Zamieszanie związane z nowymi lokalami wyborczymi, problemy z flamastrami, krótkotrwałe awarie maszyn i niekompletne karty do głosowania – to niektóre z problemów, z którymi musieli zmierzyć się we wtorek 8 listopada chicagowscy wyborcy oddający swoje głosy w wyborach powszechnych. Frekwencja wahała się w granicach 41 proc., czyli znacznie więcej niż w chaotycznych czerwcowych prawyborach.
Dzięki redukcji liczby obwodów wyborczych udało się uniknąć utrudnień związanych z brakiem pracowników w lokalach wyborczych i opóźnień w ich otwarciu. Jednak wielu chicagowian, zanim trafiło do prawidłowego lokalu wyborczego, wcześniej udało się do tego, który pamiętało z poprzednich wyborów, i tylko po to, aby zostać odesłanym do nowej lokalizacji.
Mimo obaw o zamieszanie spowodowane likwidacją obwodów i zmianą lokali wyborczych na trzy miesiące przed wyborami, ci, którzy chcieli zagłosować, trafili do urn wyborczych. Frekwencja wyborcza po zamknięciu punktów głosowania we wtorek o 7 pm okazała się wyższa niż w czerwcowych prawyborach, choć nie przekroczyła połowy uprawnionych do głosowania w Chicago.
W niektórych obwodach wyborcy otrzymali tylko jedną z dwóch części karty do głosowania. Niektórym pozwolono powrócić i oddać głos na drugiej części, co – zdaniem Chicagowskiej Rady Wyborczej – nie powinno mieć miejsca.
Niektórzy wyborcy, nie tylko w Chicago, byli zaniepokojeni, że do zaznaczania kandydatów na karcie wyborczej dostali mazaki typu Sharpie, które „przebijały” na drugą stronę. Władze wyborcze zapewniają jednak, że mazaki typu Sharpie są obecnie preferowane w lokalach wyborczych.
W chwili zamykania lokali wyborczych, o 7 pm, liczba głosów oddanych w Chicago wynosiła 636 931, co oznacza 41,3 proc. spośród półtora miliona uprawnionych do głosowania chicagowian. Liczba ta nie obejmuje głosów oddanych w głosowaniu korespondencyjnym (mail vote) i warunkowym (provisional vote). Najwyższą frekwencję – 60,1 proc. – zanotowano w dzielnicach na dalekim południowym zachodzie Chicago: Beverly, Mount Greenwood, Morgan Park, gdzie mieszka wielu policjantów, strażaków i innych pracowników miejskich. Najniższą – 24,5 proc. – w 15. okręgu miejskim na południowym zachodzie obejmującym m.in. dzielnice Brighton Park i Back of the Yards.
Podczas czerwcowych prawyborów z powodu niedoboru sędziów elekcyjnych wiele lokali wyborczych zostało otwartych z opóźnieniem. Frekwencja w czerwcu była rekordowo niska i wyniosła 23 proc.
Po czerwcowym chaosie podczas prawyborów władze wyborcze zredukowały o 40 proc. liczbę obwodów wyborczych, co umożliwiło zmniejszenie liczby lokali wyborczych z 1043 do 944, a tym samym ułatwiło obsadzenie ich sędziami i pracownikami elekcyjnymi.
Zdjęcia: Peter Serocki