Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 5 października 2024 17:51
Reklama KD Market

Bieg Niepodległości 2022 - niedziela w biało-czerwonych barwach

Bieg Niepodległości 2022 - niedziela w biało-czerwonych barwach
Punktualnie o godz. 11.11 wyruszyli na trasę biegacze na 10 km. Po lewej zwycięzca Alexandru Bacosca, za nim Magdalena Mrozek, w środku Jacek Kafel i Jan Góra, z prawej Grzegorz Zeleszkiewicz fot. Peter Serocki

Bieg Niepodległości 2022, upamiętniający 104. rocznicę odzyskania przez Polskę wolności  przeszedł do historii. Zdaniem wielu był on najlepszy w swoim pięcioletnim istnieniu i to nie tylko dlatego, że pogoda w niedzielne południe była wręcz wymarzona. 1655 biegaczy wyruszyło na trasę o symbolicznej godzinie 11.11. Do pokonania mieli dystans dziesięciu lub pięciu kilometrów. Dobiegli lub doszli prawie wszyscy, a najszybciej Helena Jankowska i Alexandru Bacosca na 10 km oraz Elise Hagen i Serhii Aleksandriuk na dystansie o połowę krótszym.

Już od godziny dziewiątej przy Montrose Harbor zaczęły królować biało-czerwone barwy. Niektórzy pobierali jeszcze pakiety startowe, inni próbowali się w ostatniej chwili zarejestrować. Wśród wolontariuszy, pomagającym pracownikom stacji WPNA FM szybko i sprawnie obsłużyć, tych, którzy w ostatniej chwili dokonywali startowych formalności, można było dostrzec Grzegorza Dziedzica. Nasz były redakcyjny kolega, który w pierwszym Biegu Niepodległości startował na 10 km, z powodzeniem pisze teraz książki. Pierwsza “Żadnych bogów, żadnych panów”, stała się bestsellerem, a jej autor laureatem  Nagrody Wielkiego Kalibru za najlepszą polską książkę kryminalną minionego roku. Druga jej część jest już na ukończeniu i ukaże się na początku przyszłego roku. Pomysł na trzecią jest już w myślach Dziedzica i pewnie też za niedługo znajdzie swoje miejsce na księgarskich półkach.

Jeszcze przed oficjalnym rozpoczęciem Biegu instalowali swoje stoiska partnerzy finansowi niedzielnego przedsięwzięcia. Z każdym rokiem jest ich coraz więcej. W tym byli nimi: Związek Narodowy Polski, KD Market, Lowell Foods, Atlantic Express, Highlander Transportation, Tom's Truck Repair, Willie Wilson for Mayor, Doors For Builders, General Masonry Supply, Golf Mill Ford, Heilo Chips, Physicians Immediate Care, Hart Dental, Manduu, ProEcoLife, Tone Up 2 Fitness, Anna Gaudyn State Farm, Chicago Transit Authority, Hyper Fight Fitness, Hunters Restaurant. Obecny był również „Dziennik Związkowy”, wyrażając dumę z tego, że miał swój udział w promowaniu tak symbolicznego wydarzenia.

Właściciele KD Market Robert i Olga Wójciakowie nie tylko dbali o podniebienia biegaczy, serwując im kanapki i obserwatorów, na których czekały specjały polskiej kuchni. Również ufundowali stypendia dla polonijnej młodzieży z aglomeracji chicagowskiej. Ich marzeniem było stworzenie programu stypendialnego w dziedzinach sportu, sztuki i nauki, który pomógłby realizować ambicje młodych Polonusów. Wśród wyróżnionych znaleźli się Emily Puchalski i Natalia Binczycki, które otrzymały 2500 dolarów. Natalia Kawalec i El Yakine Youssel po 2000, a Emilia Jurzyk, Ola Kamińska, Timothy Granatowski, Pola Wasilewska i Konrad Sacha po 500.

Punktualnie o godz. 10 na scenie pojawili się prezenterzy radia 103.1 Mateusz Pankiewicz i Marcin Kania, przedstawiając szczegółowy plan tegorocznego Biegu. Pierwszym jego punktem była rozgrzewka. W tym roku były ich dwie. Pierwszą przeprowadzili personalni trenerzy Tone Up 2 Fitness. Zadbali oni o to, by stawy, mięśnie i ścięgna były jak  najlepiej przygotowane do startu.

Później stery przejęła Magdalena Huk. To była jej czwarta rozgrzewkowa terapia. Wydawało się, że w trzech poprzednich “Dzika” wyczerpała już swoje zasoby żywiołu i energii. Nic z tych rzeczy. Prawie półgodzinny show, pełen spontaniczności, werwy i urozmaiconych układów przygotował każdego nie tylko do pokonania dystansu, również ukończenia go w znakomitej kondycji.

Frank Spula, prezes Związku Narodowego Polskiego, wyraził radość i dumę, że jest nas w tym dniu tak dużo, podkreślając, że Polacy potrafią się mobilizować i świętować tak doniosłe historyczne rocznice. - Widzę dużo energii i entuzjazmu i to, że ludzie są w tym dniu tak sobie bliscy - podkreślił szef największej polonijnej organizacji w USA.

Jacek Niemczyk, dyrektor stacji WPNA 103.1FM, która podjęła się roli organizatora biegu i jego pilotowania od pierwszej minuty rejestracji, aż do ostatniej, również nie ukrywał swojej satysfakcji. Podziękował za tak liczne przybycie, życząc samych pozytywnych wrażeń. Zapowiedział też będącego na liście startowej Konsula Generalnego RP w Chicago Pawła Zyzaka, dodając, że jego poprzednik Piotr Janicki w Biegu Stulecia osiągnął bardzo dobry wynik.

- Kiedy rodził się nowoczesny sport Polski nie było na mapie świata - powiedział Konsul Zyzak. - Sport na początku XX wieku był pretekstem do wyrażania jedności i miłości Polaków do ojczyzny. Dziękuję, że tu jesteście. Jedni biegną, by osiągnąć jak najlepszy wynik, inni, żeby pokazać przywiązanie do polskości, jeszcze inni, żeby udowodnić sobie, że potrafią przebiec i ten dłuższy i ten krótszy dystans. Wszystkim życzę zwycięstwa - zakończył Konsul.

Mirosława Topór- Sojka odśpiewała hymny amerykański i polski. Pierwszy wysłuchany w skupieniu, drugiemu towarzyszył akompaniament ponad dwóch tysięcy gardeł. Chmur wprawdzie nie przegonił i nie utorował drogę słońcu, choć to nieśmiało próbowało zaistnieć, ale wrażenie pozostawił takie, że pamiętać się będzie bardzo długo

Jak co roku, tak i tym razem finałowego odliczania podjął się Jacek Niemczyk, wspierany przez biegaczy i ich kibiców. O godzinie 11.11 wystrzał armaty Boforsa 38 mm własności 12 Pułku Ułanów Podolskich,  która w czasie drugiej wojny światowej była niezwykle skuteczna w dziurawieniu niemieckich czołgów, dał sygnał do startu biegu na 10 kilometrów. Dziesięć minut później ponowny wystrzał poderwał do biegu uczestników dystansu dwa razy krótszego.

Po 34 minutach i 19 sekundach na mecie pojawił się zwycięzca “dziesiątki” Alexandru Bacosca. Minutę za nim przybiegł Jana Myrda, który w roku ubiegłym był trzeci. Broniący tytułu Jacek Kafel tym razem musiał zadowolić najniższym stopniem podium.

Niezwykle emocjonująca była rywalizacja biegaczek. Od trzeciego kilometra biegły razem Helena Jankowska i Magdalena Mrozek. Raz prowadziła jedna, innym razem druga. Na finiszowych metrach lepszą okazała się szesnastoletnia Jankowska i to jej własnością stała się statuetka zwycięzcy.

Był to jej trzeci Bieg Niepodległości. W tegorocznym reprezentowała grupę Parafii Corpus Christi. Na co dzień trenuje biegi w szkole średniej, a zamiłowanie do nich wyniosła z rodzinnego domu. Jej ojciec w rodzinnym Jastrzębiu-Zdroju też biegał, mimo że w tym mieście zawsze królowała siatkówka. Jest szczęśliwy nie tylko ze zwycięstwa córki, również z tego, że mówi ona bardzo ładnie po polsku i chętnie co roku spędza wakacje w kraju jej rodziców.

Z kolei Magdalena Mrozek nie ukrywa, że czuje pewien niedosyt. - Dałam z siebie wszystko, pobiegłam na “maksa”, ale młodej rywalki nie byłam w stanie prześcignąć. Pogratulowałam jej zwycięstwa, odniosła go naprawdę w dobrym stylu. A ja, mimo że zajęłam drugie miejsce, czuję się wygraną - powiedziała po zakończeniu biegu Mrozek. - To był mój piąty Bieg Niepodległości. Dwa lata temu biegłam na 5 km razem ze swoim synem, tuż po zakończeniu nowojorskiego maratonu. Za rok na pewno tutaj powrócę i będę walczyć o zwycięstwo. Mam duże doświadczenie biegowe, dobrą kondycję fizyczną i psychiczną, łatwo nie odpuszczę - dodała Mrozek, która w październikowym maratonie chicagowskim, pobiła swój rekord życiowy o dziesięć minut, uzyskując wyśmienity czas 3 godzin i 20 minut.

Grono triumfatorek “dziesiątki” uzupełniła trzecia na mecie Agnieszka Burkevic.

Dystans pięciu kilometrów pierwotnie wygrał jedenastoletni Alex Sierzputowski. Jednak, jak się później okazało, pokonał trasę, nie taką jak wszyscy, co skutkowało dyskwalifikacją. Mając nadzieję, że zrobił to nieświadomie, życzymy mu, by kontynuował swoją biegową pasję, która w przyszłości, być może zaowocuje zwycięstwem. Oficjalnym triumfatorem okazał się Serhii Aleksandriuk, przed Grzegorzem Dziubkiem i Oliverem Wielgockim. 

Wątpliwości nie było w rywalizacji pań. Tu rządziły i dzieliły dwie nastolatki. Wygrała czternastoletnia Elise Hagen, wyprzedzając o rok młodszą, Angelikę Hill. Trzecia do mety dobiegła Katarzyna Przekop.

Ci, którzy dobiegli do mety witani byli przez Misia Wojtka, maskotę Polskiej Szkoły im. gen. Władysława Andersa w Des Plaines. W czasie II wojny światowej niedźwiadek Wojtek przeszedł szlak bojowy z armią generała Andersa, będąc m.in. pod Monte Cassino. Pewnie wtedy na myśl mu nawet nie przyszło, że kilkadziesiąt lat później, już jako maskotka szkoły, której patronem jest jego “dowódca”, będzie wręczać medale, tym, którzy biegiem uczcili odzyskanie przez Polskę wolności, o którą on też “walczył”. 

Zadowolenia z ukończenia biegu nie ukrywał Konsul Paweł Zyzak. - Cieszę się, że dobiegłem do mety. Nigdy wcześniej nie miałem okazji sprawdzić się w takiej formule sportowej. Biegam trochę amatorsko po górach różne dystanse, ale po raz pierwszy przyszło mi się zmierzyć z dystansem 10 kilometrów na płaskiej trasie, no i udało mi się dobiec do mety. Piękna, wspaniała idea. Cudownie jest zobaczyć, coś takiego za oceanem, w miejscu, gdzie jest duża polonijna społeczność, a co za tym idzie wiele polskości. Z  tego, co wiem, wcześniej nie było tego typu biegów. Warto tę ideę rozwijać, warto ją promować i warto, żeby w latach następnych bieg stał się bardziej międzynarodowy, rozsławiał Polonię  na całą Amerykę, a może i na cały świat. Jest w “Wietrznym Mieście” prestiżowy maraton, któremu przyglądałem się w tym roku z dużym zainteresowaniem. On jest zauważony na całym świecie, może kiedyś Bieg Niepodległości takim właśnie będzie - mówił z nadzieją w głosie Konsul RP w Chicago. Na pytanie, czy wystartuje w przyszłym roku, odpowiedział, że jak tylko zdrowie i czas pozwolą, to na pewno. - Może uda mi się poprawić rekord życiowy - dodał.

Taki rekord pobił Grzegorz Zeleszkiewicz. We wspomnianym maratonie chicagowskim osiągnął czas poniżej trzech godzin, najlepszy spośród biegaczy polonijnych. Tym razem przybiegł do mety w biegu na 10 km na piątym miejscu. - Ale z rekordem życiowym - mówi z nieukrywaną dumą. - To było dla mnie celem, podobnie jak dla mojej żony, która też pobiła życiówkę. Oboje po raz czwarty wystartowaliśmy w Biegu Niepodległości. Tylko raz nas tutaj nie było, ale w tym czasie mieliśmy maraton - dodaje.

Darek Milewski brał udział we wszystkich czterech poprzednich biegach, pokonując na wózku inwalidzkim najpierw dystans pięciu kilometrów, w następnych dwukrotnie dłuższy, by w minioną niedzielę ponownie zmierzyć się z “piątką”.. - Pamiętam w dniu rozgrywania Biegu Stulecia, było potwornie zimno i dobrze się stało, że organizatorzy w tym roku zdecydowali się na październikowy termin. Było ciepło i jak zawsze miło, sympatycznie i radośnie. Za rok znowu tutaj będę - zapewnia wielokrotny uczestnik mistrzostw świata w tenisie stołowym na wózkach inwalidzkich.

Wszyscy, którzy dobiegli do mety, otrzymali pamiątkowe medale. Wszyscy, co podkreślił w swoim końcowym wystąpieniu prezes Związku narodowego Polskiego Frank Spula też mogą z całą powagą traktować siebie w kategorii zwycięzców. Postanowili, że tej niedzieli nie może ich zabraknąć przy Montrose Harbor. Przyszli z najbliższymi, niekiedy mającymi kilkanaście miesięcy. Wystartowali i dobiegli, dając wyraz nie tylko wiary w to, że się powiedzie, również przykład szacunku dla tak symbolicznego wydarzenia, jakim jest Święto Niepodległości.

Dariusz Cisowski

Zdjęcia: Peter Serocki


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama