Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
czwartek, 28 listopada 2024 01:54
Reklama KD Market

Pierwsze Podhalańskie Święto Plonów w Chicago z nowym konsulem generalnym RP i skarbnikiem powiatu Cook

Pierwsze Podhalańskie Święto Plonów w Chicago z nowym konsulem generalnym RP i skarbnikiem powiatu Cook

Chicagowscy górale do bogatego kalendarza imprez organizowanych przez Związek Podhalan w Ameryce Północnej dołączyli Święto Plonów. Uroczystość swoją obecnością zaszczycił nowy konsul generalny RP w Chicago, dr Paweł Zyzak z rodziną. Przybyła również skarbnik powiatu Cook Maria Pappas. Inauguracja dożynkowej imprezy odbyła się 18 września w ogrodach Slovenian Catholic Cultural Center w Lemont.

W korowodzie do ołtarza dziewczęta niosły figurę Matki Bożej Ludźmierskiej – Gaździny Podhala – przystrojoną wieńcami ze zbóż i kwiatów. Za nimi członkinie kół „Ząb” i „Odrowąż” niosły samodzielnie uwite wieńce z tegorocznych zbóż wzbogacone kwiatami, warzywami oraz owocami z pól, łąk i lasów. Młodzi tancerze ze Szkółki przy Zarządzie Głównym oraz zespołów „Holni” nieśli ozdobne snopy żyta, owsa i pszenicy. Szły poczty sztandarowe 20 organizacji, a całość otwierali góralscy muzycy z kapelmistrzem Markiem Bukowskim.Uroczystą dziękczynną mszę dożynkową celebrował kapelan góralskiej organizacji, o. Bartłomiej Stanowski. Gościem honorowym był nowy konsul generalny RP w Chicago, dr Paweł Zyzak z żoną Esterą oraz synami, Filipem i Piotrem. Przybyła również skarbnik powiatu Cook Maria Pappas, bardzo zaprzyjaźniona z Polonią.W wygłoszonym kazaniu o. Bartłomiej, nawiązując do słów Ewangelii, mówił o relacjach ludzi z Panem Bogiem. O tym, że w sercu każdego człowieka powinna być miłość do ludzi i Boga, bo jeżeli nie ma w nim miłości, to nie ma radości, gdyż to wszystko jest ze sobą powiązane. Bardzo często nie umiemy się cieszyć z tego, co Pan Bóg daje każdemu z nas, bo nie umiemy się tym wszystkim dzielić z drugim człowiekiem. Nie doceniamy tego, co dostajemy od życia.Na potwierdzenie tych słów duszpasterz przywołał historię z rodziny swojej kuzynki, która na Mikołaja sprezentowała swojej córeczce wymarzone przez nią rolki. Gdy dziewczynka rozpakowała prezent, to się rozpłakała, ale jak się okazało nie ze szczęścia, że je dostała, ale dlatego, że były niebieskie, a nie różowe, o których marzyła.– Tak sobie myślę, że podobnie jest z nami. To nie jest tylko kwestia tej małej dziewczynki, ale chyba każdego człowieka. Nie umiemy się cieszyć z tego, co Pan Bóg daje każdemu z nas. Kiedy obserwujemy nasze życie, kiedy próbujemy zobaczyć nasze plony, to wszystko, co mamy, co posiadamy, co jakoś próbujemy zebrać, to zawsze się pojawia zazdrość, bo ktoś ma lepsze, różowe, a ja nie mam (…). To dzisiejsze święto dziękczynienia, nasze dożynki, to jest święto, kiedy każdy z nas musi dostrzec i zobaczyć, jak wielką i hojną rękę ma Pan Bóg dla nas, że mamy za co Mu dziękować – podkreślił kapłan.Nad oprawą artystyczną nabożeństwa czuwały dziewczęta z zespołu „Holni” oraz kapela góralska. Na trombicie grał Grzegorz Sarna. W procesji z darami do ołtarza, niosąc bochen chleba oraz dary pól i łąk, wraz z konsulem generalnym szli członkowie Zarządu Głównego z prezesem Stanisławem Sarną na czele.Witając uczestników Święta Plonów, nowy konsul generalny Paweł Zyzak wyraził radość, że może w nim uczestniczyć. Dziękując władzom góralskiej organizacji oraz kapelanowi za zaproszenie, wyraził przekonanie, że chicagowscy Podhalanie nie będą żałować objęcia przez niego funkcji konsula generalnego w Wietrznym Mieście.– Jeżeli chodzi o siewy, jeżeli chodzi o zbiory, to one są faktycznie dziełem rąk ludzkich, ale nie sposób się nie zgodzić z ojcem Bartłomiejem, że jeżeli chodzi o plony, to one są owocem dobroci i Bożej łaski.Ja natomiast, stojąc tutaj przed państwem, widzę plony troski o polską tradycję i regionalną polską kulturę. Widzę plony pracy, jaką państwo wykonaliście z dziećmi i młodzieżą tutaj z nami stojącymi. Są to plony, które powodują, że dzieci i młodzież wciąż są sercem przy Polsce, wciąż tęsknią za polskim krajobrazem, za swoją pierwszą, drugą ojczyzną. Z tego miejsca chcę państwa poprosić o wsparcie, żeby państwa sukces pracy z dziećmi i młodzieżą w jeszcze większym stopniu przełożyć na platformę całej Polonii, żeby próbować zbudować w całej diasporze polonijnej właśnie taki owoc, owoc młodzieży i dzieci, które będą tęskniły za Polską, które będą pielęgnowały język polski, które będą chciały wyjeżdżać do kraju nad Wisłą, które będą mówiły tutaj w Stanach Zjednoczonych swoim amerykańskim przyjaciołom o Polsce. Będąc tutaj z państwem, czuję się jak u siebie w domu – powiedział konsul, przyznając również, że przed wyjazdem do Chicago miał pewien dylemat, bo musiał opuścić swoje ukochane góry. Osobno żegnał się z Beskidem Sądeckim, zdobywając wraz z kolegami Eliaszówkę i Radziejową. Osobno z Beskidem Śląskim i Tatrami, wędrując przez Kopę Kondracką, Starorobociański Wierch i Ornak. Konsul zadeklarował, że będzie starał się odwiedzić jak największą ilość polonijnych środowisk, klubów, kół i organizacji. Jednocześnie zaprosił do wizyt w konsulacie, którego drzwi są otwarte dla Polonii przez siedem dni w tygodniu.Po nabożeństwie grupa gości honorowych bryczkami podjechała przed specjalnie na tę okazję zbudowaną estradę. Wiceprezes ds. kultury ZPPA Jan Król powitał uczestników i zaprosił na posiłek, a po godzinnej przerwie do obejrzenia występów artystycznych zespołów „Ślebodni” oraz „Holni” i młodych tancerek i tancerzy ze Szkółki Pieśni i Tańca przy Zarządzie Głównym.Po tanecznych i wokalnych popisach góralskiej młodzieży przyszedł czas na zabawy, gry i konkursy sprawnościowe. Publiczność miała okazję sprawdzić swoje siły w cięciu drewna ręczną piłą, piciu piwa, szatkowaniu kapusty na czas oraz robieniu odkuwek na stoisku ludwisarza Stanisława Kulawiaka.Swoje wyroby prezentowali góralscy wytwórcy. Były stoiska z odzieżą regionalną, jubilerskie i spożywcze. Były prezes góralskiej organizacji Andrzej Pitoń oferował stroje i zabawki, a na bacówce „Braci Sarnów” chętni mogli spróbować świeżego buncu, napić się zyntycy i zaopatrzyć w oscypki. Wojciech Jendrol zorganizował zagrodę góralską z żywymi owieczkami. Na przejażdżki bryczkami zapraszali Józef Sitko i Leon Król, a w roli „pytacy” wystąpili Andrzej Nędza i Wojciech Jarosz-Rejniosz.Wieniec Koła „Ząb” uwiła Janina Stasik. – Nigdy wcześniej tego nie robiłam, ale obejrzałam dożynkowe relacje w Internecie i tak zrodził się pomysł wieńca na okrągłej podstawie i trójramiennym korpusie. Cały stelaż wykonał mój mąż Wojciech, a ja wykorzystując żyto, owies i pszenicę, uwiłam całość. Starałam się to zrobić tak, żeby oddać matce naturze godny hołd. W podstawie znalazły się wszystkie świeże plony z pola, a nawet chlebek. W centralnym miejscu umieściłam małą kapliczkę z Matką Bożą.Za udział w dożynkach dziękował prezes Podhalan Stanisław Sarna, a wiceprezes Jan Król, który wraz z żoną Dorotą celebrowali tego dnia 18. rocznicę ślubu, podsumował imprezę słowami: – Pierwsze dożynki podhalańskie tutaj w Ameryce były dosyć paradne. Były wieńce, przejazd końmi i bryczkami. Były występy zespołów, konkursy sprawnościowe, pyszne jedzenie i fajna atmosfera. To takie podsumowanie lata i zaproszenie na inne imprezy, które nas niebawem czekają.

Tekst i zdjęcia: Andrzej Baraniak/NEWSRP


DSC_3898

DSC_3898

DSC_3743

DSC_3743

DSC_3659

DSC_3659

DSC_3641

DSC_3641

DSC_3618

DSC_3618

DSC_3615

DSC_3615

DSC_3547

DSC_3547

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama