Choć szef chicagowskiej policji David Brown zapewnia, że ogólna liczba zabójstw w Chicago spadła i to o ponad 40 proc., to przemoc z bronią palną jest coraz bardziej widoczna w dzielnicach w rejonie śródmieścia, dotychczas uważanych za bezpieczne. Niepokoi to mieszkańców oraz właścicieli okolicznych biznesów i dodatkowo stwarza zagrożenie dla turystów powracających do Wietrznego Miasta po pandemicznej przerwie.
Szef chicagowskiej policji David Brown ogłosił we wtorek, że ogólna liczba zabójstw w Chicago spadła o 44 proc. w porównaniu z ubiegłym rokiem, a liczba strzelanin – o 26 proc.
Według statystyk, spadła również liczba zabójstw w dzielnicach na zachodzie i południu miasta, tradycyjnie najbardziej nękanych problemem przestępczości z bronią. Jednocześnie wzrosła liczba zabójstw w dzielnicach na północy miasta oraz dzielnicach przylegających do jeziora.
Przemoc z bronią palną jest wszędzie niedopuszczalna i wszystkie dzielnice są ważne – mówił Brown. Zapytany o szczegóły wzrostu przestępczości na północy Chicago odpowiedział, że o wysłaniu funkcjonariuszy w dany rejon miasta decydują statystyki.
Wynika z nich między innymi, że w rejonie 3 (CPD Area 3), obejmującym sąsiadujące ze śródmieściem dzielnice River North, River South, Near North i South Loop, wzrosła przestępczość we wszystkich kategoriach: zabójstwa, rozboje, ataki seksualne, kradzieże, włamania, kradzieże samochodów. Od ubiegłego roku liczba zabójstw zwiększyła się tam o 16 proc., o 24 proc. w porównaniu z 2020 r., o 80 proc. w porównaniu z 2019 r. i aż o 112 proc. w porównaniu z 2018 r.
O strzelaninach w okolicy śródmieścia słyszymy coraz częściej. Jedna z nich miała miejsce w miniony weekend w rejonie 400 N. State Street w dzielnicy River North. W niedzielę, 10 lipca tuż po 1 nad ranem 4 osoby stały przed Snickers Bar and Grill. Według świadka, strzały padły z białej osobówki – było ich około 16. Ranne zostały wszystkie 4 osoby, w tym jedna krytycznie. Ofiary to 41-latek, 29-latek, 27-latek i 40-latka. Wszyscy trafili do szpitala. Nikogo nie aresztowano.
Niedzielna strzelanina to tylko jedna z kilku, do których doszło w okolicy w ciągu ostatnich kilku miesięcy. River North jest jedną z najbardziej tętniących życiem dzielnic Chicago. Jest popularna wśród młodszych mieszkańców oraz singli. Pełna jest restauracji, barów, życia nocnego i wydarzeń kulturalnych.
Po niedzielnej strzelaninie River North Association wydało oświadczenie, w którym czytamy: „Przypadkowa przemoc w tych incydentach jest straszna, ale jeszcze gorsza jest ich częstotliwość. Nie można pozwolić, aby tego typu zachowania stały się normą”.
Brown zwrócił uwagę, że przemoc z bronią palną w rejonie śródmieścia koncentruje się zwykle wokół klubów i barów. Podkreślił znaczenie współpracy właścicieli lokali nocnych z policją.
Szef policji powiedział również we wtorek, że od początku roku z ulic Chicago skonfiskowano 6665 sztuk broni – o 4 proc. więcej niż przed rokiem.
W poniedziałek komendant Brown wziął udział w spotkaniu z prezydentem Joe Bidenem w Białym Domu, gdzie dyskutowano ustawę Safer Communities. Ustawa zatwierdzona przez Kongres i podpisana przez prezydenta w czerwcu ma na celu zmniejszenie przemocy z użyciem broni palnej w następstwie ostatnich masowych strzelanin.
Ustawa zapewnia stanom fundusze na utworzenie programów zmniejszających dostęp do broni palnej przez osoby, które stanowią zagrożenie dla siebie lub innych – tzw. red flag laws. Rozszerza również sprawdzanie przeszłości osób kupujących broń, które nie ukończyły 21 lat, zaostrza kary za niektóre przestępstwa z bronią i zapewnia finansowanie programów związanych ze zdrowiem psychicznym.
Safer Communities Act odnosi się również do luki prawnej zwanej „boyfriend loophole”. Do tej pory przepisy federalne zezwalały na odebranie prawa do posiadania broni współmałżonkom z historią przemocy domowej, ale już nie osobom żyjącym w związkach partnerskich.