Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
środa, 25 grudnia 2024 13:23
Reklama KD Market

Ponad 700 zabójstw w Chicago w minionym roku – najmniej od dwóch lat

fot. JOSHUA LOTT/EPA-EFE/REX/Shutterstock

Mniej strzelanin, ale więcej włamań i kradzieży

Liczba strzelanin i zabójstw w Chicago w 2022 r. znacznie spadła – takie policyjne statystyki pojawiły się na początku nowego roku, w którym – przypomnijmy – wybierać będziemy nowego burmistrza. To pierwszy spadek przemocy od dwóch lat, kiedy pandemia COVID-19 przewróciła świat do góry nogami, a fala zamieszek i przemocy z bronią zalała wiele amerykańskich miast. Mimo optymistycznych danych poziom poczucia bezpieczeństwa przeciętnego chicagowianina pozostaje wątpliwy.

Według Biura Lekarza Sądowego Powiatu Cook (Cook County Medical Examiner’s Office) liczba zabójstw w Chicago do 25 grudnia wynosiła 723, co stanowiło 13-procentowy spadek w porównaniu z ubiegłym rokiem (kiedy było ich 835). Dodatkowe 3477 osób zostało rannych w strzelaninach, co stanowi o 20 proc. mniej niż o tej samej porze ubiegłego roku.

Podczas gdy liczba zabójstw i strzelanin według statystyk spadła, ogólna liczba przestępstw zgłaszanych w minionym roku wzrosła o ponad 12 proc. Na własnej skórze odczuwają to zarówno mieszkańcy, jak i biznesy, z których wiele decyduje się na wyprowadzkę z Chicago. Odczuwalna w Wietrznym Mieście przestępczość utrudnia również powrót gospodarki do normalności po kryzysie wywołanym pandemią.

Według analiz policyjnych statystyk przeprowadzonych przez „Chicago Sun-Times” łączna liczba kradzieży wzrosła o 50 proc., kradzieży samochodów – aż o 95 proc., włamań – o 10 proc. i rabunków – o 10 proc. Liczba przypadków carjackingu, czyli zbrojnych kradzieży samochodów, po rekordowym wzroście spadła o 14 proc., lecz nadal jest na bardzo wysokim poziomie. Fala carjackingu nęka nasze miasto od paru dobrych lat i doprowadziła do powstania specjalnej policyjnej grupy zadaniowej w Wietrznym Mieście.

Spadek liczby zabójstw i strzelanin burmistrz Chicago Lori Lightfoot i szef policji David Brown przypisują miejskim inicjatywom, które umożliwiły przekazanie milionów dolarów na programy zapobiegania przemocy w najbardziej zapalnych dzielnicach miasta oraz przekierowanie tam większej liczby policjantów.

Poprawę bezpieczeństwa zanotowano w 14 z 15 dzielnic na południu i zachodzie Chicago, objętych programem „Our City, Our Safety” burmistrz Lori Lightfoot. Największy spadek liczby strzelanin i zabójstw zanotowano w dzielnicach West Pullman, North Lawndale (42-procentowy spadek) i Englewood (40-procentowy spadek). Spadek strzelanin i zabójstw na poziomie 30 procent notowano również w dzielnicach East Garfield Park, Chicago Lawn, Austin i Greater Grand Crossing, a w West Garfield Park, West Englewood i Chatham – na poziomie 20 procent. Jednak niepokojący jest fakt, że incydenty przestępczości, które w minionych latach ograniczały się do tych właśnie dzielnic, przeniosły się poza nie, praktycznie do wszystkich rejonów miasta.

Burmistrz Lightfoot przyznała w wywiadzie z „Chicago Sun-Times”, że jej plan to dzieło w trakcie ciągłego udoskonalania (work in progress).

Program „Nasze miasto, nasze bezpieczeństwo” burmistrz ogłosiła u progu lata 2020 roku w odpowiedzi na wyłaniający się trend traktowania przemocy z bronią palną w Chicago jako kryzysu zdrowia publicznego. Plan miał na celu zmniejszenie dysproporcji między najbardziej i najmniej niebezpiecznymi dzielnicami miasta, która powiększyła się w czasie pandemii.

Program zakładał „zalanie” najbardziej niebezpiecznych dzielnic Chicago nowymi środkami – od programów interwencyjnych na poziomie ulicy, do szkoleń pracowniczych, usług związanych z mieszkalnictwem i zdrowiem. W ciągu ostatnich 2 lat w budżetach miejskich znalazło się łącznie 561 mln dol. na zapobieganie i redukcję przemocy.

Bez względu na to, co mówią statystyki, przestępczość z bronią palną w Chicago pozostaje na alarmującym poziomie. W roku wyborów municypalnych w Chicago nie jest też jasne, na ile pomocne okazały się inicjatywy burmistrz. Przestępczość w Chicago zdominuje z pewnością kampanię wyborczą na burmistrza.

Wizji bezpieczeństwa publicznego w Chicago jest tyle, ilu kandydatów na burmistrza. Poseł stanowy Kam Buckner oraz radna Sophia King przedstawili szczegółowe plany, w których priorytetem w rozwiązaniu problemu przestępczości byłyby wydatki zarówno na policję, jak i na zapobieganie przemocy. Ja’Mal Green i Brandon Johnson przedstawili inicjatywy, które nie dotyczą bezpośrednio policji, a Johnson posunął się nawet w swoich roszczeniach do zamrożenia budżetu policji. Biznesmen Willie Wilson i b. szef chicagowskiego szkolnictwa Paul Vallas w swoich programach skupili się na reorganizacji policji.

W 2019 roku, kiedy Lori Lightfoot objęła urząd burmistrza, w Chicago zanotowano 523 zabójstwa – według statystyk Cook County Medical Examiner’s Office. W 2020 r. liczba zabójstw wzrosła o 50 proc., a w następnych roku – o kolejne 6 proc.

Eksperci są zgodni co do tego, że przemoc z bronią w Chicago jest złożonym problemem oraz że kluczem do jego rozwiązania są inwestycje w lokalne społeczności. Zdaniem socjologa Patricka Sharkeya, który bada problem przemocy w Chicago, nie może się to odbyć bez wyeliminowania „ekstremalnej segregacji gospodarczej, rasowej i etnicznej”.

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama