Dziwnie jest na świecie. Na Kasprowym Wierchu, w samo południe dziewiątego sierpnia, połowa lata, termometr elektroniczny nagle zmienił 7 na 6 stopni w skali Celsjusza, z zachodu przyszedł zimny wiatr, powiększający odczucie zimna przy otaczającym śniegu.
Tym bardziej smakowała gorąca herbata, z nieodzownym plasterkiem cytryny, w dużej sali schroniska Prawie w tym samym czasie, w Teksasie, pod majątkiem ziemskim prezydenta Busha namiot postawiła Cindy Sheehan, matka żołnierza, który zginął w Iraku. Parę dni później, wiceprezydent Cheney wygłosił przemówienie na kolejnej konwencji weteranów (członków am. Military Order of the Purple Heart). Najwidoczniej polubił takie spotkania. Trzy lata wcześniej, o tej samej porze roku, wygłosił bardzo mocne przemówienie na konwencji Weteranów Wojen Zagranicznych (am. Veterans of Foreign Wars), traktowane jako zapowiedź wojny w Iraku.
Zwycięstwo w Iraku, powiedział wiceprezydent na tegorocznej konwencji, ma podstawowe znaczenie dla bezpieczeństwa Stanów Zjednoczonych, dlatego w tej wojnie Stany Zjednoczone nie ustąpiły. Jak pisze komentator dziennika "Washington Post", wystąpienie przedstawiciela administracji takiego szczebla jest o tyle ważne, że ma miejsce w tygodniu pełnym antywojennych demonstracji w całym kraju, łącznie z czuwaniem przy zapalonych świecach. Cheney nie nawiązał do protestów, złożył jednak hołd żołnierzom, którzy ponieśli śmierć w Iraku. Dwa miesiące wcześniej, wiceprezydent ogłosił, że powstanie w Iraku to "agonia", teraz uprzedza, że wojska amerykańskie czeka tam twarda walka. Przypomniał, że gdy Rewolucja Amerykańska przeżywała trudne chwile, wojna szła źle a żołnierze chcieli wracać do domu, George Washington zdołał ich przekonać do dalszego wysiłku.
Już czas, aby prezydent Bush dokonał wyboru, choć może on być zaprawiony goryczą tak komentuje sytuację Steve Chapman, w dzienniku "Chicago Tribune". Już czas, bo w większości Amerykanie przyznają się do błędu. Dwa lata temu, 72 procent uważało, że inwazja jest słuszną sprawą, teraz 54 procent powiada, że jest ona błędem, w tej wojnie nie ma zwycięstwa i trzeba ją zakończyć. Najwidoczniej jednak administracja czeka na cud, dowódca amerykański w Iraku oznajmia zmniejszenie liczby wojsk w przyszłym roku a prezydent Bush wyjaśnia, że "utrzymamy kurs". Utrzymanie kursu nie jest możliwe, zdaniem Chapmana, ponieważ poparcie społeczne więdnie jak kukurydza w czasie suszy (am. wilting like a cornfield in a drought). Trudno jest przecież przejść do porządku nad liczbą ofiar w Iraku 1,850 zabitych, nie widać żadnego postępu. Mierząc ilością strat w Iraku, obecny miesiąc sierpień jest najgorszy, dodaje komentator, podając informacje za "Washington Post". Wojna w Iraku nie jest, jego zdaniem, w żywotnym interesie Ameryki, natomiast były nim działanie bojowe w Afganistanie. Teraz "społeczeństwo coraz bardziej uświadamia sobie", pisze Chapman, "że zwycięstwo w tej wojnie nie jest możliwe, nie jest też istotne".
Dziwnie wygląda ten świat. Gdy w Ameryce wzrastają antywojenne nastroje, w Polsce premier wdaje się w awanturtę polityczną ze związkami zawodowymi na tle ustawy o emeryturach górniczych. Premier zaskarża ustawę do Trybunału Konstytucyjnego, w odpowiedzi górnicy zawiadamiają prokuraturę, że premier popełnił przestępstwo. To jakby powtórka sytuacji w Anglii sprzed dwudziestu lat, gdy Margaret Thatcher, brytyjski premier, wprowadziła wojsko do kopalni węgla kamiennego, aby przełamać opór górników kierowanych przez Arthura Scargilla. Pani Thatcher była "żelazną damą" i czasy były inne. Czy premier Belka będzie miał na tyle siły, by zostać "żelaznym dżentelmenem"?
Ameryko, wracaj do spraw podstawowych, nie wystarczy powiedzieć, że świat oszalał i na tym poprzestać wzywa pani Diana West, komentator dziennika "Washington Times". Chodzi o powrót do polityki z pierwszej kadencji prezydenta Busha, do działań przeciw terrorystom i krajom ich sponsorującym, obecna polityka jest uczeniem terrrorystów, że mają prawo do powszechnego głosowania. Pani West zastanawia się, czy Ameryka walczy o zaprowadzenie demokracji, czy też o powstrzymanie "świętej wojny"? Sama odpowiada, że najlepiej zrobić to drugie. Powrót do podstawowych założeń politycznych Busha oznacza podjęcie działań przeciwko państwom sponsorującym terroryzm. Bierność wobec wczesnego terroryzmu, z lat 70. i następnych jest, jej zdaniem, moralną klęską cywilizacji zachodniej. Obecnie chodzi o działanie przeciw Iranowi, który miał przerzucić jednostki irańskiej Gwardii Rewolucyjnej na terytorium Iraku do walk z amerykańskimi wojskami (dziennikarka podaje tą informację za tygodnikiem "Time"). Bez działania wymierzonego przeciw Iranowi nie będzie stabilizacji w sytuacji irackiej.
Dziwnie wygląda świat polityczny w Polsce. Wicepremier odpowiedzialny za gospodarkę (Hausner), desygnowany przez postkomunistów, obraża się na mocodawców, występuje z rządu i przechodzi do demokratów.pl. Znany jest fakt z Anglii, że konserwatywny wicepremier Geoffrey Howe zbuntował się przeciw pani Thatcher, wygłosił obrazobójcze przemówienie w Izbie Gmin i odszedł z polityki, ale nie wstąpił do partii opozycyjnej, w każdym razie nie do takiej, która ma praktycznie zerowe poparcie. Nie dość na tym, polski premier, sam Marek Belka, powtarza manewr wicepremiera, również przechodzi do demokratów.pl i staje do wyborów z listy tej partii w mieście łodzi.
Prezydent Bush postanowił, że administracja nie przystąpi do konwencji o powołaniu Międzynarodowego Trybunału Karnego, mającego osądzać m. in. zbrodnie ludobójstwa, w tym zbrodnie popełnione w sudańskim regionie Darfur. Aby skutecznie bronić własnych obywateli, administracja zaczęła wymuszać na poszczególnych krajach podpisanie umowy o immunitecie. Kraje, odmawiające podpisania, są karane wycofaniem pomocy. Na ten temat pisze dziennikarz "Chicago Tribune", podając przykład dwunastu krajów z Karaibów i Ameryki łacińskiej. Wypowiadając się na ten temat w telewizji, prezydent Ekwadoru, jednego z dwunastki, powiedział, jak podaje dziennikarz, że jego kraj nie ustąpi przed naciskiem amerykańskim, mimo dotychczasowej straty pomocy w wysokości 15 milionów dolarów.
źródła:
o przemówieniu Wiceprezydenta Cheneyąego o nieustępliwej polityce w kwestii Iraku, na tegorocznej konwencji weteranów, za dziennikiem "Washington Post" wydanie na 19 sierpnia, artykuł ""U.S. "Will Not Relent" In Iraq, Cheney Tells Veterans Group", autor Peter Baker, str. A02,
o konieczności dokonania przez prezydenta Busha wyboru w sprawie irackiej, za dziennikiem "Chicago Tribune", wydanie na 18 sierpnia, artykuł "Time for Bush to face bitter choice in Iraq", autor Steve Chapman,
o powrocie do podstawowych założeń politycznych Prezydenta Busha z pierwszej kadencji, za dziennikiem "Washington Times", wydanie na 19 sierpnia, artykuł "Bush basics", autorka Diana West,
o wymuszaniu dwustronnych umów o immunitecie dla obywateli amerykańskich, za dziennikiem "Chicago Tribune", wydanie na 19 sierpnia, artykuł "U.S. demand for immunity pacts breeds resentment", autor Juan Forero.
Normalnie, dziwny świat
- 08/30/2005 02:38 AM
Reklama