Niemieckie, holenderskie i angielskie władze są zdania, że chuligani nie będą największym zagrożeniem przyszłorocznych piłkarskich mistrzostw świata. Znacznie bardziej obawiają się terrorystów.
Według władz i przedstawicieli policji z Anglii, Holandii i Niemiec stadiony można uchronić od wandali, a pomogą w tym metody udoskonalane i stosowane w ostatnich latach.
Ich zdaniem obecnie pojawiło się nowe zagrożenia. "Damy sobie radę z chuliganami, ale istnieje poważne niebezpieczeństwo ataków terrorystycznych podczas mundialu" - uważa bawarski premier Edmund Stoiber.
Podobnie sądzi koordynator ds. bezpieczeństwa w holenderskim związku piłki nożnej Jijs De Jong. "Mistrzostwa świata mogą obyć się bez znaczących wybryków chuligańskich. Ale trzeba się przygotować na inne problemy, których perspektywa po 11 września 2001 roku czy po zamachach w Londynie jest znacznie bliższa. Mam nadzieję, że Niemcy będą przygotowani na walkę z terrorystami" - podkreślił.
Z pseudokibicami doskonale poradzili sobie już organizatorzy ME w Portugalii w 2004 roku. Eksperci policyjni zajmujący się chuliganami śledzili każdy ich krok i w każdej chwili byli w stanie zidentyfikować każdego, kto zagrażał bezpieczeństwu. Wzmożona współpraca sił policyjnych w całej Europie zaowocowała wymianą wielostronicowych dossier na temat chuliganów w każdym z krajów. Zastosowano również zakazy opuszczania kraju, podróżowania czy odbieranie paszportów potencjalnie najgroźniejszym chuliganom. Najbardziej krewcy fani futbolu w Anglii czy w Niemczech musieli stawiać się w komisariatach nawet do pięciu razy dziennie.
Zdaniem ekspertów, Niemcy muszą przygotować się także na przyjazd mało im jeszcze znanych pseudokibiców ze wschodniej Europy, m.in z Polski. Obawy organizatorów wzrosły, gdy w listopadzie policja zatrzymała 30 Niemców i 55 Polaków bijących się w brandenburskim lesie. Okazało się, że jeden z zatrzymanych Niemców miał związek z pobiciem francuskiego policjanta podczas Mś w 1998 roku.
Jednak, zdaniem ekspertów, terroryzm to zagrożenie, któremu o wiele trudniej zapobiec niż starciom chuliganów. "Terroryzm, to obecnie temat numer jeden, ale jak dotąd nie mamy sygnałów o planowanych jakichkolwiek akcjach" - powiedział rzecznik niemieckiego ministerstwa spraw wewnętrznych Christian Sachs. - Taki jest obecnie stan rzeczy, ale nie zamierzamy pozwolić się uśpić. Będziemy reagować dynamicznie na każdy sygnał i każdą zmianę sytuacji".
Jedną z przyjętych praktyk mających na celu zabezpieczenie się przed ewentualnymi atakami będzie kontrola wszystkich 220 tysięcy osób zatrudnionych na 12 stadionach mistrzostw. Minister spraw wewnętrznych poprosi także prawdopodobnie NATO o powietrzny system wczesnego ostrzegania i naprowadzania dla zabezpieczenia stadionów przed prywatnymi samolotami.
Szczegółowe kontrole towarzyszyć będą też wszystkim wchodzącym na stadiony, a bilety na mecze wyposażone będą w mikrochipy i przypisane do konkretnej osoby. Gdy fani będą przechodzić przez bramki wejściowe, skanery zidentyfikują właścicieli wejściówek i wskażą osoby wcześniej notowane za wybryki stadionowe.
"Będziemy wiedzieć kim jest każdy z widzów" - dodał Sachs.
Mając zaplanowaną i zapewnioną kontrolę nad kibicami na obiektach, organizatorów niepokoją obecnie wielkie telebimy, na których tysiące ludzi będzie mogło oglądać spotkania na placach w centrum miast czy w sieciach handlowych.
Władze piłkarskie rekomendowały ustawianie wielkich ekranów, ponieważ wielu z 3,5 miliona kibiców spodziewanych w Niemczech podczas mundialu nie będzie mogło nabyć biletów. Z kolei służby czuwające nad bezpieczeństwem obawiają się, że miejsca, w których zostaną ustawione olbrzymie telebimy, mogą stać się celami ataków terrorystycznych lub polem starć chuliganów. Dlatego miejsca takie będą dokładnie monitorowane m.in. systemem kamer video.
"Można zrobić wszystko, co możliwe, by zapewnić bezpieczeństwo, ale nigdy nie da się stwierdzić, że zagrożenie nie istnieje" - powiedział szef Komitetu Organizacyjnego Franz Beckenbauer.