W corocznym orędziu Joe Bidena do połączonych izb Kongresu tym razem niewiele było o imigracji. Prezydent zadeklarował chęć uszczelnienia granic i zaapelował o wprowadzenie reformy imigracyjnej. Tym razem apel wybrzmiał jednak wyjątkowo nieśmiało. Biały Dom ma świadomość, że po przejęciu przez Republikanów kontroli nad Izbą Reprezentantów szanse na wprowadzenie poważniejszych zmian w prawie imigracyjnym są raczej niewielkie.
Nadzieje na jakąkolwiek liberalizację rozwiał przewodniczący Izby reprezentantów Kevin McCarthy, który wykluczył jakąkolwiek formę „amnestii” dla nieudokumentowanych imigrantów znajdujących się już na terytorium USA. „Nie można wprowadzać żadnych reform przed wcześniejszym uszczelnieniem granic” – powiedział Republikanin. Ale mimo że prawa strona sceny politycznej kreuje wizerunek niekontrolowanego chaosu na południowej granicy, administracja zaczęła odnosić pierwsze sukcesy na polu kontrolowania kryzysu.
Nowe ograniczenia dla azylantów
Administracja podjęła próby ograniczenia napływu imigrantów próbujących przedostać się przez południową granicę. We wtorek opublikowano propozycję wprowadzenia nowych przepisów, które ograniczają możliwość ubiegania się o azyl osobom próbującym nielegalnie dostać się do USA. Nie poinformowano, kiedy dokładnie wejdą one w życie. W tym przypadku konieczne będzie przeprowadzenie 30-dniowych konsultacji społecznych. Administracja powinna jednak zdążyć przed wygaśnięciem kontrowersyjnego rozporządzenia US Center for Disease Control and Prevention znanego jako Title 42. Wprowadzono je w życie jeszcze za prezydentury Donalda Trumpa, kiedy powołując się na pandemię, zawracano imigrantów z granicy. Na wygaśnięcie Title 42 czekano z niepokojem, spodziewając się jeszcze większego naporu nieudokumentowanych cudzoziemców, gdy służby graniczne nie będą miały podstaw do zawracania ludzi.
Nowe propozycje administracji praktycznie zablokują nieudokumentowanym cudzoziemcom próbującym nielegalnie przekroczyć granicę możliwość ubiegania się o azyl. Ich wnioski będą załatwiane odmownie, jeśli nie wykorzystali legalnych ścieżek, takich jak przyznanie humanitarian parole w przypadku migrantów z Wenezueli, Nikaragui, Haiti czy Kuby, stawienie się w uzgodnionym czasie na jednym z legalnych przejść granicznych lub odmowa azylu w jednym z krajów, przez który się przemieszczali. Nowe przepisy przewidują kilka wyjątków. Obostrzenia nie obejmą osób potrzebujących natychmiastowej opieki medycznej, a także tych, którym grozi realna groźba utraty życia lub obawiających się o swoje bezpieczeństwo, którym może grozić gwałt, porwanie czy tortury lub padli ofiarą przemytu ludźmi.
Cztery kraje z przywilejami
Jeszcze w styczniu Biden ogłosił wejście w życie nowych przepisów pozwalających na przyjmowanie z przyczyn humanitarnych 30 tys. osób miesięcznie z czterech wymienionych wyżej krajów, pod warunkiem, że imigranci mają w USA sponsora i przejdą przez procedurę sprawdzenia niekaralności. Według administracji dzięki temu rozporządzeniu zmniejszył się napór na południową granicę. A sytuacja była dramatyczna. Od momentu objęcia przez Joe Bidena urzędu prezydenta w styczniu 2021 roku Straż Graniczna odnotowała 4,7 miliona prób nielegalnego przedostania się do USA. Tylko w grudniu 2022 r., ostatnim pełnym miesiącu przed wejściem w życie przepisów, Straż Graniczna odnotowała ponad 84 tys. spotkań z imigrantami z Wenezueli, Nikaragui, Haiti czy Kuby. W styczniu liczba takich interwencji w odniesieniu do obywateli tych państw zmniejszyła się do niespełna 12 tysięcy, co oznaczało spadek o 86 proc. W odniesieniu do wszystkich udaremnionych prób (uwzględniając imigrantów ze wszystkich krajów) odnotowano natomiast spadek o 42 proc.
Ukraińcy utorowali drogę
Co ciekawe, nowe przepisy o humanitarian parole dla imigrantów z czterech krajów Ameryki Łacińskiej i Karaibów przetestowano najpierw na… Ukraińcach. Wiosną 2022 roku, tuż po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji, gdy tysiące Ukraińców próbowało dostać się do USA przez południową granicę, wprowadzono w życie przepisy umożliwiające wystąpienie o humanitarian parole pod warunkiem znalezienia sponsora i wykazania się niekaralnością. Efekt był piorunujący: w kwietniu 2022 roku na południowej granicy pojawiło się 20 118 Ukraińców, zaś w maju tego samego roku już tylko 375.
Osoby korzystające z humanitarian parole po znalezieniu sponsora i wykazaniu się niekaralnością oraz udowodnieniu, że nie stanowią zagrożenia dla zdrowia publicznego, otrzymują prawo do pozostania na terytorium USA przez okres dwóch lat. Na ten czas otrzymują też prawo do zatrudnienia. Zgodnie z planem Bidena chodzi o zachęcenie migrantów do występowania o prawo wjazdu do USA w kraju zamieszkania lub w innym państwie znajdującym się po drodze i otrzymanie oficjalnej zgody od władz USA. Z kolei zatrzymywane na nielegalnym przekraczaniu granicy osoby z czterech krajów biorących udział w programie są odsyłane z powrotem do Meksyku.
Program ma swoje strukturalne wady. Liczba 30 tys. osób miesięcznie jest dla obrońców imigrantów zbyt mała (choć Republikanie krytykują Bidena za wpuszczanie zbyt wielu osób). Proces udzielania zezwoleń na pracę też nie jest automatyczny – korzystający z humanitarian parole muszą wystąpić oddzielnie o ten dokument. O podobne przywileje upominają się także inne kraje – Kolumbia, Ekwador, Gwatemala, Honduras czy Peru.
Krytyka z prawa i z lewa
Przed zgłoszeniem ostatnich propozycji ograniczenia dostępu do azylu jak miecz Damoklesa wisiała jednak perspektywa wygaśnięcia Title 42. Obawiano się, że mimo programu pozwalającego ubiegać się o humanitarian parole granice znów zaczną szturmować setki tysięcy ludzi.
Najnowsze propozycje administracji dotyczące ograniczenia prawa udzielania azylu nie spodobały się wielu Demokratom i obrońcom imigrantów. W mediach pojawiły się oskarżenia wobec Bidena o prowadzenie polityki podobnej do swego poprzednika i zarzucające mu łamanie obietnic wyborczych. Z kolei Republikanie nie ustają w krytyce prezydenta za rozszerzenie zasięgu programu o humanitarian parole, zapominając, że to ich prezydent przez cztery lata rozmontował system imigracyjny kraju. Skoro jednak obie strony mają zastrzeżenia do prezydenta, to administracja coś w końcu robi dobrze? Na razie na granicy zmalała liczba zatrzymywanych imigrantów. Czas pokaże, czy trend się utrzyma.
Jolanta Telega[email protected]