Warszawa Służby miejskie zdążyły już uporządkować miejsca związane z ostatnim światowymi Dniami Młodzieży w Kolonii i okolicy, a milionowy tłum młodych pielgrzymów z 200 krajów świata rozjechał się do domów pociągami, autokarami, samolotami, prywatnymi samochodami, rowerami i autostopem. Przybyli z najdalszych zakątków globu, m.in. z Chin, Filipin, Kuby, Ukrainy i po raz pierwszy nawet z Tadżykistanu, b. republiki sowieckiej, w której katolików jest jak na lekarstwo.
Z Polski przybyło według różnych szacunków od 40 do 60 tys. uczestników. Trzeba na szacunkach poprzestać, bo nie wszyscy się formalnie zarejestrowali. Wielu młodych Polaków po prostu w coś wsiadło i pojechało, co obecnie umożliwia bezwizowa turystyka przysługująca krajom członkowskim Unii Europejskiej. Wszystkie polskie telewizje obsługiwały światowe Dni Młodzieży, jedne relacjami na żywo, inne odtwarzaniem wcześniej sfilmowanych sekwencji.
Od samego początku było wiadomo, że zgromadzenie to odbywało się pod patronatem dwóch papieży inicjatora imprezy, św. Jana Pawła II oraz jego następcy, obecnego Ojca świętego Benedykta XVI. Przybywających do Kolonii witały olbrzymie portrety obu papieży, a media nieustannie porównywały styl i podejście obu głów Kościoła. Sam Benedykt XVI w swoich homiliach nierzadko wspominał swego wielkiego poprzednika. W pierwszych swoich słowach na ziemi podczas ceremonii powitania na lotnisku kolońskim, papież powiedział: "Przyjechałem na XX światowe Dni Młodzieży, które zaplanował mój poprzednik, niezapomniany Jan Paweł II".
światowe Dni Młodzieży zainicjował PapieżPolak w roku 1986 roku. Spotkania te odbywały się w takich krajach jak Włochy, Argentyna, Hiszpania i Francja. W 1991 roku gospodarzem zgromadzenia młodzieży była Częstochowa, do której przybyło 1,6 miliona młodych ludzi. Mieszkańcom Ameryki Północnej najbardziej utrwaliły się w pamięci zloty młodzieży do Toronto i Denver.
Tegoroczne Dni Młodzieży obsługiwała rekordowa liczba ponad 6,5 tys. dziennikarzy, a jednym z głównych motywów ich relacji były porównania obecnego papieża z jego poprzednikiem. Z jednej strony, takie podejście było zrozumiałe. Jan Paweł II, który odszedł do wieczności w kwietniu br., wycisnął głębokie piętno własnej osobowości na Kościele i całym współczesnym świecie podczas jednego z najdłuższych pontyfikatów w historii chrześcijaństwa. Przez ludzi różnych wyznań i narodowości był teź niemal powszechnie uznany za najwyższy autorytet moralny oraz za niestrudzonego orędownika miłości, sprawiedliwości i pokoju.
W naszym dzisiejszym świecie skłóconych pokoleń, w którym premiuje się młodość a gardzi starością, powszechnie dziwiono się też łatwości, z jaką ten Papież rodem z Polski nawiązywał serdeczne więzi przyjaźni i zrozumienia z młodzieżą, dla której na początku pontyfikatu mógłby być ojcem, a z upływem lat dziadkiem i nawet pradziadkiem. Benedykt XVI miał więc trudny wzór do naśladowania. Mimo to wyszedł z tej próby obronną ręką.
Zauważono, że po wylądowaniu nie padł no kolana, by ucałować niemiecką ziemię, jak to czynił we wcześniejszych latach swego pontyfikatu Jan Paweł II. Ale gdyby jego następca tak postąpił, zapewne byłby krytykowany przez na ogół nieprzyjazne katolicyzmowi media za ślepe naśladownictwo. Najkrócej można chyba powiedzieć, że Benedykt XVI rozwinął główny kierunek nauczania papieżaPolaka, ale nieco inaczej rozłożył akcenty.
Nowy papież trafił do młodzieży bardziej ogólnym apelem, aby stała się "ludźmi prawdy, prawa, dobroci, przebaczenia i miłosierdzia". Benedykt nie groził palcem, nie wyklinał liberalizmu czy relatywizmu moralnego, ani nie odniósł się bezpośrednio do rozwiązłości seksualnej, ale radził młodym pójść śladem biblijnych mędrców ze Wschodu. Przypominał, że "wolność to nie tylko używanie życia w całkowitej autonomii, ale życie miarą prawdy i dobroci, abyśmy sami mogli się stać prawdziwymi i dobrymi".
Przypomina się spotkanie Jana Pawła II z młodzieżą w Argentynie. Zapytywał zgromadzonych: "Czy wyrzekacie się demona wojny". "Są!" (tak) padła gremialna odpowiedź. Na kolejne pytanie: Czy wyrzekacie się demona przemocy, chciwości i materializmu?" podobnie odpowiadano "Są!". Natomiast gdy papież zapytał: "Czy wyrzekacie się demona seksu?", młodzi Latynosi odpowiedzieli donośnym "No!" (nie).
Najwidoczniej obecny papież zdaje sobie sprawę z powszechności w młodym pokoleniu potknięć seksualnych, z istnej epidemii życia na próbę, na wiarę czy wręcz traktowania seksu rozrywkowo. Zdaje sobie sprawę z tego, że na niewiele się zda jeden czy drugi papieski apel o czystość obyczajów w postchrześcijańskiej Europie, gdzie np. w Niemczech wschodnich większość populacji nawet nie jest ochrzczona.
śladem Jana Pawła II nowy Ojciec święty papież jako drugi spośród papieży odwiedził synagogę. Z uwagi na jego narodowość jak i kraj, w którym wizyta ta miała miejsce, jest to szczególnie znaczący gest. Natomiast nie odwiedził meczetu, lecz z muzułmanami spotkał się w pałacu arcybiskupim. Jan Paweł II odwiedził meczet w Syrii przed terrorystycznym atakiem na Amerykę, przed Afganistanem, Irakiem, Madrytem i Londynem. Znaczna część muzułmanów niemieckich chodzi do meczetów popierających radykalny odłam, w którym terroryści cieszą się zrozumieniem, a nawet sporym uznaniem.
Mimo, że nie przyjął zaproszenia do meczetu, a na spotkaniu z muzułmanami potępił islamski terroryzm oraz konflikty religijne w przeszłości i wystosował do nich apel: "Nigdy więcej wojen w imię Boga", przywódcy islamscy bardzo dobrze przyjęli jego słowa. Jeden z nich nawet podkreślił, że "świat islamski musi uznać swe historyczne winy". Wpływowy dziennik włoski "Corriere della Sera" zauważył, że "nigdy wcześniej nie zdarzyło się, by islamski lider zdobył się na podobną autokrytykę w obecności papieża".
Marco Politi, znany watykanista rzymskiego dziennika "La Repubblica" stwierdził, że "wymiar Watykanu pozostaje światowy i międzykontynentalny, otwarty na dialog między religiami i kulturami i w tym sensie dziedzictwo Jana Pawła II stało się właśnie w tych dniach i dzięki wszystkim papieskim przemówieniom nieodwracalne". Komentator innej włoskiej gazety "Il Giornale" uważa, że "papież puka do drzwi islamu i to jest właśnie bezpośrednia realizacja spuścizny Jana Pawła II".
Dwanaście wystąpień Benedykta XVI podczas tegorocznych światowych Dni Młodzieży, a zarazem pierwszej zagranicznej podróży nowego papieża daje pewną orientację co do priorytetów jego pontyfikatu. Benedykt przyznał, że "zmarszczki i cienie" przyćmiły majestat Kościoła i że katolicka etyka i moralność tracą na znaczeniu w dzisiejszym świecie, ale rolą Kościoła jest wskazywanie drogi przyszłym pokoleniom niezależnie od przeszkód i trudności. Kościół nie powinien się podlizywać młodzieży, lecz musi pozostać młody Duchem. Ewangelii nie wolno rozwadniać jak i nie wolno dokonywać fałszywych kompromisów. Nie można odwracać się od ludzi starszych czy cierpiących.
Papież z Bawarii rodem nie kryje swego podziwu dla Kościoła polskiego, jego prężności i liczbie powołań, co szczególnie się rzuca w oczy w porównaniu z jego coraz bardziej zdechrystianizowaną ojczyzną. Natomiast polszczyzna nadal sprawia mu nielada kłopot. Już mniej więcej opanował coniedzielne pozdrowienie "Pozdrawiam obecnych tu Polaków i z całego serca wam błogosławię". Na zgromadzeniu młodzieży zaś chciał nieco odstąpić od szablonowego tekstu i powiedział (w transkrypcji usiłującej oddać faktycznie wypowiedziane przezeń słowa".
"Obejmuje z miłosią każdejgo i każda z Was, młodszi Polacy. Wielki papież Jan Paeł II powiedziałam (powiedział wam): Poczymujcie ogiń wiary w waszym szyciu i w szyciu waszego narodu. Maryja, Matka Chrystusa niech będzie zawcze waszom pełowniczkom (przewodniczkąRS)". Ojciec święty natychmiast zrozumiał, że coś mu tu nie wyszło, ale nie bardzo wiedział, co i jeszcze raz błędnie wymówił słowo "pełowniczka". Ale to nikogo z Polaków nie zniechęciło. Nikt się nie wyśmiewał z nieporadnej wymowy, a rozlegały się gromkie oklaski i okrzyki radości. "Dla obcokrajowców polski to bardzo trudny język" powiedział reporterowi telewizyjnemu dwudziestoparoletni pielgrzym z Polski.
Pobyt w Kolonii był wielkim wyzwaniem dla Benedykta XVI, człowieka raczej nieśmiałego, wybitnego teologa, który znacznie lepiej się czuje w kaplicy na modlitwie, w gabinecie pogrążony w pracy naukowej czy w wąskich gronach ludzi Kościoła aniżeli na stadionach przed wielotysięczną widownią. Zdaniem dziennika "New York Times", "podczas swych podróży do Polski Jan Paweł II wspominałby swoich kolegów z boiska czy też ulubioną cukiernią, natomiast Benedykt XVI mało powiedział o swoim dorastaniu, nauce czy też okresie, gdy jeszcze był kardynałem w Niemczech".
Mimo jednak, że nie był nigdy aktorem, ani atletą, i wyraźnie brakuje mu charyzmy i spontaniczności, z której słynął Jan Paweł II, nowy Ojciec święty nieźle zdał swój pierwszy egzamin. Choć prawdą jest też, że dopiero zaczyna się uczyć nawiązywania kontaktu z młodymi. Taka jest ogólna ocena zarówno większości uczestników ostatnich światowych Dni Młodzieży jak i mediów, tak w Polsce jak i na świecie.
Robert Strybel
Następca JPII
- 08/30/2005 02:42 AM
Reklama