Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
niedziela, 6 października 2024 00:23
Reklama KD Market

Bank of America Chicago Marathon - cenny sprawdzian przed Biegiem Niepodległości

Bank of America Chicago Marathon - cenny sprawdzian przed Biegiem Niepodległości
Grzegorz Zeleszkiewicz z żoną Agnieszką nie ukrywali satysfakcji fot. Facebook/BiegAm

Od zakończenia Bank of America Chicago Marathon minął już prawie tydzień, a on wciąż żyje swoim życiem, o czym świadczą tysiące zdjęć na portalach społecznościowych i setki bardzo przychylnych komentarzy. Na sukces zapracowali wszyscy. Organizatorzy, wolontariusze, kibice, pogoda, która tego dnia była wprost wymarzona i 40 tysięcy biegaczy z ponad stu krajów.

Wśród nich była wyjątkowo liczna polonijna grupa. Wielu z nich poprawiło swoje rekordy życiowe, co jest dobrym prognostykiem przed Biegiem Niepodległości, bo o starcie w nim zapewniają prawie wszyscy chicagowscy Polonusi, którzy wzięli udział w niedzielnym maratonie.

Grzegorz Zeleszkiewicz: wynik, który sprawił satysfakcję

Największe powody do zadowolenia ma grupa BiegAm, nie tylko dlatego, że wystawiła do niedzielnego maratonu ponad 20 swoich biegaczy, spośród których większość ustanowiła “życiówki”, ale dlatego, że miała w swoich szeregach Grzegorza Zeleszkiewicza. Startując w kategorii wiekowej 45-49 przełamał granicę trzech godzin, dobiegając do mety z czasem 2.55.48. Nikt z chicagowskich Polonusów nie pobiegł w niedzielę tak szybko.

- To był mój 11 maraton i piąty chicagowski. Tutaj zawsze jest fajnie, głównie dlatego, że atmosfera stworzona przez kibiców jest niepowtarzalna, Po cichu liczyłem na złamanie “trójki”. By tak się stało, musiałem pobić swój rekord życiowy o cztery minuty, co w moim wieku nie jest takie łatwe. Jednak dobre przygotowanie i wspomniana atmosfera sprawiły, że poczułem moc. Również pogoda była w niedzielę wyjątkowo korzystna W przeszłości temperatury bywały wyższe, co niekiedy sprzyjało powstawaniu podczas biegu skurczom mięśni. Tym razem te dolegliwości mnie ominęły, stąd wynik, lepszy od mojego poprzedniego rekordu o ponad dziewięć minut. Nie ukrywam, że sprawił mi on naprawdę wielką satysfakcję - dodaje.

Zeleszkiewicz jest na liście startowej Biegu Niepodległości razem ze swoją żoną Agnieszką, która też dobiegła do mety niedzielnego maratonu. Nie ukrywa, że liczy na korzystny wynik. - W ubiegłym roku biegłem z flagą naszego klubu BiegAm, co nie pozwoliło na zajęcie dobrego miejsca. W tym powinno być inaczej, a czy lepiej? Nie wiem. Chciałbym przebiec dystans poniżej 40 minut. Jeżeli to się uda, to mam szansę na zajęcie miejsca w czołówce. Wygra ktoś młodszy, np. Grzegorz Dziubek, który w tym roku jest moim faworytem - prognozuje Grzegorz Zeleszkiewicz.

Grzegorz Dziubek (drugi z prawej) z członkami własnego klubu fitness fot. Facebook/Grzegorz Dziubek

Grzegorz Dziubek: test formy przed Biegiem Niepodległości

Wspomniany Dziubek, prowadzący” Extreme Dziubek Fitness” przebiegł w swojej karierze 14 maratonów, w tym 11 chicagowskich. W tym roku miał silne wsparcie w siedmioosobowej grupie trenującej w jego klubie. Wszyscy dobiegli do mety, niektórym z nich udało się nawet pobić rekordy życiowe. On sam, jako drugi z chicagowskich polonijnych biegaczy przełamał barierę trzech godzin, kończąc bieg w czasie 2.58.57.

- Był to sprawdzian przed maratonem w Bostonie, w którym wystartuję za kilka miesięcy - mówi Dziubek. Był to także test formy przed Biegiem Niepodległości. Ona jest i mam nadzieję, że będzie jeszcze wyższa. Raz udało mi się przybiec w najlepszej “dziesiątce”, może i tym razem to się powiedzie, choć nie ukrywam, że to miejsce jest najważniejsze, ale to, że coraz więcej biegaczy z mojego klubu bierze udział w Biegu Niepodległości. W roku ubiegłym było ich ponad 60. Myślę, że w tym będzie podobnie. Po prostu nie wyobrażamy sobie, by w tym dniu nie biec nad jeziorem. To przecież największe spotkanie Polonii, która swoją obecnością podkreśla wartość rocznicy odzyskania przez Polskę Niepodległości. A satysfakcja z ukończenia biegu jeszcze bardziej motywuje do udziału w nim - podkreśla, były znakomity pięściarz, a dzisiaj promotor zdrowego trybu życia.

