Prezes Towarzystwa Sportowego Wisła Kraków i zarazem wiceprezes rady nadzorczej SSA Wisła Ludwik Miętta-Mikołajewicz podjął się misji doprowadzenia do ugody pomiędzy trenerem Henrykiem Kasperczykiem i właścicielem Wisły Bogusławem Cupiałem. Negocjacje zakończyły się fiaskiem.
"Jest opór z obydwu stron i na razie nie zanosi się na zawarcie ugody" - powiedział PAP Ludwik Miętta-Mikołajewicz.
W grudniu ubiegłego roku trener Henryk Kasperczak został odsunięty od pierwszej drużyny piłkarskiej i zawieszony w swych prawach zawodowych w Wiśle. Jako powód podano odpadnięcie mistrzów Polski z rozgrywek w europejskich pucharach. Na jego miejsce zatrudniono nowego szkoleniowca, Czecha Wernera Liczkę.
Henryk Kasperczak ma podpisany kontrakt z Wisłą do 2008 roku. Umowa została tak skonstruowana, że zwolnienie trenera przed tym terminem mogłoby nastąpić tylko wtedy, gdyby klub wypłacił mu pensje do końca ważności kontraktu. A miesięczne wynagrodzenie Kasperczaka wynosi 20 tysięcy euro.
Właściciel Wisły Bogusław Cupiał nie zdecydował się wypłacić Henrykowi Kasperczakowi w grudniu ubiegłego roku jednorazowo 900 tysięcy euro, by pozbyć się go z klubu. Natomiast zgodnie z umową płaci trenerowi miesięcznie 20 tysięcy euro, chociaż ten nie wykonuje żadnej pracy w Wiśle. Według nieoficjalnych informacji Kasperczak jest gotów iść na niewielkie ustępstwa dotyczące kwoty odszkodowania za przedwcześnie zerwany kontrakt.
Prezes Ludwik Miętta-Mikołajewicz, gdy w lipcu tego roku został wiceprezesem rady nadzorczej SSA Wisła, podjął się trudnego zadania wynegocjowania ugody pomiędzy trenerem i właścicielem drużyny piłkarskiej. Na razie nic nie wskórał.
Konto Kasperczaka nadal co miesiąc powiększa się więc o 20 tysięcy euro. Jedyną dolegliwością dla trenera jest to, że nie może prowadzić pracy szkoleniowej w innym klubie, bo jest nadal oficjalnie zatrudniony w Wiśle.