W związku z kryzysem imigracyjnym burmistrz Nowego Jorku Eric Adams pojechał w weekend do Teksasu, aby bliżej zbadać sytuację na południowej granicy USA. Ostrzegał, że nowi przybysze mają fałszywe wyobrażenie na temat tego czego się mogą spodziewać w Nowym Jorku.
“Dowiedzieliśmy się dzisiaj, co było bardzo pouczające i dlatego warto było tu przyjechać, że istnieją strony internetowe, które reklamują Nowy Jork jako miasto, gdzie zasadniczo ulice są wybrukowane złotem. Że jest tam automatyczne zatrudnienie i automatycznie będziesz mieszkał w hotelu” – mówił Adams w El Paso.
W kontekście wysyłania w ostatnich miesiącach na dużą skalę do Nowego Jorku autobusami przez gubernatorów m.in. Teksasu i Arizony ludzi szukających azylu w USA, burmistrz zwrócił uwagę, że miasto ma już pod opieką 26 tysięcy imigrantów. Tylko w czasie ostatnich jedenastu dni przybyło ponad trzy tysiące nowych.
Adams argumentował, że „Wielkie Jabłko” nie ma już miejsca na kolejnych. Ci, którzy przybywają mieszkają w schroniskach. Na świadczenia dla nich wyczerpują się fundusze.
Zdaniem burmistrza miast przyjmujących wielu migrantów – jak Nowy Jork, El Paso, Waszyngton, Chicago, Houston i Los Angeles – nie powinno się obarczać takim ciężarem.
Kolejny raz zwrócił się do władz federalnych w Waszyngtonie o rozwiązanie kryzysu: „Musimy mieć skoordynowaną odpowiedź. (…) To jest sytuacja nadzwyczajna na skalę krajową i kryzys, którym należy się zająć” – akcentował, apelując zarazem, aby Kongres USA i prezydent przygotowali reformę imigracyjną.
Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski (PAP)