Magdalena Mrozek dobiegła do mety w znakomitej kondycji

Magdalena Mrozek: poświeciłam całe lato na solidny trening

Magdalena Mrozek także prowadzi swój klub fitness. Nie ukrywa, że bieganie jest jej życiową pasją, nic więc dziwnego, że w tym roku dołączyła do grona tych, którzy dotarli do mety z rekordem życiowym. 

-  To był mój ósmy maraton. Sześć razy startowałam w Chicago, raz w Bostonie i Nowym Jorku.  Poświęciłam całe lato na solidny trening i osiągnęłam zamierzony sukces. Chciałam poprawić swój najlepszy wynik, chciałam pobiec po nową życiówkę. I udało się, choć nie mogę uwierzyć, że osiągnęłam czas 3.14.34,  poprawiając swój najlepszy dotychczasowy wynik o ponad dziesięć minut. Nie jestem związana z żadną grupą biegową, trenuję sama. Cieszę się, że: Halina Kamiński, Zbigniew Lizak, Krzysztof Antos, Władysław Czernik, którzy są moimi bliskimi znajomymi, także dobiegli do mety w bardzo dobrej formie.

Magdalena Mrozek w pierwszym Biegu Niepodległości zajęła trzecie miejsce w rywalizacji kobiet. W ubiegłym roku była druga. W myśl przysłowia “do trzech razy sztuka". - Jestem dobrze przygotowana, do Biegu Niepodległości. Czuję, dużą formę, dlatego mam nadzieję, że osiągnę dobry wynik, lepszy od tego z ubiegłego roku. Czy to wystarczy do zajęcia czołowego miejsca? Nie wiem. Jestem już seniorką, a na dystansie 10 kilometrów młodsi mają więcej do powiedzenia, większe pole do popisu.

Bieg Niepodległości to szczególna impreza dla wszystkich tych, którzy biegają szybko i walczą o zwycięstwo, dla tych, którzy biegną wolniej, ale chcą osiągnąć metę i dla chodziarzy, którzy chcą dystans przejść, przespacerować. Bezcennym wrażeniem jest wysłuchanie polskiego hymnu przed biegiem. Jest też wspaniałą okazją do spędzenia czasu z rodziną, spotkania znajomych. Ci, którzy jeszcze nie zdecydowali się wystartować, niech wezmą to pod uwagę - powiedziała jedna z najlepszych przedstawicielek polonijnego maratonu w chicagowskiej aglomeracji.

Daniel Bociąga poprawił swój rekord życiowy o dziewięć minut

Daniel Bociąga: miałem wrażenie, że nie biegnę, a frunę

Daniel Bociąga, na życie zarabia w radiu 103.1 FM, spełnia się zaś w wielu innych dziedzinach. W zimie ośnieżone stoki pokonuje na desce, w lecie podziwia świat z góry, skacząc na spadochronie, no i biega. Dużo biega, bo jak sam twierdzi, jest to nie tylko wysiłek fizyczny, ale przede wszystkim odpoczynek dla głowy. - Podczas biegu potrafię się wyłączyć od wszelkich myśli związanych z rzeczywistością - zapewnia.

Czy tak było podczas niedzielnego maratonu? Pewnie tak. Po raz drugi pokonał 42 km i 195 metrów. Pierwsze w ubiegłym roku w Milwaukee. - Oba maratony łączył tylko ten sam dystans i wypłaszczony teren. Wszystko pozostałe było diametralnie inne. Trasa, która pozwalała na odkrycie Chicago z zupełnie innej perspektywy, a przede wszystkim atmosfera wykreowana przez tysiące kibiców dopingujących i wspierających. To oni naładowali mnie tak niesamowitą energią. Miałem wrażenie, że nie biegnę, a frunę - dodał.

I pofrunął, osiągając czas 3.31.25, poprawiając swój rekord życiowy o ponad dziewięć minut. To sprawia, że w tegorocznym Biegu Niepodległości będzie wśród tych, którzy realnie mogą myśleć nawet o zwycięstwie.

– To nie jest najważniejsze. Liczy się udział w czymś, co jest symboliczne, a Bieg Niepodległości taki właśnie jest. Dlatego zachęcam wszystkich, którzy jeszcze się nie zdecydowali, by spróbowali swoich sił. Większość polonijnych maratończyków, którzy startowali w niedzielę, biegowej pasji nabyło, dobiegając do mety Biegu Niepodległości. To nie jest powiedziane, że każdy, kto pojawi się 30 października nad jeziorem, pójdzie ich śladami, ale jeżeli nie da sobie szansy, to nigdy się o tym nie przekona - zachęca Daniel Bociąga.

Dariusz Cisowski

Zdjęcia z archiwum bohaterów reportażu.

Biegacze grupy BiegAm mieli w niedzielę liczną reprezentację

bociąga

bociąga

maraton

maraton

mrozek

mrozek

dziubek1

dziubek1


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama