Zaledwie kilka tygodni po odejściu swojej rzeczniczki Jen Psaki, prezydent USA Joe Biden traci również swoją dyrektor ds. komunikacji Kate Bedingfield. 40-latka opuści swoje stanowisko z końcem lipca, by spędzić więcej czasu z rodziną - poinformawała w środę agencja Reutera, cytując źródło zaznajomione ze sprawą.
Jej odejście, jedno z wielu z zespołu ds. komunikacji Białego Domu, następuje w momencie, gdy Biden musi zmierzyć się z problemem spadku poparcia opinii społecznej blisko najniższego poziomu w czasie jego prezydentury. Badanie przeprowadzone 28 czerwca przez Reuters/Ipsos wykazało, że 57 procent Amerykanów nie aprobuje jego działań.
Bedingfield pracowała dla Bidena przez ostatnie trzy lata, najpierw organizując jego public relations podczas kampanii wyborczej, a następnie w Białym Domu. Pracowała dla obecnego prezydentem także w czasie, gdy Biden był wiceprezydentem w czasie kadencji Baracka Obamy.
"Bez talentu i nieustępliwości Kate Bedingfield, Donald Trump mógłby być teraz nadal w Białym Domu" - powiedział szef personelu Białego Domu Ron Klain, komentując odejście dyrektorki ds. komunikacji.
Odejście Bedingfield następuje po serii rezygnacji w otoczeniu Bidena, na kilka miesięcy przed kluczowymi wyborami do Kongresu w listopadzie. Partia Demokratyczna jest zagrożona utratą większości w Senacie i Izbie Reprezentantów w jesiennych wyborach. Rzeczniczka Bidena, Psaki, opuściła Biały Dom zaledwie w maju. Psaki dołączy do sieci kablowej MSNBC tej jesieni. W ostatnim czasie ze stanowisk odeszli także inni pracownicy public relations.
Biden musi zmierzyć się aktualnie z wieloma wyzwaniami, w tym z reakcją na decyzję Sądu Najwyższego, który orzekł w czerwcu, że amerykańska konstytucja nie gwarantuje prawa do aborcji, odwracając orzeczenie w sprawie Roe v. Wade z 1973 roku, legalizującą aborcję w całym kraju. Administracja prezydenta musi zająć się także walką z inflacją i problemem przemocy z użyciem broni palnej. (PAP)