Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 28 września 2024 16:22
Reklama KD Market
Reklama

Manipulacje filmowymi tytułami

W ciągu ostatniej dekady znacznie wzrosła w USA popularność filmów zagranicznych, które wcześniej traktowane były jako zjawisko niszowe. Przeciętny amerykański widz znacznie lepiej toleruje dziś napisy oraz sam fakt, że dzieło nie jest produktem Hollywoodu. Ryan Krivoshey, który kieruje firmą Grasshopper Film, wskazuje na sukces nagrodzonego Oscarem filmu Drive My Car, który został nakręcony w Japonii…

Pierwsze wrażenie

Reżyserem Drive My Car jest Ryusuke Hamaguchi, który nakręcił również obraz pod amerykańskim tytułem Koło fortuny i fantazji, mimo oryginalnej nazwy Zbieg okoliczności i wyobraźnia. Dowodzi to, że czasami nawet filmy tego samego twórcy bywają przez dystrybutorów traktowane w różnoraki sposób.

Dwa lata temu światowe premiery filmowe w Stanach Zjednoczonych osiągnęły niespotykany wcześniej poziom, a koreański film pt. Pasożyt zdobył Oscary w czterech różnych kategoriach. Jednak zanim jakikolwiek nieanglojęzyczny film trafi do amerykańskich kin, trzeba rozstrzygnąć podstawową kwestię: tytułu. Czasami jest to sprawa prosta. Tytuł Pasożyt został po prostu przetłumaczony dosłownie z języka koreańskiego. Jednak zwykle takie bezpośrednie tłumaczenie jest albo niemożliwe, albo niewskazane z powodów komercyjnych.

Dystrybutorzy twierdzą, że tytuł może tworzyć pierwsze wrażenie, jakie film wywiera na potencjalnych widzach, dlatego poświęcają mu dużo uwagi. Wymaga to czasami dość karkołomnych zabiegów. Tytuł francuskiego obrazu z 2008 roku brzmi w USA Lilie wodne, choć film ten nosi we Francji tytuł Narodziny ośmiornicy. Amerykańskie tłumaczenie zostało zaproponowane jako alternatywa przez agenta dystrybucji filmów. To profesjonalista, który sprzedaje prawa do rozpowszechniania produkcji filmowych na określonych terytoriach, takich jak Stany Zjednoczone. Uznał on w tym przypadku, że dosłowne tłumaczenie z francuskiego byłoby niezbyt fortunne.

Czasami ludzie odpowiedzialni za dystrybucję filmów zagranicznych w USA decydują się na pozostawianie tytułów w ich oryginalnych językach. Tak było na przykład w przypadku włoskiego dzieła pt. Il buco. Tytuł ten dosłownie znaczy „dziura” i uznano, że przetłumaczenie go na The Hole byłoby niekorzystne. W przeszłości nikt na serio nie brał możliwości przetłumaczenia tytułu głośnego filmu Michelangela Antonioniego L’Avventura na The Adventure, ponieważ – zdaniem specjalistów – pozbawiłoby to tego dzieła jego swoistego wydźwięku i magnetyzmu.

Wspomniany Krivoshey, kiedy zdecydował się na dystrybucję w Stanach Zjednoczonych francusko-szwajcarskiego filmu dokumentalnego pt. De humani corporis fabrica, postanowił pozostawić oryginalną łacinę w spokoju, czyli tak właśnie będzie się ten film nazywał w Ameryce. Podobnie brazylijski thriller Bacurau z 2020 roku ma w USA niezmieniony tytuł, ponieważ jest to nazwa fikcyjnego miasta, w którym rozgrywa się akcja. Ponadto słynny Volver Pedro Almodóvara z 2006 roku (co dosłownie znaczy „wrócić” po hiszpańsku) też nie został w żaden sposób przetłumaczony na amerykańskie potrzeby przez Sony Pictures Classics.

Pułapki dla tłumaczy

Carlos Gutiérrez z Cinema Tropical, organizacji non-profit specjalizującej się w prezentacji kina hiszpańskojęzycznego, zauważył zmianę „nawyków tytułowych” na początku obecnego stulecia: – Myślę, że Amores Perros otworzył drzwi i przekonał wielu, że czasami fajnie jest zostawić tytuł w języku hiszpańskim. Tak samo postąpiono w przypadku filmu Y Tu Mamá También. Gutiérrez dostrzegł także rosnący potencjał hiszpańskojęzycznych filmów opatrzonych oryginalnymi tytułami: – Po spisie ludności w 2000 roku ten kraj zdał sobie sprawę, że istnieje duża grupa latynoskich konsumentów, z którą się w znacznej mierze nie liczono.

Na takich platformach jak Netflix zagraniczne filmy i seriale czasami noszą przetłumaczone tytuły, a czasami oryginalne. Pięciosezonowy, przebojowy serial hiszpański Money Heist w oryginale zatytułowany jest La casa de papel, czyli dosłownie „Dom z papieru”, co po angielsku nie nadawało się rzekomo do zastosowania. Jednak w przypadku wielu innych produkcji tłumaczenia są zwykle dosłowne, np. Happy as Lazzaro, Atlantics i I Lost My Body.

Jeśli chodzi o głośne filmy polskie, np. Nóż w wodzie, Człowiek z marmuru, Popiół i diament czy Kanał, ich tytuły zostały przetłumaczone dosłownie, bez żadnego dla nich uszczerbku. O wiele gorzej jest w przypadku tłumaczenia niektórych amerykańskich tytułów na język polski. Prześmiewcy zawsze podają trzy przykłady. Pierwszy to Terminator, który został w Polsce Elektronicznym mordercą. Po latach tytuł Terminator wrócił. Dwa kolejne filmy wyśmiewane za tłumaczenie ich tytułów to Dirty Dancing (po polsku Wirujący seks) i Die Hard (Szklana pułapka). Z tego pierwszego tłumaczenia ludzie śmieją się do dziś. Jednak film z Bruce’em Willisem w roli głównej funkcjonuje nadal w świadomości Polaków pod polskim tytułem, mimo że nie ma on większego sensu.

Trzeba zaznaczyć, że prawo do zmiany tytułu może w pewnych przypadkach nie zostać przyznane dystrybutorowi w umowie, kiedy nabywa on film. Może też być do takiej zamiany wymagana zgoda reżysera lub producenta. Jednak zwykle dystrybutorzy i tak konsultują swoje pomysły z twórcami, by nie dochodziło do konfliktów i nieporozumień. Przykładowo uzgodniono, że tytuł norweskiego thrillera Morze Północne zostanie na potrzeby amerykańskie zmieniony na Płonące morze.

Faktem jest to, że od tytułów filmów zagranicznych wiele zależy, ponieważ niemal z definicji znajdują się one na rynku amerykańskim w gorszej sytuacji od propozycji hollywoodzkich. W związku z tym niemal wszystko, co może w jakiś sposób uatrakcyjnić dany obraz dla amerykańskiego odbiorcy, ma bardzo duże znaczenie. Czasami manipulacje tytułami przynoszą więcej szkody niż pożytku, ale zwykle, a szczególnie w ostatnich latach, przynoszą sukcesy.

Marcin Nowak


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama