Meteoryt wywołał panikę wśród mieszkańców wyspy Gran Canaria, kiedy rozświetlił niebo nad archipelagiem i z potężnym hukiem spadł do morza - potwierdziły w czwartek władze Wysp Kanaryjskich. „Halas był podobny do eksplozji, trzęsły się szyby w oknach”- pisali mieszkańcy Gran Canarii na Twitterze.
Meteor wielkości piłki do koszykówki przeleciał nad wyspami La Palma, El Hierro i La Gomera oraz południe Teneryfy i spadł do morza u północnych wybrzeży Gran Canarii w środę wieczorem. Nie było strat ludzkich ani materialnych - poinformował regionalny premier Wysp Kanaryjskich Angel Victor Torres.
Przelotowi ciała niebieskiego towarzyszył potężny huk, który wywołał panikę wśród ludności stolicy wyspy - Las Palmas oraz gminy Santa Brigida. Wielu mieszkańców myślało, że doszło do obsunięcia się ziemi albo do wybuchu pożaru. Mieszkańcy dzwonili do centrum koordynacji kryzysowej zgłaszając „wstrząsy ziemi” i światło w kolorze zielono - czerwonym przecinające niebo. „Trzęsły się okna, podłoga i ściany, słychać było dźwięk przypominający odległą eksplozje”- pisali na Twitterze.
Naukowcy poinformowali, że był to prawdopodobnie tzw. bolid - meteor o jasności większej niż Wenus. „To rzadki przypadek, zdarzający się raz na 5 - 10 lat” - według astronoma z obserwatorium na Teide (Teneryfa), Miguela Serra - Ricarta. Zjawisko powstaje, gdy przez atmosferę przelatuje obiekt dużo większy od zwykłego meteoru, a jego powierzchnia nagrzewa się do temperatury kilku tysięcy stopni. Bolid zaczyna świecić jasno, a przelotowi często towarzyszy grom dźwiękowy. Meteor prawdopodobnie rozpadł się nad powierzchnią Ziemi, ale jego małe odłamki przetrwały i spadły do morza.
Z Saragossy Grażyna Opinska (PAP)