Już ponad sto przypadków małpiej ospy zarejestrowano w rejonie Chicago. Zdaniem służby zdrowia, liczba ta będzie rosnąć. Przypadki stanowią „małe zagrożenie” dla ogółu społeczeństwa, jednak zalecana jest ostrożność.
Według Chicagowskiego Departamentu Zdrowia Publicznego, do poniedziałku w Chicago zanotowano 105 przypadków małpiej ospy. Służby zdrowia podkreślały, że miasto ma wystarczającą ilość szczepionek potrzebnych dla pacjentów, którzy mogli mieć bliski kontakt z osobami, u których zdiagnozowano małpią ospę.
Przypadki małpiej ospy w Chicago należą do jej łagodniejszej odmiany. Choć na ogół stanowią „małe zagrożenie” dla ogółu społeczeństwa, to zalecana jest jednak ostrożność.
Małpia ospa (ang. monkeypox) rozprzestrzenia się drogą kropelkową z bliskiej odległości oraz poprzez kontakty płciowe lub korzystanie z tych samych przedmiotów. Występuje głównie wśród mężczyzn uprawiających seks z mężczyznami, chociaż odnotowano także przypadki zakażeń u kobiet.
Pierwszy w Illinois przypadek małpiej ospy potwierdzono u mieszkańca Chicago, który podróżował do Europy. Jak poinformowano 2 czerwca, nie wymagał on hospitalizacji ze względu na łagodne objawy choroby. Został skierowany na izolację w domu. Później zachorowała także osoba, która miała bliski kontakt z mężczyzną – podał Chicagowski Departament Zdrowia Publicznego. Służby zdrowia uspokajają jednak, że wirus nie przenosi się łatwo i nie mutuje tak szybko jak COVID-19.
Małpia ospa to rzadka, odzwierzęca choroba wirusowa, która zwykle występuje w zachodniej i środkowej Afryce. Wśród symptomów wymienia się gorączkę, bóle głowy i wysypkę skórną, która zaczyna się na twarzy i rozprzestrzenia na resztę ciała. Objawy – według Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) – ustępują zwykle po dwóch, trzech tygodniach.
(jm, tos, PAP)