Deszcz padający w niedzielę, 11 września nie odstraszył licznej grupy uczestników festynu zorganizowanego przy kościele pw. św. Rozalii przez wolontariuszy Domu Samotnej Matki w Chicago. Dzięki miejscowemu proboszczowi, Grzegorzowi Lorensowi impreza mogła się odbyć w sali sportowej i pomieszczeniach szkolnych miejscowej placówki dydaktycznej.
– W tej sytuacji wszyscy jesteśmy zadowoleni. Ziemia, że ma deszcz i my, że jesteśmy razem. Tym razem chcemy się podzielić z tymi, którzy mają mniej. Siostry z Polski prowadzą na Ukrainie 2 domy dziecka. Te dzieci po wybuchu wojny przyjechały do Polski z Kijowa i Żytomierza. Niestety, nie potrafiły się u nas zaaklimatyzować i w czerwcu wraz z siostrami wróciły w swoje rodzinne strony. Niestety, w czasie działań wojennych ich placówki zostały częściowo zniszczone i okradzione. Rosjanie wynieśli wszystko, co dało się zabrać. W tej chwili trzeba na nowo remontować i je wyposażać. Na razie dzieci znajdują się w pomieszczeniach piwnicznych. Jeżeli Pan Bóg pozwoli, to dzięki ludziom dobrej woli i otwartych serc zbierzemy odpowiednią sumę pieniędzy, żeby wyposażyć kuchnię i zaopatrzyć w jedzenie. Chcemy się podzielić tymi smakołykami, które my tutaj jemy, i żeby miały chleb i coś jeszcze do chleba. Jest im bardzo trudno, bo nie dość, że w wielu przypadkach utraciły swoje rodziny, to jeszcze utraciły swoją ojczyznę i ten drugi dom – dom dziecka.
Jestem bardzo szczęśliwa, że dzisiaj na tej sali jest wiele matek z dziećmi, którym miałyśmy szansę pomóc w ich życiowej niedoli. Widziałam tutaj ich sporą grupę, chyba ze trzydzieści osób. Widać, że mamy i dzieci są szczęśliwe. Cieszymy się, że niektóre małżeństwa podjęły decyzję o tym, żeby ponownie być razem. Dziękujemy Panu Bogu, że się udało, że te osoby znalazły do siebie z powrotem drogę, albo odkryły nową drogę, są szczęśliwe i radzą sobie. Wiele założyło własne biznesy, a nawet tutaj moją swoje stoiska – powiedziała przełożona Domu Samotnej Matki w Chicago, siostra Marta Cichoń.
Wśród przygotowanych dla gości piknikowych atrakcji były występy artystyczne. Między innymi grały i śpiewały dzieci ze szkoły „Magical Keys” Katarzyny i Karoliny Szczech. Były stoiska z malowaniem twarzy, biżuterią, wyrobami rękodzieła artystycznego. Szczęśliwcy mogli próbować szczęścia kręcąc Kołem Fortuny. Przygotowano loterię fantową z wieloma cennymi upominkami. Na wszystkich czekały smaczne potrawy ufundowane przez osiem polonijnych restauracji i delikatesów.
– Oprócz uczty duchowej podczas mszy świętej, mamy także ucztę dla słuchu i wzroku, bo oprócz występów muzycznych solistów i zespołów, mamy także wystawę prac malarskich. Myślę, że pomimo deszczu wszyscy mile spędzili czas pod dachem. Na zewnątrz, chociaż pod namiotami, mamy kuchnię, gdzie przyrządzane są smaczne dania. Jest pyszna golonka, kiełbaski z rusztu, placki ziemniaczane, zapiekanki, gołąbki, ciasta, lody, a nawet wata cukrowa – powiedziała koordynatorka festynu Kamila Lepkowska. Nad przebiegiem imprezy czuwała liczna grupa wolontariuszy z „Trójcowa” oraz innych parafii.
Dom Samotnej Matki w Chicago został założony przez siostrę Martę Cichoń ze Zgromadzenia Sióstr Misjonarek Chrystusa Króla dla Polonii 15 czerwca 2008 roku na Jackowie. Przez okres bytności w tym rejonie naszej metropolii z opieki sióstr skorzystało ponad 70 mam i osiemdziesięcioro dzieci. 7 lat temu dom został przeniesiony z Jackowa bardziej na zachód. Obecnie z opieki sióstr korzysta 6 matek z dziesięciorgiem dzieci. Kierowana przez siostry placówka dzięki hojności darczyńców i charytatywnych imprez takich jak pikniki, działa już piętnasty rok i za rok będzie celebrowała jubileusz.
Tekst i zdjęcia: Andrzej Baraniak/NEWSRP