Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
poniedziałek, 18 listopada 2024 00:31
Reklama KD Market

Jerzy Engel:

Piłkarze Wisły w minorowych nastrojach pojawili się w środę w godzinach popołudniowych na treningu na własnym stadionie. Byli załamani przegraną z Panathinaikosem Ateny i odpadnięciem z Ligi Mistrzów.


Uczestnicy wtorkowego meczu poddani zostali zabiegom rehabilitacyjny,


"Przełomowym momentem meczu w Atenach było zdobycie przez Penksę drugiego gola, którego sędzia nie uznał z niewiadomych dla mnie przyczyn - powiedział PAP trener Wisły Jerzy Engel. - Moi zawodnicy najpierw się cieszyli, a potem byli zdziwieni, że bramka nie została uznana i zapomnieli, że trzeba wracać na własną połowę i bronić się. To nasze gapiostwo wykorzystali Grecy, zdobywając trzeciego gola. Drugi ważnym momentem była czerwona kartka, za dwie żółte, Radka Sobolewskiego, który był najlepszym zawodnikiem w zespole Wisły. Wiadomo było, że w dogrywce w dziesiątkę nasze szanse są niewielkie".


W pierwszym meczu w Krakowie Wisła wygrała 3:1, w rewanżu po dramatycznym spotkaniu i po dogrywce wygrał Panathinaikos 4:1, awansując do rozgrywek grupowych Ligi Mistrzów i zdobywając dzięki temu wysoką premię pieniężną. Wisła będzie teraz grała w Pucharze UEFA.


"Zabrakło kilku minut do tego, aby zgarnąć naprawdę dużą pulę pieniędzy. Dzięki temu Wisła mogłaby zostać wzmocniona i byłaby jeszcze silniejszym, ciekawszym zespołem. Nic więc dziwnego, że właściciel drużyny, także ja oraz zawodnicy, przeżywaliśmy to niepowodzenie - na swój sposób" - dodał Jerzy Engel.


Sędzia Michael Riley z Anglii nie ustrzegł się kilku błędów. Wiślacy mają do niego duże pretensje i zarzucają mu, że wypaczył wynik meczu w Atenach.


"Trudno nie mieć pretensji do sędziego - tłumaczy Jerzy Engel. - Popełnił błędy na naszą niekorzyść w kluczowych momentach. Jak choćby w momencie, gdy Grecy zdobyli trzeciego gola. Gekas ewidentnie sfaulował Baszczyńskiego i dzięki temu zdobył piłkę. Sędzia nie mylił się przy stanie dwa do zera. Zaczął się mylić dopiero, gdy było dwa do jednego, który to wynik dawał nam awans. Sędzia nie uznał wtedy zdobytej przez nas drugiej bramki. W zamieszaniu podbramkowym mógł gwizdnąć co chciał. Nikt nie wie, co gwizdnął. Gdy Grecy prowadzili trzy do jednego i zanosiło się na dogrywkę, nasz najlepszy zawodnik Sobolewski otrzymuje czerwoną kartkę. Sędzia zabiera w tym momencie wszelkie szanse Wiśle".


Piłkarze Wisły są podłamani - byli tak blisko Ligi Mistrzów, która wymknęła im się w dramatycznych okolicznościach z rąk.


"Czuję ból, niedosyt i ubolewam nad tym, co wydarzyło się w Atenach - stwierdził obrońca Wisły Tomasz Kłos. - Jeszcze nie mogę uwierzyć w to, co się stało. Już w pierwszej połowie meczu mieliśmy kilka doskonałych okazji do zdobycia gola, ale nie potrafiliśmy ich wykorzystać. Natomiast trzy gole straciliśmy po stałych fragmentach gry. To nasza słaba strona, której nie potrafimy wyeliminować. Zabrakło nam też trochę cwaniactwa boiskowego. W każdym razie zmarnowaliśmy olbrzymią szansę gry w Lidze Mistrzów".


"Po meczu nie wytykaliśmy sobie nawzajem błędów. Wszyscy wygrywamy, wszyscy przegrywamy. Nastroje w szatni były minorowe i nikt nie miał ochoty na dyskusje. Zresztą gadanie nic już nie zmieni" - powiedział bramkarz Radosław Majdan.


Wisła powróciła z Aten rozbita, załamana i zmęczona. W najbliższą sobotę czeka ją mecz ligowy - z odrą w Wodzisławiu.


"Musimy zrobić wszystko, aby drużyna jak najszybciej stanęła na nogi - powiedział Jerzy Engel. - Moją rolą jest, aby zespół odbudował się psychicznie. A lekarze postarają się usunąć w miarę szybko urazy zawodników i odbudować ich fizycznie. Wisła będzie grała nadal bardzo dobrze, a nawet coraz lepiej".

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama