Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
środa, 25 września 2024 10:26
Reklama KD Market

Nowy Kongres – nikłe szanse na imigracyjny kompromis

Nowy Kongres – nikłe szanse na imigracyjny kompromis

Niezależnie od ostatecznego składu nowego Kongresu, wszystko wskazuje na to, że głębokie podziały będą nadal determinować życie polityczne Stanów Zjednoczonych także w kolejnej kadencji. To zła informacja dla niemal wszystkich imigrantów liczących na jakiekolwiek zmiany prawne w ciągu najbliższych dwóch lat.

Dwie izby, dwa kalendarzeW chwili gdy powstaje ten tekst, każda z partii dysponuje skromną większością w jednej z izb Kongresu. Demokraci zapewnili sobie 50 głosów w Senacie, co przy rozstrzygającym głosie wiceprezydent Kamali Harris podczas wyrównanych głosowań daje Demokratom minimalną kontrolę nad izbą wyższą. Większość jest jednak dość iluzoryczna, ponieważ Republikanie mogą blokować większość projektów ustaw w izbie wyższej, stosując obstrukcję parlamentarną (filibuster), przedłużając debatę w nieskończoność. W Izbie Reprezentantów Republikanie zapewnili już sobie przewagę 217-204, ale choć większość w izbie daje dopiero 218 głosów, trudno przypuszczać, aby w kilkunastu nierozstrzygniętych wyścigach pozostałe mandaty przypadły Demokratom. Ostateczny układ sił w Kongresie będzie znany dopiero po 6 grudnia, po wyborczej dogrywce w Georgii.Zdobycie przez Republikanów większości w Izbie Reprezentantów da im możliwość wyznaczenia przewodniczącego całej izby oraz szefów poszczególnych komisji. A od nich zależeć będzie harmonogram prac izby niższej. A to oznacza, iż każda z izb Kongresu będzie funkcjonować według zupełnie innego kalendarza legislacyjnego, realizując zupełnie odmienne cele polityczne.

Brak punktów stycznychAmerykański system wymusza poszukiwanie kompromisu między dwiema izbami i wysyłanie prezydentowi do podpisu projektów ustaw będących wynikiem politycznego konsensusu. Problem w tym, że w Ameryce doświadczamy tak głębokich podziałów, że można je już nazywać niewypowiedzianą wojną domową. Wszystko wskazuje na to, że w nowym, dwuletnim cyklu politycznym kontrolowana przez Republikanów Izba Reprezentantów, którą kierować będzie najprawdopodobniej kongresmen z Kalifornii Kevin McCarthy, zajmie się takimi sprawami jak impeachment prezydenta Joe Bidena (w rewanżu za próbę usunięcia Donalda Trumpa) czy wygaszeniem dochodzeń w sprawie szturmu na Kapitol 6 stycznia 2021 roku.Podział Kongresu nie wróży dobrze perspektywom zmian w prawie imigracyjnym. Większość Republikanów chce rozmawiać jedynie o kwestii bezpieczeństwa granic, w tym budowie ogrodzenia wzdłuż całej granicy z Meksykiem. Demokraci z kolei mówią głośno o potrzebie uregulowania statusu osób już znajdujących się w USA i znalezienia dla nich ścieżki prowadzącej do obywatelstwa. Ponieważ dla prawej strony sceny politycznej jakiekolwiek kroki w tym kierunku są dyskredytowanie jako „amnestia”, trudno znaleźć jakiekolwiek punkty styczne w stanowiskach obu ugrupowań.Republikanie konsekwentnie opowiadają się za powrotem do restrykcyjnych rozporządzeń z czasów prezydentury Donalda Trumpa, ograniczeniem prawa azylowego i dalszym ograniczaniem dostępu imigrantów do świadczeń społecznych. Łączenie nielegalnej imigracji do USA z przemytem fentanylu (większość tego narkotyku trafia do Stanów przez legalne przejścia graniczne wraz z legalnymi towarami) tworzy narrację, która oddziaływuje na konserwatywny elektorat.Republikanie ignorują też argumenty ekonomiczne ze strony sektorów zaawansowanej technologii, rolnictwa i przetwórstwa spożywczego, które borykają się z brakiem rąk do pracy.

Dwa lata dłuższych kolejekW najbardziej prawdopodobnym, czarnym scenariuszu podczas nadchodzącej dwuletniej kadencji Kongresu będziemy mieli do czynienia z patem legislacyjnym, a system imigracyjny stanie się jeszcze bardziej dysfunkcjonalny. Do bram Ameryki puka obecnie ponad 4,1 miliona ludzi – tyle podań o zielone karty oczekuje na swoją kolej do rozpatrzenia. US Citizenship and Immigration Services otrzymuje 3100 petycji dziennie, a biorąc pod uwagę opóźnienia w rozpatrywaniu wniosków, bez głębszej reformy i zmiany priorytetów w rozpatrywaniu spraw, nie ma żadnych szans na rozładowanie kolejek. Czasy oczekiwania w niektórych przypadkach są absurdalne. W czwartej kategorii sponsorowania rodzinnego (siostry i bracia obywateli USA) złożono 2,2 mln petycji o zieloną kartę. Ponieważ system narzuca limity dotyczące poszczególnych krajów, średni czas oczekiwania Filipińczyków w tej kategorii wynosi dziś… 20 lat. A to tylko jeden z przykładów absurdów.

McCarthy: bez szans na kompromis w sprawie DreamersówJest jednak iskra nadziei. Przegłosowanie ustaw, nie tylko imigracyjnych, zgodnych z wizją Republikanów, będzie wymagało kompromisu w Senacie. Jeśli kongresmeni Izby Reprezentantów będą chcieli wzmocnić bezpieczeństwo granic, będą musieli dogadać się z Demokratami w Senacie, aby przełamać próg 60 głosów koniecznych do oddalenia groźby obstrukcji parlamentarnej. A to może z kolei otworzyć furtkę dla znalezienia legalnego rozwiązania sytuacji Dreamersów, czyli uczestników Deferred Action for Childhood Arrivals (DACA). Legalność tego programu została skutecznie podważona w sądach, a możliwości apelacji zostały praktycznie wyczerpane. Kongresmen Kevin McCarthy deklarował co prawda przed wyborami, że nie ma szans na kompromis – bezpieczeństwo granic za uregulowanie statusu Dreamersów. Ale – jak spekuluje „New York Times” – znaczący odpływ pracowników korzystających z DACA i tracących parasol ochronny może zmusić pracodawców do nacisku na Republikanów, aby zmienili zdanie. Tym bardziej że w sondażach opinii publicznej poparcie dla ścieżki do obywatelstwa dla Dreamersów jest niezmienne i to po obu stronach sceny politycznej.

Nikłe nadzieje na jakiekolwiek reformy imigracyjne, w tym zmiany dotyczące sytuacji Dreamersów, wzmocnienie bezpieczeństwa granic czy wprowadzenie systemu legalnej imigracji na wzór kanadyjski zależeć będą od woli kompromisu. Ale skoro przez minione 20 lat to się nie udawało, trudno przypuszczać, aby w kolejnym podzielonym Kongresie mogło dojść do jakiegoś przełomu.

Jolanta Telega[email protected]


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama