W samochodzie mężczyzny, który w środę wjechał w tłum na ulicy w Berlinie, znaleziono list z przyznaniem się do winy - ustalił dziennik "Bild", zaznaczając, że motyw sprawcy pozostaje nieznany. Cytowany przez gazetę śledczy twierdzi, że "to w żadnym razie nie był wypadek".
W środę rano w zachodnim Berlinie, niedaleko Breitscheidplatz, mężczyzna wjechał samochodem w grupę ludzi, a następnie w witrynę perfumerii. Zginęła jedna osoba, wiele zostało rannych.
Jak ustaliła policja, sprawca to 29-letni mężczyzna ormiańskiego pochodzenia Gor H., który po zatrzymaniu na miejscu zdarzenia jest przesłuchiwany. Z ustaleń "Bilda" wynika, że mieszkający w Berlinie H. był już wcześniej znany niemieckiej policji z powodu przestępstw przeciw mieniu.
"Bild" nie podaje treści listu znalezionego w samochodzie. Cytuje śledczego, który podkreślił, że nie może być mowy o nieszczęśliwym wypadku. "To w żadnym razie nie był wypadek, (to był) szaleniec, zabijający z zimną krwią" - powiedział.
Jak podaje dziennik "Tagesspiegel", wśród rannych są uczniowie z kraju związkowego Hesja, a ofiara śmiertelna to 51-letnia nauczycielka.
Kierowca został ujęty przez przechodniów, którzy oddali go w ręce policji. Według świadków po wyjściu z samochodu mężczyzna wyglądał na zdezorientowanego - pisze "Tagesspiegel".
Burmistrz Berlina Franziska Giffey wyraziła "głęboki smutek z powodu tego strasznego wydarzenia". Podziękowała służbom ratowniczym za ich pracę na miejscu zdarzenia i złożyła wyrazy współczucia ofiarom i ich rodzinom. Giffey podkreśliła, że "ważne jest, aby wyjaśnić, co i jak się stało".
Do tragedii doszło w centrum zachodniej części miasta, zawsze pełnym berlińczyków i turystów. Na Breitscheidplatz znajduje się słynny kościół Gedaechtniskirche - obowiązkowe miejsce zwiedzania dla wszystkich wycieczek, a bulwary Kurfuerstendamm i Tauentzienstrasse to handlowe serce tej części miasta; okolicy jest dużo kawiarni i restauracji.
W grudniu 2016 roku na Breitscheidplatz doszło do zamachu terrorystycznego. Islamski zamachowiec wjechał ciężąrówką w tłum na jarmarku bożonarodzeniowym przy Gedaechtniskirche. Zginęło 12 osób, a ponad 70 zostało rannych. Od tej pory placu strzegą betonowe zapory, ale sąsiednie ulice nie mają takiej ochrony.
Z Berlina Berenika Lemańczyk (PAP)