejsce między 2.30 a 4 am w następujących rejonach: 6800 W. North Ave., 1153 W. Belmont Ave., 2341 W. Belmont Ave. i 2366 N. Damen Ave.
Według policji, podejrzani w sprawie tych incydentów to Afroamerykanie w wieku między 15 a 25 lat. W chwili napadów jeden z nich miał na sobie futro z kapturem, pozostali mieli na sobie ciemne/czarne ubrania, kaptury i maski.(jm)