Kreml stosuje nową taktykę, aby osłabić amerykańskie wsparcie dla Kijowa - zauważa w czwartek brytyjski dziennik "The Guardian". - Wykorzystuje do tego gwiazdy konserwatywnych mediów i republikańską prawicę, którą z Kremlem łączą wspólne interesy - pisze gazeta, powołując się na badaczy przestrzeni informacyjnej.
Analitycy badający rosyjską dezinformację dostrzegają synergię między przekazami Kremla i komunikatami części amerykańskiej prawicy.
"Rosja nie bierze narracji z powietrza, bazuje na istniejących resentymentach i politycznych podziałach - twierdzi Jessica Brandt, dyrektor ds. polityki w Instytucie Brookingsa, amerykańskim think-tanku. - Często mamy więc do czynienia ze swoistą harmonią przekazów. Zarówno kremlowscy posłańcy, jak i kluczowe postacie amerykańskich mediów mają interes w atakowaniu administracji (Bidena), budowaniu nieufności wobec mediów. Tak było w przypadku teorii spiskowej głoszącej, że Pentagon wspierał rozwój broni biologicznej na Ukrainie. Nie oznacza to koordynacji, ale raczej zbieżność interesów" - zauważa.
Eksperci "Alliance for Securing Democracy" (ośrodka, którego celem jest blokowanie wysiłków Rosji zmierzających do osłabienia instytucji demokratycznych w USA i Europie) zauważają, że w ostatnim półroczu rosyjskie media państwowe zmieniły akcenty. Mniej jest bezpośredniej obrony rosyjskiej inwazji, więcej podkreślania jej skutków energetycznych i gospodarczych, co lepiej współgra z tezami części republikańskich polityków. Na przykład powiązane z Rosją konta na Twitterze przestały powracać do tezy o "nazistach" (spadek o 42 proc. od sierpnia 2022 do stycznia 2023). Za to liczba tweetów łączących kwestie cen energii i Ukrainy wzrosła o 267 proc.).
Były członek Izby Reprezentantów Charlie Dent twierdzi, że o ile wciąż większość republikańskich polityków wspiera walkę Ukrainy z agresorem, o tyle do prawego skrzydła lepiej trafiają rosyjskie argumenty. "Są tam politycy, którzy są mniej skłonni do wywierania nacisku na autokratów. I tacy, którzy podzielają głoszone przez Rosję pochwały społecznego konserwatyzmu" - mówi.
Kremlowskie media przedstawiają Władimira Putina jako sojusznika prawicy, wspierającego tradycyjne wartości, religię i rodzinę - podkreśla "Guardian". "Nic nie może być dalsze od rzeczywistości" - komentuje Ariel Cohen, analityk Centrum Eurazji Rady Atlantyckiej. Jego zdaniem prawicowi propagandziści (w USA) powtarzają kremlowskie tezy, ale faktycznie sprawy mają się inaczej. "Rosja jest liderem w Europie pod względem wysokich wskaźników rozwodów, zakażeń wirusem HIV oraz niskiej frekwencji i praktyk kościelnych".
Redakcja zauważa, że prezenter prawicowej telewizji Fox Tucker Carlson i wspierający Trumpa skrajnie prawicowy twórca podcastów - Steve Bannon - promowali niektóre z najbardziej bezpodstawnych twierdzeń Kremla. Bannon zachwycał się, że Putin zwalcza znienawidzony przez prawicę ruch "woke", Carlson zapewniał, że celem prezydenta USA Joego Bidena jest "obalenie Putina i postawienie amerykańskich czołgów na Placu Czerwonym" .
Demokratyczny senator Chris Murphy przypomniał, jak były prezydent Donald Trump na początku inwazji Rosji chwalił Putina jako "geniusza". Murphy jest zdania, że "podziw Trumpa dla Putina (...) przerodził się w zbiorową obsesję prawicy". Zwrócił uwagę, że syn eks-prezydenta, Donald Trump Jr, nieustannie atakuje na swoich kontach społecznościowych prezydenta Ukrainy.
Senator Murphy spodziewa się, że Putin postawi "na (amerykańską) prawicę, by rozwijać rosyjską propagandę i wykorzystywać wewnętrzne podziały" amerykańskiej sceny politycznej. (PAP)